Dzisiaj Gazeta.pl opisuje zakaz fotografowania bananów w Carrefourze. Sprawa fotografowania w miejscach publicznych, acz prywatnych wciąż wzbudza wiele kontrowersji. Sam wiele razy doświadczyłem, jak mnie ochrona przeganiała i zabraniała robić zdjęcia w tej czy tamtej galerii. No cóż, ale kto nie próbuje, ten w kozie nie siedzi 😉 Dosyć szeroko o fotografowaniu w takich miejscach i regulacjach prawnych z tym związanych pisałem już na blogu w tekście zatytułowanym ?Zakazany owoc?. Nie będę więc w tym miejscu pisał wszystkiego od początku o fotografowaniu w sklepach, bo każdy zainteresowany tam to znajdzie. Należy jednak odczarować pewną tezę czytelnika. Nie można w żaden sposób mieszać kwestii zakazu fotografowania w muzeach z zakazem fotografowania w budynkach prywatnych (w tym w sklepach). Powoływanie się na sprawę zakazu fotografowania w muzeum jest doprawdy nieporozumieniem, a analiza prawnicza oburzonego czytelnika będącego studentem prawa, chybiona. Stwierdzenie ?Tabliczka zakaz fotografowania nigdy nie jest przepisem powszechnie obowiązującego prawa? nie przystoi studentowi prawa. Żadna tabliczka nie jest przepisem prawa. No dobra, każdy, kto pomyślał o Mojżeszu i Górze Synaj, złapał mnie na pewnej nieścisłości. 😉 Żeby nie było, że jestem czepialski, wiem, jakie miał intencje ów student. Taka tabliczka wbrew pozorom ma swój wydźwięk (może nie prawny, ale jednak), gdyż stanowi ona wyraz woli właściciela. W myśl zasady ?my house is my castle? informuje nas, że nie zgadza się on na fotografowanie w jego obiekcie. Tym samym robiąc zdjęcia wbrew intencjom wyraźnie zasygnalizowanym, naruszamy jego prawo wynikające z własności. Co innego, gdy takiej tabliczki nie ma. Nie istnieje żaden przepis, który nakazywałby nam domniemywać, że właściciel zakazuje fotografowania w jego obiekcie. Dopóki więc nikt nas o tym nie poinformuje, działamy w sposób jak najbardziej praworządny.
Zakaz fotografowania
Nie można w żadnym wypadku zgodzić się na działalność pseudokibiców, o której donosi dzisiaj gazeta.pl. Należy przypuszczać, że nie jest to robione w zacnych celach. Komentarze, o których wspomina autor tekstu zdają się temu przeczyć.Jednak nie o kibicach chciałem, a o zdjęciach, a dokładniej o publikacji wizerunku. Pod koniec tekstu cytowana jest wypowiedź pana prof. Jana Błeszczyńskiego w zakresie ochrony wizerunku.
?Przepisy mówią wyraźnie, że wizerunek jest chroniony we wszystkich przypadkach, a wyjątki, kiedy można rozpowszechniać wizerunek, są enumeratywnie wymienione: dotyczy to osób powszechnie znanych i w sytuacjach, które łączą się z ich działalnością. Z tego rodzaju przypadkiem nie mamy tu do czynienia – tłumaczy prof. Błeszyński. Policjanci bowiem, co prawda wykonują zadania służbowe, ale nie są osobami powszechnie znanymi.?
Ostatnio obiecałem małe podsumowanie i zebranie w jednym miejscu kwestii dotyczących fotografowania na klatkach schodowych budynków. W zasadzie wszystko już na ten temat zostało powiedziane na F-LEX przy różnych okazjach, ale z pewnością zebranie tego w jednym miejscu ?tematycznie? nie zaszkodzi.
