?Fotograficzny internet? dyskutuje na temat sprawy o plagiat fotograficzny [Uwaga 2019/05/19 – link już niestety nie jest aktywny] . Z zamieszczonych informacji wynika, że sprawa będzie dotyczyła kwestii ?kradzieży pomysłu na zdjęcie?. Szczerze mówiąc nie zazdroszczę sądowi, który będzie musiał zająć się tą sprawą. Dookoła słychać: plagiat, plagiat, plagiat. Grzmią, bardziej lub mniej znani, fotograficy, zarówno zawodowcy, jak i amatorzy. Jako, że jest to problematyka, którą interesuje się również F-LEX, to dzisiaj na kanwie jedynie informacji z netu rozważmy kwestię plagiatu. O odpowiedzialności karnej za plagiat na podstawie przepisów Ustawy było w True story, czyli rzecz o plagiacie. W zasadzie większość z nas używa pojęcia plagiat w rozumieniu bardzo potocznym. W sumie nie dziwi, skoro ?plagiat? nie doczekał się ustawowej definicji. Powszechnie przyjmuje się, że jest to kradzież utworu ? tu zdjęcia (w rzeczywistości własności intelektualnej), a nawet pomysłu na jego zrobienie. Orzecznictwa na temat plagiatu (poza sprawami dotyczącymi przepisywania prac naukowych ? oj ci naukowcy) za wiele nie ma. W latach 80-tych jedna pani drugiej pani zarzuciła, że ta druga maluje to samo, co ta pierwsza (sprawa trafiła aż na wokandę Sądu Najwyższego, sygn. akt I CR 92/83). Sprawa nie dotyczyła wprost plagiatu, a nazwania kogoś plagiatorem. A było to tak: Pani X zajmowała się malowaniem obrazów, m.in. także główek dziecięcych, amatorsko. W malowanych przez nią obrazach dzieci występują „takie elementy, jak forma i układ, takich samych obrazów, malowanych przez panią Y od kilku lat”. Pani Y, jako „pierwsza inicjatorka tego stylu malowania główek dziecięcych” zarzuciła Pani X plagiat. W sprawie tej Sąd Najwyższy uznał, że ?zarzut jest prawdziwy nie tylko w wypadku plagiatu jawnego, ale także ukrytego (przeróbka cudzego utworu podawana za utwór własny) lub częściowego (wykorzystanie tylko niektórych części partii utworu cudzego)?. Wskazówka ta może mieć znaczenie w sporze, który stał się przyczynkiem do dzisiejszego wpisu.
W dzisiejszej sprawie trzeba byłoby się zastanowić, czy w tym przypadku nie będziemy mieli do czynienia z powstaniem dzieła zależnego. Wrocławski sąd będzie miał nie lada zagwozdkę i będzie musiał osądzić, czy w inkryminowanym przypadku mamy do czynienia jeszcze z inspiracją, czy już z dziełem zależnym. Dzieło zależne to (art. 2. 1.) opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego.
R. Sarbiński w monografii ?Utwór fotograficzny i jego twórca w prawie autorskim? stwierdza, że ?specyfika fotografii nakazuje traktować twórcę dzieła fotograficznego jako twórcę fotograficznego dzieła zależnego w trzech sytuacjach. Po pierwsze, tworząc fotografię w oparciu o cudzy scenariusz, autor kreuje dzieło zależne – fotograficzne opracowanie scenariusza. Po drugie, fotograf wybierając określony fragment rzeczywistości, może podjąć decyzję o umieszczeniu w swoim obrazie cudzego dzieła w całości lub części. Wówczas można rozważać dzieło fotograficzne jako dzieło zależne w stosunku do przedmiotu fotografowania. Po trzecie, wykonywanie obróbki fotograficznej, tradycyjnej lub cyfrowej, i stosowanie efektów specjalnych stwarza doskonałe pole do opracowania cudzego obrazu fotograficznego, a dokonująca jej inna osoba niż autor pierwotnej rejestracji może stać się twórcą fotograficznego dzieła zależnego.? Przyjmując powyższy punkt widzenia można pokusić się na postawienie tezy, że inkryminowane zdjęcie stanowi dzieło zależne. Jeżeli jest dziełem zależnym, to wszelkie prawa do dzieła zależnego są przypisane fotografowi – plagiatorowi. Ale uwaga! To że prawa do zdjęcia należą do fotografa-plagiatora, nie oznacza, że nie naruszył on praw autora pierwotnego zdjęcia, jeżeli nie uzyskał jego zezwolenia na wykonywanie prawa zależnego (art. 2.2. Rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu pierwotnego wygasły. W przypadku baz danych spełniających cechy utworu zezwolenie twórcy jest konieczne także na sporządzenie opracowania.)
