Niedawno Trybunał Sprawiedliwości wydał orzeczenie, w którym odnosił się m.in. do kwestii legalności korzystania z dozwolonego użytku (np. prawo wynikające z art. 23 Ustawy) w sytuacji, gdy rozpowszechniony wcześniej utwór pochodzi z nielegalnego źródła (wyrok z 10 kwietnia 2014, sygn. C-435/12). Jego rozstrzygnięcie dotyczyło m.in. interpretacji postanowień art. 5 ust. 2 lit. b) dyrektywy 2001/29, które brzmią następująco:
?Państwa Członkowskie mogą przewidzieć wyjątki lub ograniczenia w odniesieniu do prawa do zwielokrotniania określonego w art. 2, w odniesieniu do zwielokrotniania na dowolnych nośnikach przez osobę fizyczną do prywatnego użytku i do celów ani bezpośrednio, ani pośrednio handlowych, pod warunkiem że podmioty praw autorskich otrzymają godziwą rekompensatę, uwzględniającą zastosowanie lub niezastosowanie środków technologicznych określonych w art. 6, w odniesieniu do danych utworów lub przedmiotów objętych ochroną?
W swoim orzeczeniu Trybunał Sprawiedliwości uznał, że:
?Właściwe wsparcie dla upowszechniania kultury nie może prowadzić do rezygnacji ze ścisłej ochrony praw autorskich i do tolerowania nielegalnych form dystrybucji sfałszowanych lub pirackich utworów.
(?) Nie można zaakceptować uregulowania krajowego, które nie dokonuje żadnego rozróżnienia między kopiami na użytek prywatny sporządzonymi z legalnego źródła a tymi, które zostały sporządzone ze sfałszowanego lub z pirackiego egzemplarza utworu. (?) Art. 5 ust. 2 lit. b) dyrektywy 2001/29 w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym należy interpretować w ten sposób, że nie obejmuje on przypadków sporządzania kopii na użytek prywatny z nielegalnego źródła.?
Interpretacja przepisów dotyczących korzystania z utworów opublikowanych w Internecie szła w tym kierunku (F-LEX również ją propagował), że w ramach dozwolonego użytku prywatnego możliwe jest legalne ściąganie utworów, pod warunkiem że nie są one jednocześnie dalej udostępniane (np. ściągam cudze zdjęcie z netu i robię sobie z niego pulpit do Windowsa na prywatnym komputerze). Przedstawiciele doktryny zajmujący się na co dzień prawem autorskim szli nawet o krok dalej i stawiali tezę, że dopuszczalny jest dobrowolny użytek także w sytuacji, gdy utwór był zamieszczony w sieci nielegalnie. W cytowanym orzeczeniu Trybunał Sprawiedliwości zinterpretował postanowienie dyrektywy 2001/29/WE w sposób odmienny i w świetle jego interpretacji należałoby przyjąć, że pierwotny sposób umieszczenia utworu (legalnie/nielegalnie) będzie miał wpływ na ocenę, czy ściągający korzystając z dozwolonego użytku działa w ramach prawa, czy też je łamie. Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości dosyć komplikuje sprawę, bo teraz w zasadzie ściągający utwór, w przypadku stawiania mu zarzutu naruszenia autorskiego prawa majątkowego, powinien wykazać/udowodnić legalność źródła, z którego ?zaciągnął utwór?. Abstrahując od chęci ściągającego do prowadzenia takich poszukiwań w sieci, należy z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że w 8 na 10 przypadków (pomimo nawet najlepszych chęci) nie będzie możliwe ustalenie, czy ściągany utwór został legalnie opublikowany.
Co oznacza powyższe orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości w praktyce dla fotografa? Chyba nie za wiele. Dzisiaj nikt z nas nie wie, ile osób ściągnęło nasze zdjęcia na swoje komputery lub zrobiło wydruki na ścianę do sypialni oraz czy zrobiono to z naszej strony lub strony, na której publikujemy nasze fotki, czy też z czyjejś tablicy na FB, na której zostały one umieszczone bezprawnie.