mp3

przez dar_wro

O dozwolonym użytku było na F-LEX, wprawdzie w kontekście korzystania ze zdjęć, ale było w ?Reprodukcja?. W ostatnim wpisie lekko się zagalopowałem w kwestii zgranych utworów z płyty CD i powstała na szybko errata. Dodałem erratę, ale doszedłem do wniosku, że chyba się pospieszyłem z tym prostowaniem. Po chwili refleksji w zakresie zgrywania utworów z płyt CD postanowiłem wrócić jeszcze do kwestii dozwolonego użytku. W ramach powtórki, przypomnienie przepisów regulujących dozwolony użytek osobisty.

Art. 23. 1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektoniczno-urbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym.
2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

Trzeba pamiętać, że dozwolony użytek ma swoje granice. Zgrywając utwory z CD na mp3 w ramach dozwolonego użytku,  a następnie sprzedając egzemplarz płyty, może dojść do naruszenia prawa autorskiego. Wyobraźmy bowiem sobie taką sytuację. Kupuję najnowszą płytę zespołu X, zgrywam dla siebie utwory na mp3. Płytę odsprzedaję np. Piotrowi. Ten robi to samo w ramach dozwolonego użytku i zgrywa na telefon, po czym sprzedaje Dominikowi (ten powtarza proceder) i sprzedaje następnej osobie itd. Jeden zakup płyty CD, która jest odsprzedawana i 4 legalne kopie w ramach dozwolonego użytku?  Coś tu chyba jednak nie tak.  W ten sposób można byłoby kupować tylko jeden egzemplarz płyty i mieć w nosie producenta, artystę i ich prawa. Uważam, że taki sposób korzystania z dozwolonego użytki godzi w słuszny interes twórcy. A na to znajdzie się już stosowny paragraf.

Art. 35. Dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy.

Jak widać ostatnia teza z poprzedniego wpisu nie do końca była nieprawdziwa :-).

You may also like

14 komentarzy

Piotr 7 stycznia 2012 - 16:19

Jednak z Ciebie wylazł prawnik na garnuszku koncernu 😛

„Wyobraźmy bowiem sobie taką sytuację. Kupuję najnowszą płytę zespołu X, zgrywam dla siebie utwory na mp3. Płytę odsprzedaję”

Uhm. A wyobraźmy sobie nieco inny wariant – płyty nie odsprzedaję, tylko mi pęka, kot ją zjada, dziecko rysuje zębami, wpada w czarną dziurę. Płyty nie ma – tracę prawa do korzystania ze skopiowanych przezornie utworów?
Tak naprawdę to u źródeł problemu leży kwestia, czy nośnik jest częścią licencji, którą nabywam kupując płytę. Jeśli kupuję płytę, to kupuję licencję na odsłuch/ogląd zawartości. Czy sam fizyczny nośnik jest częścią licencji? U Ciebie tak by wychodziło, ale w praktyce koncerny medialne podchodzą do tego inaczej – nośnik nie jest jest zawarty w licencji, więc z jednej strony utrata nośnika nie powoduje wygaśnięcia licencji, a z drugiej – klient w przypadku problemów z nośnikiem nie ma prawa domagać się następnego powołując się na posiadaną licencję.

Przy Twoim prokoncernowym 🙂 podejściu problemów jest więcej. Mogę korzystać z utworów pozyskanych od legalnych właścicieli licencji, jeśli z tymiż właścicielami pozostaję w – jak to się nazywa? – „kręgu osobistym”? Czy jakoś tak. Wygasanie dozwolonego użytku po sprzedaniu płyty powinno też działać w odniesieniu do zmian w tym „kręgu osobistym”, prawda? Czyli jak się kumpluję z Józkiem, to mogę sobie przegrać jego kolekcję Rammsteina, ale jak się pokłócimy – to powinienem skasować? Chyba że się pogodzimy, to znowu mogę Józkowi marudzić o pożyczenie płyt do przegrania.
A co jeśli Józek zemrze? Albo – mniej drastycznie – wyprowadzi się na tyle daleko, że cotygodniowe picie z nim piwa stanie się niemożliwe?
Konieczność aktualizacji statusu dozwolonego użytku danego utworu w zależności od bieżącej sytuacji rodzi tyle problemów, że na przeciętnym nastolatku sąd by się zaciął co najmniej na rok, nie zajmując przez ten czas niczym innym.

Przemyśl może jeszcze ten temat 🙂

A jakby niezależnie od Twoich przemyśleń, to praktyka jest taka, że sądy i policja dozwolonego użytku – jakkolwiek by liberalnie nie był rozumiany – nie ruszają nawet kijem. Problemy można mieć, jak się te empetrójki sprzedaje (co ewidentnie przekracza fair use) albo jak się dysponuje nagraniami, które nigdy (lub jeszcze) nie były oficjalnie udostępnione.

