Pewnie się już stęskniliście za kolejnym wpisem na blogu. Wiem, wiem, sam rozbestwiłem swoich czytelników i zerkaczy. 🙂 Dzisiaj kilka słów o wynagrodzeniu o zdjęcia. Oczywiście temat ten już wielokrotnie gościł na blogu (np. TU lub TU), ale zostało opublikowane nowe orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie (wyrok z dnia 12 czerwca 2015 r., sygn. akt VI Aca 1170/14), które odnosi się do kwestii podstawy do obliczenia zryczałtowanego odszkodowania z tytułu naruszenia praw autorskich majątkowych i chciałbym przedstawić jego główną tezę. W tym miejscu trzeba przypomnieć treść art. 79 ust. 1 pkt 3 Ustawy.
Art. 79.1.3. Uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa naprawienia wyrządzonej szkody: a) na zasadach ogólnych albo b) poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione – trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu.
Wyrok, o którym wspominałem powyżej dotyczy sytuacji określonej w punkcie b, a dokładniej odwołuje się do pojęcia ?stosownego wynagrodzenia, które byłoby należne?. Sąd Apelacyjny zakwestionował przyjęte przez Sąd Okręgowy stawki do wyliczenia odszkodowania w oparciu o treść art. 79 ust1 pkt 3 lit. b Ustawy (a były wzięte stawki ZPAF) mając na uwadze fakt, że strony sporu wcześniej miały ważną i wiążącą umowę, w której ustaliły stawki za udzielenie licencji do zdjęć.
Sąd Apelacyjny konstatuje, że ?stosowne wynagrodzenie?, o którym mowa w przepisie to takie wynagrodzenie, jakie otrzymałby autor, gdyby osoba, która naruszyła jego prawa majątkowe, zawarła z nim umowę o korzystanie z utworu w zakresie dokonanego naruszenia. W związku z tym należało się posiłkować stawkami, jakie wprowadziły w swoich stosunkach same strony, a zatem takimi, jakie stosował i zaoferował powód na rzecz strony pozwanej, a nie wykorzystywane przez inne podmioty. Skoro więc pierwotnie umowa licencyjna, która obejmowała wykonanie i korzystanie z 70 zdjęć na dowolnych /a zatem wszelkich polach eksploatacji/ posiłkowała się kwotą 2 500 zł brutto, przedłużenie tejże umowy na kolejne trzy lata/ również na wszelkich polach/ powód wycenił w swojej ofercie na kwotę 2160 zł, to taka kwota winna stanowić punkt wyjścia do obliczenia należnych mu stawek przy uwzględnieniu aspektu czasowego. W konsekwencji za okres jednego roku należałoby się wynagrodzenie w kwocie 720 zł, zaś za okres dwóch miesięcy /pozwany korzystał po wygaśnięciu umowy ponad miesiąc/- 120 zł.
Co to oznacza w praktyce? Jeżeli dochodzimy odszkodowania na zasadzie ryczałtu (zwłaszcza od podmiotu, z którym łączyła nas wcześniej ważna umowa), to nie możemy dowolnie przyjąć podstawy do wyliczenia odszkodowania ryczałtowego. Zazwyczaj to właśnie stawki określone we wcześniejszej umowie muszą stanowić punkt wyjścia do wyliczenia stosownego odszkodowania ryczałtowego. Próba określenia znacznie wyższych stawek może natomiast skończy się tym, że pomimo wygranej sprawy będziemy musieli w znacznej części pokryć koszty procesu przegranego. W przywołanym orzeczeniu sąd był wprawdzie łaskawy dla powoda i zniósł wzajemnie koszty postępowania, ale nie musi tak być za każdym razem. Jeżeli więc masz zamiar dochodzić roszczeń z tytułu naruszonych praw autorskich majątkowych do Twoich zdjęć, to musisz pamiętać, żeby żądanie było oparte o realne Twoje stawki, a nie ?wyimaginowane miliony?, którymi być może będzie kusił Cię kolega fotograf lub doradca prawny.
4 komentarze
A taka sytuacja. Agencja wysyła do redakcji zdjęcia z pokazu mody. Kupiła je od fotoreportera, z którym współpracuje. Redakcja publikuje, autor żądą odszkodowania w wysokości 8000 złotych za jedno zdjęcie. Pomijam, jak do tego doszło. Co z kwotami „z kapelusza”?
Maćku trochę braków w stanie faktycznym.
Jeżeli na co dzień sprzedaje takie zdjęcie za ok 2.700, to nie byłoby „z kapelusza”, ale musiałby umieć to wykazać.
Tak dokładnie. Tak jak mówi Darek, takie kwoty są realne jednak bardzo łatwe do zbicia. Jeżeli są „kwotami z kapelusza” nie będzie potrafił wykazać takich wcześniejszych zarobków na zdjęciach a i druga strona będzie miała proste zadanie, chociażby przedstawiając inne umowy z innymi osobami tego fotografa.
Żądać można każdej kwoty, ale czy później ona się znacznie nie zmniejszy, to już inna sprawa.
Inną sprawą będzie też to, że prawdopodobnie koniec końców pieniądze wyskoczą nie z portfela Redakcji a Agencji.
Ciekawy wyrok, chociaż do przewidzenia. Nie rozumiem jak można ustalić jako wynagrodzenie wyjściowe stawki ZPAFu, skoro każdy wie, że są nierealne na dzisiejsze czasy. Szczególnie, gdy istniała wcześniejsza umowa… o której zapewne Sąd wiedział.
ps. fajny blog, rss’uje go od… dobrego roku 🙂