Ósmego lipca cztery lata temu pojawił się pierwszy wpis na blogu, a to oznacza, że dzisiaj są już czwarte urodziny F-LEXa. Tak, tak to już cztery lata. Gdy startowałem, nie byłem pewien na jak długo starczy sił i pomysłów, zwłaszcza, że prawo to nie jest łatwa materia. Cały czas jestem trochę między młotem a kowadłem.Z jednej strony fotografowie twierdzą, że teksty są albo za trudne, albo mało zrozumiałe, z drugiej strony zaprzyjaźnieni prawnicy twierdzą, że wielu rzeczy nie rozumieją, bo jest pisane ?żargonem fotograficznym? . Nie jest prosto pogodzić wodę z ogniem, ale nadal jeszcze mam i chęci, i siły, aby to kontynuować. Oczywiście istnienie F-LEXa jest możliwe przede wszystkim dzięki czytelnikom, którzy tu zaglądają, komentują, a przede wszystkim bardzo często podsyłają pomysły na nowe tematy. Za to serdecznie Wam Wszystkim bardzo dziękuję.
Zagadnienia związane z odpowiedzialnością za naruszenie praw autorskich majątkowych wielokrotnie gościły na F-LEX. Kwestie zryczałtowanego odszkodowania określonego w art. 79 ust. 1 pkt 3 b Ustawy omawiałem m.in. w tekście ?Iloczyn, czyli matematyką w naruszyciela? . W dniu 23 czerwca 2015 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że:
Update: 23.06.2015
W polskim Internecie pojawiła się informacja o próbie ograniczenia prawa do fotografowania i komercyjnego korzystania ze zdjęć publicznych budowli. Taką informacje znajdziecie m.in. na Fotopolis w tekście ?Wolność panoramy pod znakiem zapytania?, jak i na zagranicznych portalach. A wszyscy cytują za Wikipedią. Wystarczy zajrzeć do Wiki o TUTAJ.
Zacznijmy od tego, czym jest wolność panoramy? Wolność panoramy, to regulacja pozwalająca publikować zdjęcia dzieł sztuki oraz wszelkich obiektów architektonicznych, których właściciele wystawili je na stałe na widok publiczny, bez konieczności zgody właścicieli tych dzieł. Obecnie obowiązująca Dyrektywa 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym (Dz.U. UE L z dnia 22 czerwca 2001 r.) w art. 5 ust. 3 pkt h dopuszcza, aby poszczególne państwa członkowskie mogły wprowadzić wyjątek w odniesieniu do praw autorskich należnych autorom w zakresie:
?korzystania z utworów takich jak utwory architektoniczne lub rzeźby, wykonanych w celu umieszczenia ich na stałe w miejscach publicznych?.
Nie tak dawno czytelniczka na blogu zadała pytania odnośnie praw autorskich do zrobionych przez nią zdjęć, które zostały wywołane za pomocą nielegalnego oprogramowania. Czytelniczka pyta m.in.:
?Czy mam prawo czerpać korzyści majątkowe ze zdjęć obrobionych i grafik, które kiedyś tworzyłam na programach graficznych bez licencji? Wiem, że w Polsce korzystanie i posiadanie programu jest karalne, ale co w przypadku utworów czy są chronione, jeśli mają poszlaki informacyjne o nielegalnym programie??
Temat ten był już na blogu poruszany, ale skoro jest pytanie, to będzie też odpowiedź. Pierwsza wskazówka, to przypomnienie, że warto zajrzeć do tekstu ?Cuius regio, eius religio?. Tam zajmowałem się kwestią praw autorskich do zdjęć zrobionych pożyczonym czy też ukradzionym aparatem fotograficznym, ale padła również odpowiedź na pytanie czytelniczki.
Do kogo się udać i co zrobić, gdy nowy aparat ma usterkę lub np. nie działa prawidłowo jakaś funkcja? Od 25 grudnia 2014 r. odpowiedzi trzeba szukać w kodeksie cywilnym. O zmianach dotyczących prawa konsumenckiego pisałem dwa dni po wejściu nowych przepisów w tekście ?Rękojmia po nowemu?. Dzisiejszy wpis jest z jednej strony pewnym przypomnieniem, ale także ma na celu skoncentrować się na relacji kupujący-sprzedawca. Gdy aparat ma wadę, to swoje kroki kierujmy do sprzedawcy. Żaden tam serwis Canona, Nikona, Fuji czy też innego producenta, którego aparat właśnie nabyliśmy drogą kupna. Idziemy do sprzedawcy. Wynika to z art. 556 k.c., zgodnie z którym sprzedawca jest odpowiedzialny względem kupującego, jeżeli rzecz sprzedana ma wadę fizyczną lub prawną (rękojmia). Przykładowo aparat ma ?skopany lewy punkt AF? (pozdrowienia dla producenta D800) i co wtedy?.