Powtórz
dar_wro 7 stycznia 2012 - 17:09

„Tak naprawdę to u źródeł problemu leży kwestia, czy nośnik jest częścią licencji, którą nabywam kupując płytę. Jeśli kupuję płytę, to kupuję licencję na odsłuch/ogląd zawartości. Czy sam fizyczny nośnik jest częścią licencji? U Ciebie tak by wychodziło, ale w praktyce koncerny medialne podchodzą do tego inaczej – nośnik nie jest jest zawarty w licencji, więc z jednej strony utrata nośnika nie powoduje wygaśnięcia licencji, a z drugiej – klient w przypadku problemów z nośnikiem nie ma prawa domagać się następnego powołując się na posiadaną licencję.”

1. Piotrze, nigdzie nie napisałem, że nośnik jest elementem licencji. Przeczytaj jeszcze raz „Rynek wtórny”. Zobacz co było o wprowadzaniu utworu do obrotu.
2. W jaki sposób udowodnisz legalność plików mp3 nie posiadając płyty? Czyżby wyjątkowo dla Ciebie Sony Inc. każdorazowo wysyłało na piśmie umowę licencji?;-)
3. Kupując płytę CD (jako nośnik utworu) nabywasz prawo do odtwarzania utworów na niej zawartych, a nie prawo do utworów. W ramach dozwolonego użytku robisz sobie mp3. Ale jedno, a nie 10: dla Ciebie, Ewy, Ziutka i 3 wujków. Uważam, że błędnie zakładasz, że w ramach art. 23 możesz obdzielić całą rodzinę kolekcją Rammstein i mówić, że to legalne.

„Przy Twoim prokoncernowym 🙂 podejściu problemów jest więcej. Mogę korzystać z utworów pozyskanych od legalnych właścicieli licencji, jeśli z tymiż właścicielami pozostaję w – jak to się nazywa? – „kręgu osobistym”? Czy jakoś tak. Wygasanie dozwolonego użytku po sprzedaniu płyty powinno też działać w odniesieniu do zmian w tym „kręgu osobistym”, prawda? Czyli jak się kumpluję z Józkiem, to mogę sobie przegrać jego kolekcję Rammsteina, ale jak się pokłócimy – to powinienem skasować? Chyba że się pogodzimy, to znowu mogę Józkowi marudzić o pożyczenie płyt do przegrania.
A co jeśli Józek zemrze? Albo – mniej drastycznie – wyprowadzi się na tyle daleko, że cotygodniowe picie z nim piwa stanie się niemożliwe?”

Zapominasz o jednym elemencie wynikającym z art. 23 ust. 2 – tam się pojawia słówko „pojedynczy”. Jako humaniście nie muszę chyba tłumaczyć znaczenia „pojedynczy” . ;P
Zacytuję autorytety, bo co tam ja. „Chodzi o to, aby reprodukcja utworu w ramach użytku osobistego nie prowadziła do sporządzania nieograniczonej liczby egzemplarzy dzieła, gdyż takie działanie z pewnością godziłoby w słuszne interesy twórcy i było sprzeczne z normalnym korzystaniem z utworu.” System Prawa Prywatnego, t. 13, Prawo autorskie pod red. prof. Janusza Barty.

„A jakby niezależnie od Twoich przemyśleń, to praktyka jest taka, że sądy i policja dozwolonego użytku ? jakkolwiek by liberalnie nie był rozumiany ? nie ruszają nawet kijem.”

Ludyczne i typowe dla dziennikarzy podejście 😉 Co ma z tym wspólnego policja i sąd? W zakresie odpowiedzialności karnej, tego typu sprawy wszczynane są na wniosek pokrzywdzonego .W sferze prawa cywilnego zresztą również musi być działanie uprawnionego. Tak więc policja i sądy nie mają tu nic do roboty bez stosownych wniosków. A producenci zdają sobie sprawę, że to walka z wiatrakami . A karani i tak jesteśmy. Jak? Wystarczy sprawdzić ilu znanych wykonawców odmawia występowania w Polsce ze względu na masowe łamanie prawa autorskiego.

Powtórz
Piotr 7 stycznia 2012 - 20:18

Piotrze, nigdzie nie napisałem, że nośnik jest elementem licencji.

Ja nigdzie nie pisałem, że Ty pisałeś 🙂 Natomiast taka musiałaby być konsekwencja powiązania licencji z posiadaniem nośnika. Koncerny kiedyś miały takie pomysły na interpretację prawa autorskiego, ale się wycofały z tego, bo im się to po prostu nie opłacało – owszem, z jednej strony sprzedaż przez klienta komuś nośnika oznaczałaby utratę licencji, ale z drugiej musiałyby do końca trwania licencji wymieniać uszkodzone czy szwankujące nośniki.

