Strona główna » Strach ma wielkie oczy, czyli o utworach osieroconych

Strach ma wielkie oczy, czyli o utworach osieroconych

przez dar_wro
Zachód słońca nad morzem w Lazzaro (Kalabria)

Uwaga! Na końcu wpisu znajdziecie update z 01.05.2013

David Noton już poinformował i przeprosił za to, że będzie ?znakował? wszystkie swoje publikowane zdjęcia w obawie przed uznaniem ich za utwory osierocone. Z informacji jakie pojawiają się w Internecie wynika,  że w Wielkiej Brytanii prowadzone są prace w parlamencie nad zmianą regulacji w zakresie utworów osieroconych, które to regulacje mogłyby doprowadzić do uznania nieoznaczonej fotografii za utwór osierocony. Za chwilkę może się okazać, że jest to nie tylko problem Notona, czy poddanych Jej Królewskiej Mości. Prace legislacyjne w Londynie są bowiem skutkiem prawodawstwa europejskiego (w dniu 25 października 2012 r. została przyjęta dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2012/28/UE w sprawie niektórych dozwolonych sposobów korzystania z utworów osieroconych (Dz.U.UE.L.2012.299.5)). Państwa członkowskie (czytaj także Polska) są zobowiązane do wdrożenia nowych przepisów do  ustawodawstwa krajowego w terminie do dnia 29 października 2014 r.

Legalna definicja utworu osieroconego zawarta jest w art. 2 Dyrektywy, zgodnie z którą utwór lub fonogram uznaje się za utwór osierocony, jeżeli żaden z podmiotów uprawnionych do niego nie jest znany lub, nawet jeżeli chociaż jeden z nich jest znany, żaden nie został odnaleziony pomimo starannego poszukiwania podmiotów uprawnionych, przeprowadzonego i zarejestrowanego zgodnie z procedurą określoną w art. 3. Dyrektywy. Nie będę Was zanudzał procedurą, zainteresowanych odsyłam do tekstu Dyrektywy.

Kto będzie mógł korzystać z ?dobrodziejstwa? Dyrektywy? Beneficjentem uprawnień z Dyrektywy mają być ?publicznie dostępne biblioteki, placówki oświatowe oraz muzea, a także archiwa, instytucje odpowiedzialne za dziedzictwo filmowe lub dźwiękowe oraz nadawcy publicznych mający siedzibę w państwach członkowskich, w celu realizacji ich zadań leżących w interesie publicznym?. Na pewno nie będzie nim FB czy inny portal społecznościowy, jak również agencja wydawnicza X, czy wydawca prasy Y.

Beneficjenci Dyrektywy będą mogli korzystać z utworów osieroconych znajdujących się w ich zbiorach w następujące sposoby:
a) publicznie udostępniać utwór osierocony, w rozumieniu art. 3 dyrektywy 2001/29/WE,
b) dokonywać czynności zwielokrotniania utworu osieroconego, w rozumieniu art. 2 dyrektywy 2001/29/WE, do celów digitalizacji, udostępniania, indeksowania, katalogowania, ochrony i odnawiania, ale jedynie dla osiągnięcia celów związanych z ich zadaniami leżącymi w interesie publicznym, obejmującymi w szczególności ochronę i odnowę utworów i fonogramów znajdujących się w ich zbiorze oraz zapewnianie dostępu do nich w celach kulturalnych i edukacyjnych. Organizacje te mogą uzyskiwać dochody w ramach takiego korzystania, przeznaczone wyłącznie na pokrycie kosztów digitalizacji i publicznego udostępniania utworów osieroconych.

Dyrektywa w żadnym miejscu nie zawiera przepisu, z którego wynikałoby, że będzie można korzystać legalnie za darmo ze zdjęć. Jeżeli ustawodawca brytyjski wdraża jedynie przepisy Dyrektywy, to strach Davida Notona wydaje się być  przesadny. Jeżeli?

Jak to będzie wyglądało u nas? Nie wiadomo, bo na razie nie ma w Sejmie projektu zmian przepisów Ustawy w zakresie wskazanym przez Dyrektywę.
Na dzień dzisiejszy w Polsce sprawy mają się następująco:
1. Dopóki twórca nie ujawnił swojego autorstwa, w wykonywaniu prawa autorskiego zastępuje go producent lub wydawca, a w razie ich braku – właściwa organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (art. 8 ust. 3).
2. Nieujawnienie osoby twórcy wpływa na kwestię wygaśnięcia autorskich praw majątkowych.  W odniesieniu do utworu, którego twórca nie jest znany autorskie prawa majątkowe gasną z upływem lat siedemdziesięciu licząc od daty pierwszego rozpowszechnienia (a nie od śmierci twórcy), chyba że pseudonim nie pozostawia wątpliwości co do tożsamości autora lub jeżeli autor ujawnił swoją tożsamość (art. 36 pkt 2 Ustawy).
3. W celu uzyskania ochrony prawnej nie jest wymagane znakowanie zdjęć notą copy right. Nie ma takiego obowiązku. Utwór podlega ochronie od chwili jego powstania. To co robi David Noton jest prewencją przed uznaniem jego utworu za osierocony.