Krok1.
Idziesz do sklepu, gdzie kupiłeś aparat. I co dalej?
Krok 2.
Jako kupujący możesz:
(i) złożyć oświadczenie o odstąpieniu od umowy sprzedaży (chyba że wada jest nieistotna) lub
(ii) złożyć oświadczenie o obniżeniu ceny (obniżona cena powinna pozostawać w takiej proporcji do ceny wynikającej z umowy, w jakiej wartość aparatu z wadą pozostaje do wartości takiego aparatu bez wady) lub
(iii) zażądać wymiany aparatu na wolny od wad lub
(iv) zażądać usunięcia wady aparatu.
Krok 3.
W przypadku, gdy w Kroku 2 złożyłeś oświadczenie o odstąpieniu od umowy lub obniżeniu ceny [ (i) lub (ii) z Kroku 2], to sprzedawca może zaproponować:
(i) zamianę aparatu na wolny od wad lub
(ii) usunięcie wady.
Musi jednak to zrobić niezwłocznie i bez znacznej niedogodności dla kupującego. Nie będzie mógł jednak złożyć takiej propozycji, gdy już raz wymieniał aparat lub go naprawiał.
Jeżeli w Kroku 2 zażądałeś jednak wymiany aparatu (iii) lub usunięcia wady (iv), to sprzedawca jest obowiązany wymienić wadliwy aparat na wolny od wad lub usunąć wadę w rozsądnym czasie bez nadmiernych niedogodności dla Ciebie. Sprzedawca może odmówić Twojemu żądaniu, jeżeli doprowadzenie do zgodności z umową wadliwego aparatu, w sposób wybrany przez Ciebie, jest niemożliwe albo w porównaniu z drugim możliwym sposobem doprowadzenia do zgodności z umową wymagałoby nadmiernych kosztów. Jeżeli aparat kupiłeś jako przedsiębiorca, to sprzedawca może odmówić jego wymiany na wolny od wad lub usunięcia wady także wtedy, gdy koszty zadośćuczynienia temu obowiązkowi przewyższają cenę aparatu.
Jeżeli kupiłeś aparat jako przedsiębiorca, to w tym miejscu kończymy przygodę z reklamacją. Jeżeli jednak jesteś konsumentem a w Kroku 2 złożyłeś oświadczenie (i) i (ii), to możesz trochę pomarudzić przechodząc do Kroku 4.
Krok 4.
Jeżeli sprzedawca zaproponował Ci w ramach Kroku 3:
(i) usunięcia wady, to masz prawo żądać wymiany aparatu na wolny od wad lub
(ii) wymianę aparatu na wolny od wad, to możesz jednak zażądać naprawy (nie wiem, dlaczego miałbyś tak chcieć, ale prawo daje taką możliwość).
Od Twoich ?zachciewajek? sprzedawca może się uchylić, gdy doprowadzenie aparatu do zgodności z umową w sposób wybrany przez Ciebie jest niemożliwe albo wymagałoby nadmiernych kosztów w porównaniu ze sposobem proponowanym przez sprzedawcę.
Poniżej ?odpowiednie paragrafy?. Byście musieli korzystać z nich jak najmniej. 🙂
Art. 560. § 1. Jeżeli rzecz sprzedana ma wadę, kupujący może złożyć oświadczenie o obniżeniu ceny albo odstąpieniu od umowy, chyba że sprzedawca niezwłocznie i bez nadmiernych niedogodności dla kupującego wymieni rzecz wadliwą na wolną od wad albo wadę usunie. Ograniczenie to nie ma zastosowania, jeżeli rzecz była już wymieniona lub naprawiana przez sprzedawcę albo sprzedawca nie uczynił zadość obowiązkowi wymiany rzeczy na wolną od wad lub usunięcia wady.
