Na forum DFV powróciła dyskusja na temat plagiatu. Pierwszy zauważalny problem polega na złym postawieniu tezy będącej jednocześnie tematem wątku ? ?Granice plagiatu?. Przyjęcie za prawdziwe takiego stwierdzenia sugerowałoby, że istnieje jakiś punkt odniesienia, po którego przekroczeniu plagiat przestaje być plagiatem. Sprawę trzeba by chyba odwrócić i zapytać o granice inspiracji. W którym momencie zdjęcie (utwór) przestaje być utworem inspirowanym przez inne zdjęcie, a staje się plagiatem?
Kwestie plagiatu wracają na blog dosyć często. W sumie nic dziwnego skoro jest to problem występujący w rzeczywistości, a przy okazji bardzo trudny do rozstrzygnięcia. Do tej pory kwestie plagiatu opisywane były przez pryzmat odpowiedzialności karnej. Dzisiaj proponuję podejść do tej kwestii od strony cywilistycznej. Będzie więc bez znamion przestępstwa, winy umyślnej czy kary pozbawienia wolności, za to pojawiają się? biegli. Żaden sąd nie jest w stanie ocenić jednoznacznie, czy doszło do popełnienia plagiatu, bez pomocy specjalistów w sytuacji, gdy nie jest to plagiat jawny i całościowy. W wyroku z dnia 20 maja 1983 r. Sąd Najwyższy (sygn. akt I CR 92/83) uznał, że plagiat może występować w formie plagiatu jawnego bądź ukrytego, jak również plagiatu całościowego lub częściowego. Przypadek ?niko? to zapewne plagiat jawny, jak i całościowy, albowiem osoba trzecia przypisała sobie autorstwo zdjęć ?niko?. To akurat była prosta zero-jedynkowa zagadka. W innych sytuacjach zaczynają się schody. Największe schody występują w przypadku znalezienia odpowiedzi na pytanie, gdzie kończy się inspiracja, a zaczyna plagiat?