Podstawowa rzecz to kwestia, czy można fotografować klatki schodowe? Wydaje się, że pytanie jest banalne i odpowiedź twierdząca narzuca się sama. Pamiętać jednak należy, że klatka schodowa to nie jest przestrzeń publiczna, a budynek ma swojego właściciela czy też zarządcę. W ?Zakazanym owocu? opisałem kwestie robienia zdjęć w galeriach i budynkach. Zasady te oczywiście odnoszą się również do klatek schodowych. Nie należy jednak z góry zakładać, że właściciel nie wyraża zgody na robienie zdjęć wewnątrz budynku, jeżeli jest on powszechnie udostępniony. Tabliczkę z napisem zakaz fotografowania umieszczoną wewnątrz należy jednak uszanować. Jest ona bowiem przejawem woli właściciela, który ma prawo określić zasady korzystania z jego budynku. Natomiast taka tabliczka umieszczona na budynku jest bezprzedmiotowa w zakresie fotografowania budynku z ulicy (Ustawa pozwala nam fotografować i rozpowszechniać utwory sfotografowane z ulicy). Jako, że to materiał powtórkowy, to i przepis należy zapewne powtórzyć. 😉
Art. 33. pkt 1. Wolno rozpowszechniać utwory wystawione na stałe na ogólnie dostępnych drogach, ulicach, placach lub w ogrodach, jednakże nie do tego samego użytku.
Inną sprawą jest kwestia, jak interpretować tabliczkę z zakazem umieszczoną na budynku, gdy chcemy zrobić zdjęcie wewnątrz budynku. Logika nakazuje przyjąć, że skoro właściciel (zarządca) nie zgadza się na fotografowanie z zewnątrz (mimo, że nieskutecznie), to należałoby przyjąć, że tym samym nie zgadza się na fotografowanie wnętrza budynku. Wiem, że taka interpretacja Wam nie przypadnie do gustu. Ostatecznie i tak każdy musi zadecydować sam, jak się zachować w podobnej sytuacji.
Drugie zagadnienie, to kwestia publikacji zdjęć klatki schodowej, czyli rozpowszechniania części utworu architektonicznego, jakim jest budynek. W tym przypadku niestety nie możemy powołać się na zgodę ustawową z art. 33 pkt 1, albowiem dotyczy on rozpowszechniania utworu (cały budynek) lub jego części (np. fasada, ornament, dach) wystawionych w konkretnych miejscach. Zdjęcie klatki schodowej zrobione z ulicy z pewnością można podciągnąć pod przepis art. 33 pkt. 1, ale przecież nie o takie zdjęcia nam chodzi. Zdjęcie innego utworu (np. budynku, rzeźby) jest niczym innym, jak utworem zależnym. O utworach zależnych też już było. Czym jest utwór zależny, a zwłaszcza o fotografii jako utworze zależnym poczytasz w ?Inspiracja czy utwór zależny??. Przyjmując bardzo rygorystyczne podejście interpretacyjne należy uznać, że na publikację zdjęcia klatki schodowej potrzebna jest zgoda. Ale nie właściciela budynku czy zarządcy, a zgoda osoby, do której należą autorskie prawa majątkowe do fotografowanego utworu architektonicznego. Istnieje prawdopodobieństwo graniczące wręcz z pewnością, że prawa te nie należą do właściciela budynku. Jeżeli właściciel budynku starałby się z nami sądzić za naruszenie majątkowych praw autorskich, to musiałby najpierw wykazać, że nabył takowe prawa i dodatkowo, że nabył również prawa do decydowania o prawach zależnych. Powtórka z przepisów:
Art. 2. 1. Opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego.
2. Rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu pierwotnego wygasły. W przypadku baz danych spełniających cechy utworu zezwolenie twórcy jest konieczne także na sporządzenie opracowania.
Klatki schodowe, które nas interesują, są zazwyczaj w bardzo starych budynkach, dlatego też w wielu przypadkach prawa majątkowe do utworu pierwotnego mogły już wygasnąć. Tym samym nie pojawi się kwestia zgody na rozporządzanie o korzystanie z opracowania zależnego.
I trzecia kwestia, to kwestia poszanowania miru domowego. O mirze domowym było całkiem niedawno, więc jedynie odwołanie do ?Miru domowego? i ?Paparazzo?. ?To make long story short?, jeżeli zostaniemy poproszeni o opuszczenie budynku, to lepiej to zrobić po dobroci, niżby nas mieli poszczuć zajadliwym terrierem.
PS. Ostatnią część powyższego zdania dopisała moja żona na brudnopisie. 🙂
Czy paparazzo ma słodkie życie? Czego musi unikać w Polsce, aby nie narazić się na bliższy kontakt z prokuratorem i sądami?