§2. Jeżeli kupującym jest konsument, może zamiast zaproponowanego przez sprzedawcę usunięcia wady żądać wymiany rzeczy na wolną od wad albo zamiast wymiany rzeczy żądać usunięcia wady, chyba że doprowadzenie rzeczy do zgodności z umową w sposób wybrany przez kupującego jest niemożliwe albo wymagałoby nadmiernych kosztów w porównaniu ze sposobem proponowanym przez sprzedawcę. Przy ocenie nadmierności kosztów uwzględnia się wartość rzeczy wolnej od wad, rodzaj i znaczenie stwierdzonej wady, a także bierze się pod uwagę niedogodności, na jakie narażałby kupującego inny sposób zaspokojenia.
§ 3. Obniżona cena powinna pozostawać w takiej proporcji do ceny wynikającej z umowy, w jakiej wartość rzeczy z wadą pozostaje do wartości rzeczy bez wady.
§ 4. Kupujący nie może odstąpić od umowy, jeżeli wada jest nieistotna.Art. 561. § 1. Jeżeli rzecz sprzedana ma wadę, kupujący może żądać wymiany rzeczy na wolną od wad albo usunięcia wady.
§ 2. Sprzedawca jest obowiązany wymienić rzecz wadliwą na wolną od wad lub usunąć wadę w rozsądnym czasie bez nadmiernych niedogodności dla kupującego.
§ 3. Sprzedawca może odmówić zadośćuczynienia żądaniu kupującego, jeżeli doprowadzenie do zgodności z umową rzeczy wadliwej w sposób wybrany przez kupującego jest niemożliwe albo w porównaniu z drugim możliwym sposobem doprowadzenia do zgodności z umową wymagałoby nadmiernych kosztów. Jeżeli kupującym jest przedsiębiorca, sprzedawca może odmówić wymiany rzeczy na wolną od wad lub usunięcia wady także wtedy, gdy koszty zadośćuczynienia temu obowiązkowi przewyższają cenę rzeczy sprzedanej.
Rok temu pisałem o projektowanych zmianach Ustawy, w tym m.in. w zakresie prawa cytatu. Kto nie pamięta lub nie czytał, niech zajrzy do tekstu ?Prawo cytatu po nowemu?. Projekty przepisów prawnych mają to do siebie, że ewoluują wraz z kolejnymi etapami procesu legislacyjnego. Proponowane zmiany są dopiero na etapie projektu rządowego, ale zostały po licznych konsultacjach już przyjęte. Tym samym można uznać, że w obecnym kształcie trafią do Sejmu? Kiedy trafią, tego jeszcze nie wiadomo. Zapewne jednak nie przed jesiennymi wyborami. Zgodnie z obowiązującym u nas prawem wszelkie nierozpatrzone przez Sejm projekty ustaw ?idą w niebyt? wraz z upływem kadencji Sejmu. Logika więc nakazuje przyjąć, że projekt zmiany Ustawy trafi dopiero do nowo wybranego parlamentu.
Obecnie przepisy dotyczące prawa cytatu określone w art. 29 Ustawy brzmią tak:
?Art. 29. 1. Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.?
Pofotografowało się trochę, a teraz nastał już najwyższy czas powrócić do wszystkich codziennych obowiązków. Wraca więc również i F-LEX. Zaprzyjaźniony bloger podesłał mi linka do notki na stronie ?Pressa? odnośnie konferencji o prawie autorskim w pracy fotoedytora. Tytuł zapowiadał się poważnie. Niestety autorka tekstu potraktowała albo swoją pracę, albo czytelników bardzo mało poważnie. A może po prostu konferencja była słaba? Czytam i szukam odpowiedzi, dlaczego warto dbać o podpisywanie swoich zdjęć. Zamiast odpowiedzi otrzymuję za to ?niusy? typu: ?Autorzy często nie podpisują swoich zdjęć.? Z faktami nie będę dyskutował, zwłaszcza że tak jest rzeczywiście. Ale dlaczego nikt nie mówi, że to jest prawo twórcy, a nie obowiązek. Za to w następnym zdaniu dowiaduję się, że amatorzy nie podpisując swoich zdjęć nie szanują zawodu fotografa.
?Wielu fotografów nie dba o podpisywanie własnych zdjęć. Zauważalne jest to szczególnie wśród osób zajmujących się amatorsko fotografią. Nie szanują przez to naszego zawodu.?
Co ma piernik do wiatraka? Jaki jest związek pomiędzy podpisywaniem własnych zdjęć, a szacunkiem dla innych osób i ich pracy? Żaden. Ale nieźle brzmi. Zawsze można stwierdzić, że wszystko to wina tych paskudnych amatorów.