W jaki sposób udowodnisz legalność plików mp3 nie posiadając płyty? Czyżby wyjątkowo dla Ciebie Sony Inc. każdorazowo wysyłało na piśmie umowę licencji?;-)

Hm, przywołując świadków? Którzy potwierdzą, że ten nośnik miałem, ale mi go zeżarł chomik.

Kupując płytę CD (jako nośnik utworu) nabywasz prawo do odtwarzania utworów na niej zawartych, a nie prawo do utworów.

Oczywiście.

W ramach dozwolonego użytku robisz sobie mp3. Ale jedno, a nie 10: dla Ciebie, Ewy, Ziutka i 3 wujków. Uważam, że błędnie zakładasz, że w ramach art. 23 możesz obdzielić całą rodzinę kolekcją Rammstein i mówić, że to legalne.

Czy mi się wydaje, czy właśnie ograniczyłeś dozwolony użytek i prawo do udostępniania legalnie nabytych kopii utworów audio/wideo osobom z kręgu osobistego do _jednej_wybranej_ osoby z tegoż kręgu, a i to pod warunkiem, że nie skopiowałeś tejże płyty na potrzeby MP3 w samochodzie czy iPoda? Przy okazji – właśnie zdelegalizowałeś możliwość przeniesienia Rammsteina z płyty na MP3 w samochodzie i na iPoda jednocześnie.
Robisz się bardziej papieski niż hiszpańska inkwizycja 🙂

Zapominasz o jednym elemencie wynikającym z art. 23 ust. 2 ? tam się pojawia słówko ?pojedynczy?. Jako humaniście nie muszę chyba tłumaczyć znaczenia ?pojedynczy? . ;P

No to ja może lepiej wytłumaczę ten pojedynczy. I też sobie zacytuję. Nawet tę ustawę:

„Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.”
http://pl.wikisource.org/wiki/Prawo_autorskie_(ustawa)

Nie ma tu nic o pojedynczym egzemplarzu tylko o pojedynczych egzemplarzach. W przeciwieństwie do produkcji masowej. Wykonując kopię dla wujka Józka wykonuję jeden pojedynczy egzemplarz, a dla cioci Józi – kolejny pojedynczy egzemplarz. I zwracam Ci uwagę, że mowa jest tu o kręgu osób, mogących korzystać z udostępnionych utworów. Krąg osób to nie krąg jednoosobowy ani jedna osoba z kręgu osób.

A producenci zdają sobie sprawę, że to walka z wiatrakami
Takie tam ludyczne i typowe dla jurystów odwracanie kota ogonem 😛 Policja ma obowiązek reagować w przypadku podejrzenia popełnienia przestępstwa, nawet jeśli to jest przestępstwo ścigane na żądanie. I jak najbardziej się do tego stosuje np. w przypadku oprogramowania komputerowego – które jest ścigane tak samo na żądanie poszkodowanego, jak utwory audio/wideo. I praktyka jest taka, że najpierw zatrzymuje podejrzane nośniki/komputery, a później zawiadamia poszkodowane firmy i koncerny, które wówczas występują z wnioskiem o ściganie. W przypadku audio/wideo tak się nie dzieje, bo zasady dozwolonego użytku są inne i bardzo trudno udowodnić ich przekroczenie. Da się to przy próbie sprzedaży, udostępnianiu bez kontroli komu (czyli bez ograniczenia do kręgu osobistego) oraz przy utworach, które jeszcze nie zostały wprowadzone na rynek.
W przypadku oprogramowania te biedne koncerny jakoś nie krępują się walczyć z wiatrakami, m.in. organizując szkolenia dla policji, sądów i prokuratorów, utrzymując organizacje takie jak BSA i jak najbardziej wytaczając procesy za złamanie praw autorskich w odniesieniu do oprogramowania.

A karani i tak jesteśmy. Jak? Wystarczy sprawdzić ilu znanych wykonawców odmawia występowania w Polsce ze względu na masowe łamanie prawa autorskiego.

Darku, argument zdecydowanie poniżej Twojego poziomu. Nie będę komentował.

Powtórz
dar_wro 7 stycznia 2012 - 20:31

No to ja może lepiej wytłumaczę ten pojedynczy. I też sobie zacytuję. Nawet tę ustawę:
?Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.?
http://pl.wikisource.org/wiki/Prawo_autorskie_(ustawa)
Nie ma tu nic o pojedynczym egzemplarzu tylko o pojedynczych egzemplarzach. W przeciwieństwie do produkcji masowej. Wykonując kopię dla wujka Józka wykonuję jeden pojedynczy egzemplarz, a dla cioci Józi ? kolejny pojedynczy egzemplarz. I zwracam Ci uwagę, że mowa jest tu o kręgu osób, mogących korzystać z udostępnionych utworów. Krąg osób to nie krąg jednoosobowy ani jedna osoba z kręgu osób.

