Kilka dni temu zapadł ciekawy wyrok Trybunału Sprawiedliwości, który może mieć przeogromne znaczenie dla obrony praw autorskich i prowadzenie spraw sądowych przeciwko ?cudzoziemskim? (a dokładniej unijnym) naruszycielom. Uwaga wrażliwych na język prawniczy uprasza się o głęboki oddech! W sprawie o sygnaturze C-170/12 w dniu 3 października 2013 r. sentencja wyroku brzmi następująco:
ochrona majątkowych praw autorskich
Pod Pokerową zagrywką pisze się o „pornografii przemocy”, dlatego z przekory pojawił się taki tytuł wpisu. Oczywiście, że będzie o deep, ale? nie throat, a deep link. Dzisiaj chciałbym wrócić do kwestii użycia deep linku w kontekście prawa do publikacji czyjegoś wizerunku, czy rozpowszechniania zdjęcia. W 2004 r. Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał, że ?zamieszczenie na stronie portalu internetowego tzw. głębokiego linku (deep link) umożliwiającego użytkownikom tego portalu bezpośrednie (tj. z pominięciem struktury nawigacyjnej strony głównej innego portalu) otwarcie rekomendowanej witryny stanowi rozpowszechnianie wizerunku zamieszczonego na tej witrynie? ( I Aca 564/04). Co to oznacza w praktyce? Można powiedzieć nic, bo przecież wyroki sądów (w przypadku prawa kontynentalnego, a nie anglosaskiego lub amerykańskiego) wiążą tylko w danej sprawie. Jest jednak druga strona medalu. Wprawdzie nie obowiązuje w Polsce common law, ale kształtuje się jakaś praktyka orzecznictwa. Jak pamiętacie generalną zasadą jest, że na rozpowszechnianie wizerunku danej osoby trzeba mieć jej zgodę (art. 81 ust. 1 Ustawy). Cytowane powyżej orzeczenie uznaje jednak, że umieszczający na swojej stronie deep link odnoszący się bezpośrednio do zdjęcia czy galerii zdjęć, rozpowszechnia wizerunek danej osoby. Nieważne, że portal, gdzie zamieszczone jest to zdjęcie i do którego prowadzi aktywny link ma taką zgodę, on może publikować, Ty już nie koniecznie. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że w przypadku, gdyby nie był to aktywny link, a podanie tylko adresu, to nie naruszałoby to prawa, bo czytelnik nie mógłby bezpośrednio poprzez kliknięcie wejść i zobaczyć zdjęcie, a musiałby osobiście wpisać adres w przeglądarce. Trochę pokrętne, ale to musiały wymyślić niebylejakie głowy, skoro są sędziami sądu apelacyjnego. Według sądu deep link ?nie jest wskazaniem konkretnego adresu internetowego i poinformowaniu o treści znajdującej się pod tym adresem. Sytuacja taka zachodziłaby wtedy, gdyby strona pozwana wskazała (ale bez funkcji połączenia linkowego) adres internetowy witryny, na której znajdowały się galerie zdjęć (www.aaa.pl), czyli tzw. URL (uniform ressource locator), obejmujący oznaczenie serwera X i nazwę dokumentu Y; wówczas dostęp do tej witryny użytkowników portalu strony pozwanej następowałby bez jej udziału; zainteresowany użytkownik wpisywałby wskazany adres w odpowiednie pole swojej przeglądarki internetowej i „otwierałby” dokument zamieszczony pod tym adresem.? Sąd w uzasadnieniu podkreślił również, że zamieszczenie linku do witryny, na której znajdował się wizerunek X, spełniało zatem cechy publicznego udostępnienia tego wizerunku, gdyż powstała sytuacja, w której nieograniczony zbiór użytkowników portalu Y mógł zapoznać się z wizerunkiem powódki. Sytuacja taka podpada pod zakres pojęciowy rozpowszechniania wizerunku, o którym mowa w przepisie art. 81 ust. 1 Ustawy. Z tego wywodu wynika więc, że zamieszczając np. głęboki link na FB do zdjęcia umieszczonego w galerii przyjaciela fotografa, można popaść w kłopoty. Nawet jeżeli przyjaciel na to pozwolił, bo umieścił aplikację pozwalającą dzielić się jego stroną z FB. Nieprzyjemności raczej nie należy się spodziewać ze strony przyjaciela, ale modelka może zacząć tupać nogami. Jeżeli inne sądy podzielą pogląd sądu krakowskiego, to może okazać się, że naruszyłeś jej dobro osobiste, jakim jest wizerunek.
Przywołany na wstępie dzisiejszego wpisu Admin ?zarzucił?, że na F-LEX ostatnio wieje pesymizmem i są same informacje, czego nie wolno fotografowi i co go może czekać złego ze strony aparatu państwowego. To teraz będzie pozytywnie. Przywołane orzeczenie może też służyć ochronie naszych zdjęć przed publikowaniem ich w innych portalach, za pomocą deep link. Przypomnę, że jedną z immanentnych cech majątkowych praw autorskich jest prawo do decydowania o sposobie rozpowszechniania utworu (znowu kłaniają się pola eksploatacyjne). Skoro w uzasadnieniu wyroku sąd krakowski uznał, że deep link jest sposobem rozpowszechniania w rozumieniu art. 6 pkt 3 Ustawy, to należałoby uznać, że osoba zamieszczająca na portalu Y deep link do Twojego zdjęcia umieszczonego na portalu X, rozpowszechnia zdjęcie w sposób bezprawny, nie posiadając ani majątkowych praw autorskich do zdjęcia, ani licencji.
Podsumowanie, czyli z polskiego na nasze 🙂
1. Jeżeli będzie zamieszczał na portalu taki link ?Alex?:
a) i będzie kierował do zdjęcia z wizerunkiem osoby, to w świetle cytowanego orzeczenia naruszamy art. 81 ust. 1 Ustawy poprzez publikację wizerunku osoby [dopisane dzień po publikacji: no chyba, że model release nie zawierało żadnych ograniczeń] ,
b) naruszamy autorskie prawa majątkowe osoby, której one przysługują.
2. Według sądu, żeby nie doszło do naruszenia adres powinien być podany tekstowo, czyli tak: http://flic.kr/p/9bjzbD
PS. W rozpoznawanej sprawie za deep link przyjęto odesłanie elektroniczne do witryny (na której znajdowało się zdjęcie X) umożliwiające natychmiastowe i bezpośrednie otwarcie tej witryny z pominięciem struktury nawigacyjnej strony głównej portalu.
PS2.
?Deep Troath?
Common law