Autorka cytuje prawnika biorącego udział w panelu, który miał stwierdzić, że prawo do podawania swojego imienia i nazwiska nie podlega zrzeczeniu się. Hola, hola. Poważny panel, wspierany przez producenta mojego ulubionego sprzętu, a tu takie robienie ludziom wody z mózgu. Zapewne chodziło o to, że autorskie prawo osobiste polegające na prawie oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem jest niezbywalne. Jest to jednak prawo fotografa, który może chcieć udostępniać swoje fotografie (utwory) anonimowo. Nie można zapominać, że jest to wprost uregulowane w art. 16 pkt 2 Ustawy. Skoro sam Wielki Ustawodawca uznał, że prawem twórcy (fotografa) jest publikacja utworów (zdjęć) anonimowo, to trzeba by stwierdzić, że tenże Ustawodawca też nie szanuje zawodu fotografa. Oczywiście w ten sposób dochodzimy do nonsensu. Chciałem jednak w ten sposób zwrócić uwagę, że zarzut braku szacunku jest zarzutem ?od czapy? . To, czy utwór będzie oznaczony nazwiskiem, pseudonimem (tak jak na moich zdjęciach), czy też nie będzie w ogóle oznaczony, to jest indywidualna decyzja twórcy. Bez względu, czy twórcą jest amator, czy profesjonalista. A może Pani Redaktor Naczelna PAP FOTO, która mówiła o nieszanowaniu, żyje jeszcze w czasach ustawy, o której pisałem w ?Szanujmy wspomnienia??
W tym krótkim tekście zwrócono uwagę na jedną ważną kwestię, a mianowicie sprawę obowiązku oznaczenia autora zdjęcia przez wydawcę. Obowiązek ten często niestety jest zaniedbywany. Temat ten już gościł na blogu, m.in. w tekście ?? dar_wro?. Warto tam zajrzeć dla przypomnienia sobie tego i owego. Kończąc swój wpis jeszcze raz przeczytałem artykuł z ?Pressaa? i nadal nie wiem, dlaczego mam dbać, aby wszystkie moje zdjęcia były podpisane. Pomocy!!! 🙂
PS. Jeżeli ktoś chce przypomnieć sobie o publikacji pod pseudonimem, to pisałem o tym TU.
Chwilowa przerwa w Alfabecie F-LEX i trochę inny temat. A może jednak się mylę, bo kolejna litera oczekująca na publikację to ?F?. Zatem eF doczekało się swojej publikacji. 🙂 Jako wrocławianin od urodzenia postanowiłem napisać kilka słów na temat ?z pogranicza?. U nas w domu temat ten jest dyskutowany od pewnego już czasu. Dotyczy on fotografii (zdjęć) Marylin Monroe autorstwa Miltona H. Greene?a zakupionych przez wrocławską spółkę miejską. ?Niewielki? wydatek 6,5 miliona złotych z i tak dziurawego, jak nasze wrocławskie drogi, budżetu. Dodatkowo zainspirował mnie wywiad prasowy, który wczoraj ukazał się na gazeta.pl ? ?Czemu władza wydała miliony złotych na zdjęcia Marylin Monroe?. Sprawy prawne omówię w dalszej kolejności.
Na początek o zabawnym dorabianiu ideologii. Zacytuję za gazeta.pl. prezesa miejskiej spółki, który na pytanie o związek MM z Wrocławiem odpowiedział:
?Jest taka dobra opowieść o tym, dlaczego doszło do przełomu w 1989 roku. Istniało coś, co pozwalało wierzyć Polakom po II wojnie światowej przez 44 lata, ż istnieje system wartości i pewna przestrzeń, która nie ma wiele wspólnego z czerwonoarmiejcami w uszankach i walonkach, którzy przenieśli nam obcy szczep kulturowy. To się przejawiało w tym, że u nas we wrocławskich domach, częściej wisiały wycięte z czasopisma zdjęcia MM niż plakaty z Nataszą Traktorzystką. A mimo żelaznej kurtyny, ikony popkultury stały się częścią naszego życia.?
