Na forum DFV toczy się dyskusja o zdjęciach zrobionych w miejscach ?zakazanych?. Temat chyba bardzo tajny. Dyskusja toczy się w wątku o? statywac (Uwaga: 2019.05.08 – link został usunięty, bo nie funkcjonuje forum). Padło tam m.in. następujące pytanie:
?A czy jeśli uda nam się „po cichaczu” pstryknąć fotkę w miejscu gdzie oficjalnie jest zakaz fotografowania (myślę tu raczej o obiektach sakralnych, muzealnych itp. – nie o tajnych rządowych więzieniach czy mennicy państwowej) to czy publikując później taką fotkę dajmy na to na portalu takim jak DFV czy choćby na Facebooku, narażamy się na powództwo cywilne, grzywnę, kolegium, zadośćuczynienie lub inną pokutę? Mówiąc krótko – czy może to pociągnąć za sobą odpowiedzialność karną? Czy musi być to zdjęcie tylko i wyłącznie „do szuflady”?
I po drugie – czy to jest kradzież (to już bardziej takie dylematy moralne) czy jesteśmy wtedy złodziejami? Czy to jest tak jak z pasjonatem i kolekcjonerem dzieł sztuki, który ma w sejfie skradzionego Rembrandta??
Pytający nie odróżnia odpowiedzialności cywilnej od karnej, mieszając przysłowiowy groch z kapustą. Jeżeli chodzi o odpowiedzialność karną, to odpowiedzialność taką ponosi ten, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia (art. 1 kodeksu karnego). Pada pytanie, czy taka publikacja jest kradzieżą. Lubię odpowiadać pytaniem na pytanie. 🙂 Skoro przedmiotem przestępstwa kradzieży może być rzecz ruchoma, program komputerowy, energia elektryczna, karta bankomatowa (art. 278 kk), to co niby zostało ?ukradzione?? Przepisy te nie odnoszą się ani do widoku z prywatnej posesji, czy wystroju kościoła. Karne przepisy Ustawy odnoszą się natomiast do praw autorskich (majątkowych i osobistych), czyli ściśle związane są z ochroną praw do zdjęcia, także zdjęcia wykonanego w miejscach ?zakazanych?.