Oczywiście trzeba pamiętać o kwestiach związanych z ochroną wizerunku. W tym zakresie to jednak większe zmartwienie wydawcy, niż fotografa. No chyba, że fotograf musiał wcześniej podpisać glejt, że posiada zgodę na publikację wizerunku. Taki glejt nie zwalnia oczywiście wydawcy z odpowiedzialności za publikację wizerunku bez zgody (ustawowej lub osoby sfotografowanej), ale daje mu oręż w ewentualnej walce z fotografem o zwrot zapłaconego odszkodowania i poniesionych kosztów sądowych. Bawiąc się w paparazzo należy uważać na to, gdzie się wchodzi, aby przez przypadek nie naruszyć miru domowego. Na temat miru domowego i odpowiedzialności za jego naruszenie było sporo we wpisie, o jakże znamienitym tytule, ?Mir domowy? 🙂 .
Można również zastanowić się, czy niektóre działania paparazzo nie będą podpadały pod przepisy dotyczące ?stalkingu?. Zjawisko dość znane, jednak dopiero od niedawna również u nas jest kwalifikowane jako przestępstwo.
Art. 190a § 1. Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Wprawdzie autorzy komentarzy do tego przepisu nie wymieniają fotografowania (podają przykłady SMS-ów, uporczywego nachodzenia, wysyłania listów czy e-maili, dzwonienie), jednak mogę sobie wyobrazić sytuację, gdy nachalny fotograf w istotny sposób będzie naruszał moją prywatność.
I jeszcze jeden ważny przepis z kodeksu karnego, który może mieć związek z paparazzo. Artykuł 191a! W zasadzie jedyny przepis wprowadzający wyjątek od powszechnego prawa fotografowania ludzi.
Czy można fotografować i publikować zdjęcia zwierzaków? Skoro ludzi można fotografować zawsze i bez ich zgody (za wyjątkiem sytuacji określonych w art. 191a kodeksu karnego), to tym bardziej można fotografować wszelkiego rodzaju zwierzaki. A jak jest z publikacją zdjęcia ulubionego psa sąsiadki? Przepisy dotyczące ochrony dóbr osobistych dotyczą przede wszystkim ludzi. Zapewne nie odnoszą się one do wizerunku zwierząt. Tym samym nie można uznać, że publikacja zdjęcia pupila pani X bez jej zgody będzie naruszała jakiekolwiek prawo, w tym prawo do wizerunku. No chyba, że na zdjęciu będzie nie tylko pupil sąsiadki, ale również i sama sąsiadka. Jeżeli jednak sfotografowana jest sama psina, to nie ma przeszkód, aby takie zdjęcie rozpowszechniać. Nikon Polska na swojej stronie internetowej w dziale z poradami z zakresu prawa autorskiego sugeruje, że na komercyjne wykorzystanie zdjęcia psa powinno się mieć zgodę sąsiadki?
I niech mi ktoś spróbuje w przyszłości zarzucić, że jestem bardzo restrykcyjny w swoim podejściu do prawa!!! 🙂
Autorka wpisu podnosi również, że wykorzystanie komercyjne zdjęcia nieruchomości, na którym właściciel wywiesił znak ?zakaz fotografowania? wymaga jego zgody.
O fotografowaniu dzikich zwierzaków, a w zasadzie o regulacjach prawnych w tym zakresie pisałem na F-LEX w zeszłym roku w ?Bubo bubo?. Dzisiaj temat powraca ze względu na parki narodowe. Wczoraj Piotrek podesłał mi linka z cennikiem Słowińskiego Parku Narodowego, w którym widnieje pozycja dotycząca opłat za filmowanie i fotografowanie. Z kontekstu rozmowy można było się domyśleć, że ?wytropił kolejną aferę? godną F-LEXa. 🙂
Niestety nie ma afery, przynajmniej afery pod względem prawny. W tym celu musimy sięgnąć po lekturę ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (tj. z 2009 r. Dz.U. nr 151, poz. 1220 z późn. zm.). Zgodnie z treścią art. 8e. ust. 1. dyrektor parku narodowego realizuje ustalenia planu ochrony, o którym mowa w art. 18, lub zadań ochronnych, o których mowa w art. 22, oraz wydaje zarządzenia dotyczące funkcjonowania parku narodowego, w tym określające sposoby udostępniania obszarów parku narodowego. Ustawa daje możliwość pobierania opłaty za wstęp do parku narodowego lub na niektóre jego obszary oraz za udostępnianie parku narodowego lub niektórych jego obszarów. Opłaty te ustala dyrektor parku narodowego (art. 12 ust. 3 i 4). Tak też zrobił Dyrektor Słowińskiego Parku Narodowego wydając w dniu 2.01.2012 stosowne zarządzenie, w którym ustalił m.in. opłaty za fotografowanie i filmowanie. Czy mógł ustalić takie opłaty? No niestety tak. Tajemnica kryje się w pojęciu ?udostępnianie?. Wyjątkowo ustawodawca zdefiniował pojęcie udostępniania. Za udostępnianie (art. 5 pkt 22) rozumie się umożliwianie korzystania z parku narodowego, rezerwatu przyrody lub niektórych ich obszarów i obiektów w celach naukowych, edukacyjnych, turystycznych, rekreacyjnych, sportowych, filmowania, fotografowania, a także w celach zarobkowych. Jak pisałem na wstępie, afery nie ma.