W zasadzie to już tylko jeden krok, aby wystosować petycję o nadanie MM tytułu Honorowego Obywatela Wrocławia oraz dodatkowo do Prezydenta RP o pośmiertne odznaczenie jej za zasługi w walce z komunizmem. 😉 Myśląc zaprezentowanymi powyżej kategoriami również można się zastanowić dlaczego Wrocław nie kupi historyjek z donaldówek. Jak miałem 6 czy 7 lat, dla mnie, ale zapewne i dla całego mojego pokolenia, to było coś. To był prawdziwy przejaw wolności. Oczywiście przesadziłem z tą wolnością, bo wiedza sześciolatka na temat czerwonoarmiejców była tak samo wielka, jak związek Wrocławia z MM. 😉
Wróćmy jednak do fotografii. Co Wrocław tak naprawdę kupił. Odbitki zdjęć z wizerunkiem MM, autorstwa Miltona H. Greene?a czy także licencje, a jeżeli licencje to jakie? Zasady tej dokładnie aukcji oraz informacja o tym, czy w ramach nabycia uzyskuje się prawa do odbitek, czy coś więcej niestety nie były dostępne dla wszystkich, nie znajdziemy ich więc również na stronie domu aukcyjnego. O sposobie przeprowadzenia tej transakcji możecie przeczytać na stronach ForbesLife.
Przed kupnem zdjęć przez wrocławską spółkę miejską miały miejsce dwie wcześniejsze aukcje części zdjęć MM autorstwa Miltona. H. Greene?a pochodzących z tzw. kolekcji FOZZ. Informacje o tych aukcjach i o zdjęciach są dostępne w Internecie na stronie domu aukcyjnego. Dlaczego o tym wspominam. Ano dlatego, że w informatorze/katalogu[Uwaga 2019/05/15 – usunąłem aktywny link, bo brak kontentu do którego się odwoływał] nie ma ani słowa o tym, że poza odbitkami nabywca uzyska dodatkowo jakąkolwiek licencję do praw autorskich majątkowych. Przy każdym zdjęciu w katalogu jest opis typu ?fotografia czarno-biała/papier barytowy, AxB cm, cena wywoławcza X, cena estymowana Y?.
O różnicach pomiędzy nabyciem egzemplarza utworu a nabyciem praw autorskich majątkowych pisałem m.in. w ?Odbitkach wujka Leona?. Przypomnę tylko, że:
?Art. 52. 1. Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, przeniesienie własności egzemplarza utworu nie powoduje przejścia autorskich praw majątkowych do utworu.?
Czytając opisy zawarte w katalogu aukcyjnym należy uznać, że przedmiotem aukcji były tylko odbitki, a nie jakakolwiek licencja do autorskich praw majątkowych. Skoro sprzedawane w 2012 r. zdjęcia pochodzą z tej samej Kolekcji FOZZ, co zdjęcia zakupione przez Wrocław, to domniemam, że i zasady w zakresie praw majątkowych są takie same. Mogę się jednak mylić, chociaż w regulaminie zapisane jest, że ?zgodnie z oświadczeniem FOZZ powierzone obiekty stanowią własność FOZZ bądź też FOZZ posiada prawa do rozporządzania nimi?. Wracamy do wywiadu z gazeta.pl. Na pytanie dziennikarki padła odpowiedź:
?Wiadomo było, że wraz z zakupem dostaniemy licencję dotyczącą praw autorskich. Ale obrót wizerunkami takich postaci jak MM jest objęty szczególnymi regulacjami?.
Zgodnie z prawem amerykańskim wykorzystanie wizerunku osoby dla celów komercyjnych (wpis „Right of publicity”) wymaga posiadania stosownej zgody. Pytanie, jakie się nasuwa, jest bardzo proste. Co rzeczywiście kupił Wrocław za 6,5 miliona złotych? Jeżeli rzeczywiście wraz zakupem odbitek nabywca uzyskał licencję do praw autorskich majątkowych, to po co te wszystkie ceregiele. Wiadomo, kto sprzedał, kto kupił i za jaką cenę, dlatego też może po prostu warto pokazać umowę i zakończyć spekulacje na temat tego, co wolno, a czego nie nabywcy.
Na pytanie, dlaczego Wrocław kupił zdjęcia MM. odpowiedź jest prosta. Mężczyźni wolą blondynki. A Wrocławiem rządzą faceci ;-).
PS1. Ilustracją dzisiejszego wpisu jest zdjęcie „obrazu” znajdującego się w byłych koszarach ZOMO przy ul. Księcia Witolda we Wrocławiu.
PS2. Zmykam w końcu na jakieś zdjęcia, więc na blogu będzie przerwa techniczna do połowy maja. 🙂
E jak ETYKA
Temat, który bardzo mocno związany jest m.in. z fotografią prasową. Temat, który miał już dawno zagościć na F-LEXa. Temat na tyle poważny, że na razie został odłożony do momentu, gdy będę miał więcej czasu na przelanie swoich przemyśleń na wpis na blogu.