Widzę, że wiki lepiej interpretuje prawo, niż prof. Barta. Smutne to.

Powtórz
dar_wro 7 stycznia 2012 - 20:41

Czy mi się wydaje, czy właśnie ograniczyłeś dozwolony użytek i prawo do udostępniania legalnie nabytych kopii utworów audio/wideo osobom z kręgu osobistego do _jednej_wybranej_ osoby z tegoż kręgu, a i to pod warunkiem, że nie skopiowałeś tejże płyty na potrzeby MP3 w samochodzie czy iPoda? Przy okazji – właśnie zdelegalizowałeś możliwość przeniesienia Rammsteina z płyty na MP3 w samochodzie i na iPoda jednocześnie. Robisz się bardziej papieski niż hiszpańska inkwizycja 🙂 ”

Już dwie odpowiedzi wcześniej przywołałem autorytet pierwszoligowy. Ale myśli „niepoprawnie”, więc się nie zgadzasz ;P

W przypadku oprogramowania te biedne koncerny jakoś nie krępują się walczyć z wiatrakami, m.in. organizując szkolenia dla policji, sądów i prokuratorów, utrzymując organizacje takie jak BSA i jak najbardziej wytaczając procesy za złamanie praw autorskich w odniesieniu do oprogramowania.

Nie dyskutowaliśmy o programach komputerowych, bo tam obowiązują trochę inne przepisy (mam nadzieję, że to wiesz). W przypadku oprogramowania komputerowego wyłączone jest stosowanie art. 23 i sprawa jest prosta zarówno dla policji, jak i dla każdego. Masz licencję lub jej nie masz.

Darku, argument zdecydowanie poniżej Twojego poziomu. Nie będę komentował.
Tak najprościej odpowiedzieć.

Powtórz
dar_wro 7 stycznia 2012 - 20:59

Żeby zagmatwać sprawę, przywołam „Odbitki wujka Leona”. Piotr kupiłeś zdjęcie-odbitkę. Przyjmując Twój punkt widzenia mógłbyś ją powielić w ramach art. 23 i rozdać wszystkim przyjaciołom w oparciu o art 23? Inny nośnik, ale zasada ta sama.

Mam lepszy pomysł, skanowanie poszczególnych numerów DFV i rozsyłanie po znajomych w ramach dozwolonego użytku osobistego. Zapytaj naczelnego, co on na to 🙂

Powtórz
Piotr 7 stycznia 2012 - 22:11

Mam lepszy pomysł, skanowanie poszczególnych numerów DFV i rozsyłanie po znajomych w ramach dozwolonego użytku osobistego. Zapytaj naczelnego, co on na to
Na tym właśnie polega dozwolony użytek, że dopóki mieścimy się w normach prawnych, dopóty zdanie naczelnego, producenta, wokalisty, aktora czy ich prawników nie ma nic do rzeczy.
Natomiast pozwolę sobie zgadywać, że dopóki rozsyłasz znajomym z kręgu osobistego, a nie wstawiasz na torrenty, to rednacz nie ma nic przeciwko temu. A jak wstawisz na torrenty, to nie tylko rednacz może mieć coś przeciwko 🙂

Powtórz
dar_wro 7 stycznia 2012 - 22:28

To teraz ja ?poszaleję?. Nie ma definicji kręgu osób pozostających w związku osobistym. W ustawie użyto zwrot ?w szczególności? co oznacza, że lista w skład której wchodzi pokrewieństwo, powinowactwo lub stosunek towarzyski, nie jest zamknięta. Stosunki towarzyskie nie są zdefiniowane. Będą Ci kopiować DFV-a, jak nic. ;P

Powtórz
Piotr 7 stycznia 2012 - 22:47

Ty lepiej skopiuj żonie płytę audio do samochodu, żeby nie musiała do empiku jeździć, jak będzie chciała posłuchać to samo, co Ty 😛

Powtórz
dar_wro 7 stycznia 2012 - 23:08

Ale Ty chcesz jeszcze to wszystkim kolegom z klasy skopiować;P

Piotr 7 stycznia 2012 - 23:40

Naprawdę coś takiego napisałem? 😛

dar_wro 8 stycznia 2012 - 00:00

Podważając na wstępie istotę wpisu 😀
Ja również nie napisałem, ze nie można zrobić kopii. Nie godzę się jednak na wielokrotne powielanie dla różnych pociotków.

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,116219,10893965,Na_impreze_z_torbami_pelnymi_plyt_albo_licencja_za.html

Zostaw komentarz

error: Uwaga: Treść jest chroniona !!