Cennik określa dwie główne kategorie: fotografowanie edukacyjne i fotografowanie w celach zarobkowych. Opłaty za cele zarobkowe zostawmy w spokoju, bo są jasno i klarownie określone. Zresztą każdy zawodowiec jest ?profi?, a przynajmniej zawsze tak jest traktowany w procesach sądowych. Od zawodowcy zawsze wymaga się więcej, niż od Kowalskiego. Kto chce zarabiać w parku musi płacić i to wcale nie mało.
Co z amatorami?
Amator nie ma zakazu fotografowania w tymże parku, ani obowiązku wnoszenia opłat za fotografowanie, pod warunkiem, że nie schodzi ze szlaków turystycznych. Każde zejście ze szlaku turystycznego jest dopuszczalne tylko za zgodą Dyrektora SPN. W przypadku ?zdjęć non-profi? (nie w celach zarobkowych) dopuszczalne jest uzyskanie zgody na zdjęcia poza szlakami tylko w celach edukacyjnych. Niestety dyrektor nie zdefiniował, co jest a co nie jest celem edukacyjnym. W sumie nie musiał, bo każda zgoda i tak jest decyzją uznaniową. Miło by jednak było wiedzieć, kto ma szanse uzyskać taką zgodę.
Jeżeli jednak zdecydujemy się ?pogrzeszyć?, to należy pamiętać że zejście z wyznaczonej trasy może skończyć się dla nas wizytą w sądzie grodzkim, albowiem kto umyślnie narusza zakazy obowiązujące w parkach narodowych podlega karze aresztu albo grzywny (art. 127. pkt 1 a). Nie będziemy jednak odpowiadać za ?nielegalne fotografowanie bez zgody dyrektora?, a za zejście ze szlaku. W parkach narodowych zabroniony jest bowiem ruch pieszy, rowerowy, narciarski i jazda konna wierzchem. Zakaz ten nie dotyczy szlaków i tras narciarskich wyznaczonych przez dyrektora parku narodowego (art. 15. Ust. 1. pkt 15).
Miłego fotografowania! 🙂
Fotografowanie w miejscach publicznych wciąż według niektórych jest niedozwolone. Wydawało się, że kwestia fotografowania na ulicy jest już na tyle jasna, że powinien to wiedzieć m.in. każdy ochroniarz. Okazuje się, że prawie każdy. Jak podaje GW, czasem może nam się nie udać zrobić zdjęcia Zamku Królewskiego. Ot cała Warszawa. 😉 Nie wiadomo dlaczego, ale każdy kto pojawia się ze statywem w ręku wzbudza nieufność różnych mundurowych. Tak, jakby statyw stanowił jakieś zagrożenie. A może wynika to z przekonania, że jeżeli ktoś korzysta ze statywu, to znaczy, że jest profesjonalistą? Kwestia zakazania wykorzystania zdjęć budowli w celach komercyjnych jest kompletną bzdurą. Oczywiście przy założeniu, że spełniamy warunki określone w art. 33 ust. 1 Ustawy. Żaden właściciel, prezes, dyrektor, policjant, biskup czy naczelnik nie mogą ot tak zabronić nam fotografowania budynków ze statywu. Bez statywu też oczywiście nie mogą zabronić, bo niby na jakiej podstawie. Nawet jeżeli grożą nam procesami za użycie ?wizerunku budowli?, to możemy się nie przejmować. W przypadku budowli, zgody udzielił nam sam Ustawodawca i żaden z wyżej wymienionych nie może tego zmienić. Publikujemy w ramach dozwolonego użytku.
