Oceniając prace innych, bez względu na to, gdzie ta ocena jest publikowano, warto zastanowić się, czy rzeczywiście nasze działanie to jeszcze krytyka, czy już krytykanctwo. Pamiętać również trzeba, że przekroczenie tej cienkiej granicy może nieść za sobą dla krytykującego ujemne skutki. Zwłaszcza w sytuacji, gdy krytykowany jest bardzo czuły na punkcie swojej twórczości. 🙂
Z pomocą, a raczej z wytycznymi zarówno dla nas, jak i dla sądów przychodzi Sąd Najwyższy w uchwale 7 sędziów z 17 grudnia 1965 r. (sygn. akt VI KO 14/59). Uchwale tej nadano moc zasady prawnej. Zasadami prawnymi związany jest w zasadzie tylko Sąd Najwyższy, ale praktyka wskazuje, że wszystkie sądy orzekające kierują się wykładnią zaprezentowaną przez Sąd Najwyższy (pomimo tego, że żaden przepis wprost nie przypisuje takim zasadom mocy wiążącej). W cytowanej powyżej uchwale Sąd Najwyższy uznaje m.in. że:
Krytyka polega na zakomunikowaniu osobie lub osobom trzecim oceny dzieła, działalności lub postępowania innej osoby, instytucji lub zrzeszenia. Krytykujący wypowiada dodatni lub ujemny sąd według przyjętej przez siebie miary podstawowej. Wypowiedź krytyczna może być z kolei przedmiotem oceny i wymiany poglądów, daje możność wykazywania błędów tej oceny jak i przyjętej miary podstawowej.(?) Aby krytyka spełniała właściwe zadania, (?), powinna ona zmierzać do usunięcia wszelkiego rodzaju braków w najszerzej rozumianych przejawach życia zbiorowego, do zapobiegania powstawaniu takich braków oraz do wprowadzenia ulepszeń w stosunku do istniejącego stanu rzeczy. Taki kierunek krytyki powinny wykazywać zarówno jej treść, jak i intencja krytykującego, przy czym oba te elementy powinny występować łącznie. Wynika stąd, że wypowiedzi krytyczne i zawarte w nich ujemne oceny nie powinny dotyczyć osoby, lecz jej dzieła lub funkcji, jaką pełni w określonym układzie społecznym. Piastowanie stanowiska, wykonywanie zawodu lub rodzaju działalności jest funkcją mającą walor dla społeczeństwa, a sposób, w jaki funkcja ta jest wykonywana, nie może być dla społeczeństwa obojętny i dlatego nie może nie podlegać krytyce.
Krytykujący musi działać w uzasadnionej dobrej wierze, to znaczy mieć przekonanie, że stawiane przez niego zarzuty są prawdziwe oraz że ich postawienie przyczyni się do polepszenia sytuacji w poddanych krytyce stosunkach życia społecznego. Do przyjęcia uzasadnionej dobrej wiary potrzebne jest nadto, by krytykujący, w poczuciu odpowiedzialności, wykazał staranność w zbieraniu materiałów i badaniu wartości źródeł informacyjnych oraz unikał pochopnych wniosków.
Tak pojęta krytyka, choćby zawierała surową ocenę działalności innej osoby, instytucji lub zrzeszenia, nie stanowi zniesławienia. Nie można natomiast uznać za niekaralną krytykę, gdy sprawca przy sposobności krytyki, ale nie w integralnej rzeczowej z nią łączności, dopuszcza się zamachu na dobre imię drugiego.
Niekaralność krytyki nie oznacza braku odpowiedzialności karnej za obelgi, wyrażające się w stosowaniu zwrotów, które stanowią przewidzianą w (obecnie art. 216 k.k.) obrazę godności osobistej innej osoby, jeżeli w konkretnym wypadku nie były koniecznym środkiem do wyrażania krytyki.
Warszawski Sąd Apelacyjny (sygn. akt VI A Ca 1202/13) cytując powyższą uchwałę podkreślił natomiast, że kierunek krytyki w ujęciu modelowym wytyczają łącznie: jej treść oraz intencja krytykującego. Tak więc oceniając, czy też krytykując twórczość innych odnoście się do zdjęcia (utworu), a nie osoby twórcy (fotografa).