PS. Swoją drogą o tej Dyrektywie wspominałem w tekście ?O zdjęciach na blogu?, ale nikt chyba na ten wątek szczególnie nie zwrócił uwagi.

Update: 01.05.2013
W powyższym tekście  napisałem:
?Dyrektywa w żadnym miejscu nie zawiera przepisu, z którego wynikałoby, że będzie można korzystać legalnie za darmo ze zdjęć. Jeżeli ustawodawca brytyjski wdraża jedynie przepisy Dyrektywy, to strach Davida Notona wydaje się być  przesadny. Jeżeli??

Zwracam uwagę na ?Jeżeli??. Dzisiaj poświeciłem trochę czasu, aby przyjrzeć się dokumentom legislacyjnym z Wysp i okazuje się, że wcale nie będzie tak różowo. Projekt zmian wykracza szeroko poza ramy regulacji płynących z Dyrektywy i zawiera daleko dalej idące uprawnienia w zakresie utworów osieroconych, które rzeczywiście mogą uderzyć w majątkowe prawa autorskie. Także fotografów.  Tu znajdziecie tekst projektu, w którym szukajcie klauzuli 43. ?Extension and regulation of licensing of copyright and performers? rights?. A tutaj macie stronę internetową, na której można na bieżąco obserwować kwestie związane ze zmianami klauzuli 43.

David Twoje obawy są jednak uzasadnione!  🙁

You may also like

8 komentarzy

Piotr 1 maja 2013 - 00:21

Tyle, że osierocanie zdjęć to dzisiaj standardowy mechanizm np. fejsbuka. Ściągnij sobie na dysk i sprawdź, kto jest autorem np. tego zdjęcia 🙂 – https://www.facebook.com/photo.php?fbid=312475945471279&set=a.312475935471280.91986.100001266284167&type=1&theater
Podobnie jest np. z Pinterestem. I jak zdjęcie przeleci przez takie serwisy, to później przy dużej ilości dobrej woli trudno dojść, kto jest autorem i jak go znaleźć, skoro wszędzie będzie taka fotka w wersji oczyszczonej z metadanych.
A tu jeszcze dodam, że nie tylko Noton ma obawy wobec tych przepisów, ale też branżowe stowarzyszenie brytyjskich fotoreporterów: http://www.thebppa.com/home/news

Powtórz
dar_wro 1 maja 2013 - 09:17

Nie żebym był entuzjastą Dyrektywy, ale:
a) są wskazane podmioty uprawnione,
b) cel w jakim mogą korzystać.

Tutaj jest treść dyrektywy -> http://www.prawoautorskie.gov.pl/media/pa_europejskie/PE00036-RE02_PL12.pdf
Tutaj opis MKiDN przygotowany na potrzeby konsultacji społecznych -> http://www.mkidn.gov.pl/media/docs/2012/20120316_kons_opr.pdf
A tutaj stanowisko różnych polskich instytucji w ramach konsultacji społecznych -> http://www.prawoautorskie.gov.pl/pages/posts/wyniki-konsultacji-w-sprawie-dyrektywy-o-dzielach-osieroconych-171.php

Trzeba byłoby szczegółowo przejrzeć projekt ERRB, czy jest tam coś, coś co wykracza poza samą Dyrektywę. Stąd w tekście pojawia się „Jeżeli?”. 🙂

Powtórz
Piotr 1 maja 2013 - 23:10

Tia, no to teraz kilka kwestii w nawiązaniu update’u:
– jak to się ma (i jak się będzie miało) do polskiego prawa, które też tę dyrektywę musi wprowadzić, prawda?
– coś wiadomo na temat przygotowania do wprowadzenia tej dyrektywy u nas? I w jakiej formie to się odbędzie?
– na ile brytyjskie prawo dotyczy fotografii polskich autorów? Tzn. czy jak firma z WB sprawnie osieroci i użyje zdjęcia polskiego fotografa, to polski autor będzie mógł ją co najwyżej cmoknąć, bo zgodnie z tamtejszym prawem takie działanie będzie legalne?

Powtórz

Zostaw komentarz

error: Uwaga: Treść jest chroniona !!