?Wolno rozpowszechniać utwory wystawione na stałe na ogólnie dostępnych drogach, ulicach, placach lub w ogrodach, jednakże nie do tego samego użytku.?
Skoro napisane jest tylko, że wolno rozpowszechniać (bez żadnych ograniczeń), to znaczy że wolno rozpowszechniać także w celach komercyjnych. Tym samym, jeżeli będziesz miał taką wewnętrzną potrzebę, to możesz wyprodukować, ile będzie Ci się tylko żywnie podobało, pocztówki z widokiem Zamku Królewskiego (inna rzecz, czy ktoś to kupi).
Nie wszędzie i nie zawsze jednak jest tak prosto. Zajrzyjcie na oficjalną stronę Wieży Eiffla, z której wynika,że publikacja zdjęć oświetlonej wieży wymaga uzyskania stosownej zgody. Fotografując w NYC Muzeum Guggenheima też musicie pamiętać, że zdjęcia raczej do szuflady lub do pokazania rodzinie, a nie do publikacji. Na stronie można znaleźć informację, że ?wizerunek? zarówno wnętrza, jak i zewnętrzny jest znakiem towarowym zarejestrowanym przez Fundację Salomona R. Guggenheima. I nie dotyczy to tylko budynków w NYC, ale i w Bilbao, jak i w Niemczech. Uff, na szczęście u nas jeszcze nikt nie wpadł, na taki pomysły. Swoją drogą ciekawe, czy udałoby się uzyskać ochronę w tak szerokim zakresie, jak wspomniana fundacja. Wprawdzie wizerunek ?Mostu Świętokrzyskiego? został opatentowany, o czym wspominałem na F-LEX, jednak nie obejmuje on zakazu fotografowania.
Jak podają Amerykanie [Uwaga 2019.05.12 – musiałem usunąć aktywny link, gdyż strona już nie istnieje], nie masz po co wybierać się na foto wyprawę do Sudanu, jeżeli nie posiadasz zezwolenia sudańskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Zgody wymaga również komercyjne fotografowanie w Parkach Królewskich w UK. Więcej na temat fotografowania w UK znajdziesz na blogu Simona Morana.
Mając wiec na uwadze, że nie wszystko, co wolno w Polsce musi być dozwolone za granicą, warto przed podróżą w świat poszukać tu i tam informacji o zasadach fotografowania, aby podróż życia nie zamieniła się w jeden wielki koszmar.
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o zakazie fotografowania w muzeach, a boicie się zapytać. Na ten temat napisano dużo, a nawet bardzo dużo, prawie wszystko. W zasadzie każdy portal fotograficzny, prawny, jak również społecznościowy informował o tym, że zapadł wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie ? Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie zakazu fotografowania. Sprawa na tyle rozpropagowana, opisana i omówiona, że miałem wrażenie, że nie trzeba do niej wracać. Dwa fakty spowodowały, że jednak zabieram w tej sprawie głos. Po pierwsze, Wsparcie zwróciło się do sądu o przesłanie odpisu wyroku z uzasadnieniem i właśnie przyszła odpowiedź, która rzuca pewien nowy obraz na sprawę. Po drugie, wspaniały weekend z żoną w Pradze, gdzie na każdym kroku , trzeba było kupić ?licencję foto?, czyli w rzeczywistości zgodę na robienie zdjęć. Dwa dni obcowania z zabytkami sztuki i architektury praskiej oraz fakt, że polski słynny już wyrok w sprawie o sygn. akt XVIII AMC 1145/09 jest? wyrokiem zaocznym stały się impulsem do wpisu. W Zamku Praskim zgoda na fotografowanie 7 z 9 zwiedzanych obiektów kosztuje 100 czeskich koron, w Loretcie też stówka, a w Bibliotece Strahowskiej 50. W sumie nie dużo, ale jednak trzeba płacić. Jest to z całą stanowczością egzekwowane przez pracowników muzeów. W zasadzie w każdej sali muzealnej panie, jak nie widziały licencji (niektóre już mogły nie dowidzieć 😉 ), przychodziły i sprawdzały, a w razie jej braku interweniowały. Ktoś