Lektura ?Fotografii prasowej? Kennetha Kobré po raz kolejny jest przyczynkiem do skreślenia kilku słów na blogu. Nadal będzie o fotografowaniu. Tym razem fotograf zawita na salę sądową. Nie, nie będziemy go o nic hipotetycznie oskarżać, nie będzie on również tam zawodowo. Fotograf zostaje powołany na świadka w procesie. Wróćmy do książki Kennetha Kobré. Opisuje on tam przypadek reportera dziennika ?Louisville Courier-Journal?, który został wezwany w charakterze świadka. Fotoreporter zrobił reportaż o wytwarzaniu haszyszu, a na jednym ze zdjęć widniała ręka nad stołem w laboratorium. Z podpisu zdjęcia wynikało, że na stole są narkotyki. Dziennikarz powołał się na Pierwszą Poprawkę i przepisy stanowe, które nakazują chronić poufne źródła informacji. Z opisu wynika, że na nic się zdało to powoływanie, gdyż Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał, ?że fotograf był świadkiem przestępstwa, a sprawcy przestępstwa nie przysługuje ochrona prawna wynikająca z przywołanych przepisów?.
Przełóżmy tę sytuację na nasze rodzime realia i obowiązujące prawo w tym zakresie. Jeżeli jest mowa o dziennikarzu, to zapewne należy zerknąć do ustawy z 26 stycznia 1984 r. prawo prasowe (Dz.U. nr 5, poz. 245 z późn. zm.). Swoją drogą ciekawe, kiedy wreszcie doczekamy się nowej, nowoczesnej regulacji w zakresie prawa prasowego. Należałoby zacząć od pojęcia dziennikarz, które jest samo w sobie niejednoznaczne. Art. 7 ust. 2 pkt 5 prawa prasowego stanowi, że dziennikarzem jest osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów prasowych, pozostająca w stosunku pracy z redakcją albo zajmująca się taką działalnością na rzecz i z upoważnienia redakcji. Z definicji tej wynika, że w zasadzie ?stosunek z redakcją? będzie podstawowym kryterium uznania kogoś za dziennikarza. Nie można odmówić więc przymiotu dziennikarza np. fotoreporterowi, który współpracuje z redakcją na podstawie umowy zlecenia, bądź umowy o dzieło. Można spotkać również komentarze wskazujące także na freelancerów, czy też studentów na praktyce w redakcji.