E jak ESTETYKA
To temat, który pozostawiam w gestii zaprzyjaźnionego Szturchańca fotograficznego.
D jak DAROWIZNA
Można wywołać zdjęcie i podarować komuś odbitkę, ale można równie podarować prawa autorskie majątkowe do utworu (zdjęcia). W obu przypadkach obdarowany staje się właścicielem. W przypadku odbitki staje się on właścicielem egzemplarza będącego nośnikiem utworu. W żadnym przypadku obdarowanemu odbitką nie będą jednak przysługiwać prawa autorskie majątkowe do samego utworu, jakim jest fotografia. Jego własnością jest tylko, a czasem aż, odbitka. Przeniesienie własności odbitki (czyli egzemplarza w rozumieniu Ustawy) nie powoduje przejścia jakichkolwiek praw autorskich, na jakimkolwiek z pól eksploatacji. Szerzej na ten temat pisałem w 2011 r. w tekście ?Odbitki wujka Leona?.
Art. 52. 1. Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, przeniesienie własności egzemplarza utworu nie powoduje przejścia autorskich praw majątkowych do utworu.
Zgodnie z art. 51 ust. 3 Ustawy wprowadzenie do obrotu oryginału albo egzemplarza utworu na terytorium Europejskiego Obszaru Gospodarczego wyczerpuje prawo do zezwalania na dalszy obrót takim egzemplarzem na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, z wyjątkiem jego najmu lub użyczenia. Oznacza to nie mniej, nie więcej tylko tyle, że obdarowany ma możliwość dalszego rozporządzania otrzymaną odbitką (za wyjątkiem jej najmu lub użyczania).
W przypadku gdy obdarowany uzyskał nie odbitkę, a autorskie prawa majątkowe do utworu (fotografii) jest on jedynym upoważnionym do rozporządzania utworem w ramach nabytych praw. Jeżeli zamierzacie kogoś obdarować majątkowymi prawami autorskimi do swoich zdjęć, to nie zapomnijcie, że istotną rzeczą jest określenie pól eksploatacji.
Czy wszystko można darować? No nie wszystko. Nie można darować komuś naszego autorstwa. Autorstwo utworu należy do autorskich praw osobistych, a te są niezbywalne. Zgodnie z art. 16. Ustawy jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, autorskie prawa osobiste chronią nieograniczoną w czasie i niepodlegającą zrzeczeniu się lub zbyciu więź twórcy z utworem.
D jak DRON
Według reklamy jednej z sieci para młodych w zasadzie nie potrzebuje teraz już profesjonalnego fotografa, wystarczy kuzyn z dronem. Pewnikiem się mylą, ale znajdą się tacy, którzy w to uwierzą. Fotografowanie z pomocą drona zapewne daje nowe możliwości fotografom, należy jednak pamiętać o tym, że czasem zanim zaczniemy używać drona trzeba dochować kilku formalności. Korzystający z drona fotograf może nawet nieświadomie stać się lotnikiem i podlegać wszelkim szykanom prawa lotniczego. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do notki ?Jak wysoko sięgają prawa właściciela nieruchomości??.
D jak DZIEŁO
Umowa o dzieło jest jedną z typowych umów, jakie zawiera fotograf z klientem. Wzór umowy znajdziecie tutaj (https://www.f-lex.pl/umowa-o-dzielo/). Jest to jedna z tych niewielu umów, która przy spełnieniu pewnych założeń nie skutkuje obowiązkiem złożenia pokłonu i daniny Królowi ZUSowi. Zainteresowanych odsyłam do tekstu ?oZUSowanie?. Potwierdza to sam Król ZUS w piśmie z 28.03.2014 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych (sygn. WPl/200000/43/323/2014). Pismo to wprawdzie nie dotyczy wprost fotografów, ale odnosi się do meritum sprawy.
?Biorąc pod uwagę zamknięty charakter katalogu zawartego w powyższym przepisie (art. 6 ust. 1 ? dopisek mój) i brak wskazanych w nim osób wykonujących umowy o dzieło, należy uznać, że osoba, która wykonuje pracę wyłącznie na podstawie umowy o dzieło na namalowanie kilku obrazów nie podlega ubezpieczeniom społecznym, a w rezultacie wnioskodawca nie ma obowiązku opłacania składek na ubezpieczenia społeczne z tytułu zawarcia rzeczonej umowy.?