stwierdzi, ale co to ma do rzeczy z polskim sądem i naszym wyrokiem. Tu jest Polska i tu się fotografuje za darmo, bo wyrok sądowy, to rzecz święta. Prawda, prawda. I tu wracamy do kwestii sposobu wydania polskiego wyroku. W odpowiedzi na zapytanie Wsparcia otrzymaliśmy odpis wyroku i pismo Prezesa Sądu Okręgowego, w którym informuje, że w sprawie nie było sporządzane uzasadnienie wyroku. Nie było uzasadnienia, bo nikt nie zaskarżył go, co więcej nikt nawet prawdopodobnie nie złożył odpowiedzi na pozew. Dlatego też z pewnością wyrok w sprawie przeciwko Muzeum Regionalnemu im. Dzieci Wrzesińskich we Wrześni jest wyrokiem zaocznym. Fakt niepodjęcia obrony własnego regulaminu jest również smutnym kolejnym przykładem finansowej mizerii naszych muzeów (żadna organizacja Europejskiego Kongresu Kultury tego nie zmieni). Naszych muzealników nie stać na ochronę prawną nawet własnych regulaminów. W sumie to może i dobrze, lepiej żeby chronili muzealia, niż regulaminy! 🙂
Prawo prasowe zawiera również regulacje interesujące fotografa. Przy okazji pisania o wizerunku wspominałem o art. 13 Prawa prasowego. Piszę o tym dzisiaj, bo właśnie niedawno Sejm uchwalił zmianę ustawy, która ma wpływ na publikację wizerunku niektórych delikwentów. Art. 13 ust. 2 Prawa prasowego zabrania publikować w prasie m.in. wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, jak również wizerunku świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych, chyba że osoby te wyrażą na to zgodę. Na publikację wizerunku świadka, poszkodowanego lub pokrzywdzonego wymagana jest ich zgoda. Odnośnie publikacji wizerunku osoby, przeciwko której toczy się postępowanie przygotowawcze (czyli podejrzanego) lub sądowe (czyli oskarżonego) potrzebna jest zgoda prokuratora lub sądu (art. 13 ust. 3 Prawa prasowego).
Jak już wspomniałem w post scriptum do ?Rzecz o lataniu, czyli o bagażu i kontroli na lotniskach? jak dotąd nie miałem problemów z robieniem zdjęć na lotniskach zarówno w Polsce, jak i za granicą. Nie ma z tym kłopotu również na większości lotnisk w Polsce. Jak zwykle muszą być wyjątki. Art. 82 Prawa lotniczego w celu zapewnienia bezpiecznej eksploatacji lotniska daje zarządzającemu lotniskiem prawo wydawania zarządzeń, nakazów lub zakazów oraz poleceń związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa i ochrony lotów oraz porządku na lotnisku, obowiązujących w stosunku do wszystkich osób znajdujących się na terenie lotniska. Jest to podstawa prawna do wydania stosownego regulaminu, do którego my podróżni fotografowie musimy się stosować przebywając na lotnisku. Jak już zarządzający dorwą się do władzy, to często ponosi ich fantazja i nagle okazuje się, że w dobie satelitów szpiegowskich, aparatów wielkości główki od szpili, wprowadzają globalny zakaz fotografowania. Nie wolno fotografować w zasadzie wszystkiego. Tak właśnie postąpił zarząd lotniska warszawskiego. Jest on tak dumny ze swego lotniska, że w swoim regulaminie uznał, że na terenie portu lotniczego zabrania się fotografowania lub filmowania infrastruktury lotniska, a także czynności rozpoznania pirotechnicznego i działań ratowniczych, stanowisk kontroli bezpieczeństwa oraz punktów kontroli paszportowej i kontroli dokumentów, bez stosownego zezwolenia wydanego przez zarządzającego lotniskiem i właściwego organu wykonującego wymienione zadania. W zasadzie pod pojęciem infrastruktura lotniska kryje się wszystko, pojęcie worek bez dna, ergo niczego nie można fotografować, bo przecież na zdjęciu córki w tle widać gate.