Majątkowe prawa autorskie, jako prawa podlegające obrotowi (m.in. sprzedaży, zamianie, darowiźnie), podlegają również dziedziczeniu, zgodnie z ogólnymi przepisami prawa spadkowego (art. 922 i następne kodeksy cywilnego). Dlaczego dzisiaj o tym piszę? Właśnie dzisiaj weszła w życie zmiana do kodeksu cywilnego pozwalająca rozporządzać majątkiem w określony sposób na wypadek śmierci. Osoba sporządzająca testament (testator) nie miała dotychczas możliwości wskazać na osobę, która nabędzie z chwilą jego śmierci konkretny wymieniony w testamencie składnik majątkowy. Od dzisiaj będzie inaczej. Możesz liczyć, że ukochany stryj lub ciotunia przekaże Ci pośmiertnie swojego Nikona D6x, lub Canona 1D Mark XXIII, a nawet autorskie prawa majątkowe do zdjęć o wartości stanowiącej równowartość 10-krotnej wartości zbiorów Annie Leiboviz.
Ustawa z dnia 18 marca 2011 r. o zmianie ustawy kodeks cywilny oraz niektórych innych ustaw wprowadza nową instytucję ? zapis windykacyjny. Będzie jak na amerykańskich filmach 🙂 . Zapis windykacyjny polega na przeznaczeniu w testamencie oznaczonej osobie przedmiotu zapisu, który zapisobierca nabywa w chwili otwarcia spadku. Przedmiotem zapisu windykacyjnego może być:
- rzecz oznaczona co do tożsamości (Nikon D6x),
- zbywalne prawo majątkowe (prawa majątkowe do zdjęć),
- przedsiębiorstwo lub gospodarstwo rolne,
- ustanowienie na rzecz zapisobiercy użytkowania lub służebności.
Jest jeden warunek formalny. Zapis windykacyjny musi być umieszczony w testamencie sporządzonym w formie aktu notarialnego.
3 komentarze
Zaraz… to do tej pory nie można było zapisywać konkretnym osobom konkretnych rzeczy? Naprawdę, czy ja czegoś nie rozumiem? Wydawało mi się, że testamenty w stylu: samochód wnukowi, a perły kochance, istniały?
W amerykańskich filmach 🙂
Dokładniej to był zapis (i nadal jest), ale taki który musiał być wykonany przez spadkobiercę. Jak spadkobierca tego nie uczynił, to zapisobiorca musiał się sądzić.
Przy zapisie windykacyjnym, zapisobiorca staje się właścicielem z chwilą śmierci testatora.
Aaaacha, to teraz rozumiem. Za dużo amerykańskich filmów 😉