Sąd jednak uwolni ?plagiatora? od zarzutu naruszenia praw autorskich, jeżeli uzna, że inkryminowane zdjęcie powstało w wyniku inspiracji zdjęciem powoda. Art. 2.4 Ustawy stanowi bowiem , że za opracowanie nie uważa się utworu, który powstał w wyniku inspiracji cudzym utworem. Sąd Najwyższy w 1971 r. (sygn. akt I CR 23/71) starał się znaleźć granicę miedzy inspiracją, a utworem zależnym. Uznał on, że inspirowany (z podniety cudzego utworu powstały) utwór tylko wtedy nie stanowi dzieła zależnego (przeróbki utworu cudzego), gdy „ma cechy samodzielnej twórczości” w tym znaczeniu, że jest na równi z utworem inspirującym dziełem oryginalnym. Oryginalność dzieła inspirowanego nie wyłącza skorzystania z tematu dzieła inspirującego, ujęcie tego tematu musi być jednak własnym, indywidualnym ujęciem autora (możliwym także przy pokrewieństwie tematycznego schematu). Brak takiego ujęcia, mimo że nowy utwór nie stanowi nawet przeróbki, pozbawia utwór inspirowany cechy oryginalności. Może to prowadzić do naruszenia osobistych i majątkowych praw autorskich autora dzieła inspirującego. Rok później tenże sąd (w tej samej zresztą sprawie) stwierdził, że ?za kryterium rozgraniczające dzieło inspirowane od dzieła zależnego należy uznać twórcze przetworzenie elementów dzieła inspirującego tak, że o charakterze dzieła inspirowanego decydują już jego własne, indywidualne elementy, a nie elementy przejęte. W wypadku utworu inspirowanego (objętego prawem autorskim niezależnym) zaczerpnięty zostaje tylko wątek utworu cudzego, powstaje utwór nowy i o cechach twórczości samodzielnej? (sygn. akt I CR 104/72).
Tak wiec pozostawiam Was z wielką niewiadomą i bez odpowiedzi na pytanie postawione w tytule: Inspiracja czy utwór zależny?
PS. W sprawie plagiatu wypowiadał się również Minister. Pismo z dnia 25 maja 1995 r. (DPA.024/48/95)
„(…) Istotą plagiatu z punktu widzenia prawa autorskiego jest niedozwolona ingerencja w sferę autorskich dóbr osobistych. O plagiacie można mówić wówczas, gdy spełnione zostaną następujące przesłanki:
- naruszenie dotyczyć będzie prawa do autorstwa dzieła;
- naruszenie polega na przywłaszczeniu autorstwa; Przywłaszczenie takie może mieć miejsce w szczególności wówczas, gdy osoba inna niż autor rzeczywisty wskazana zostanie jako autor dzieła lub w sposób dorozumiany wywołane zostanie u odbiorców dzieła mylne przekonanie co do autorstwa dzieła. Do plagiatu dochodzi także wtedy, gdy autor opracowania uzyskał zezwolenie na wykonywanie praw zależnych, lecz swój utwór przedstawia jako dzieło całkowicie samoistne;
- przywłaszczenie powinno dotyczyć cudzego autorstwa; Cudze autorstwo nie musi być równoznaczne z autorstwem określonej osoby. Przywłaszczenie sobie cudzego autorstwa może polegać na przypisaniu sobie rezultatów cudzej pracy, zawartych w dziele zbiorowym, wspólnym czy łącznym.
Dopuszczenie się plagiatu nie musi prowadzić do szkody materialnej po stronie autora dzieła oryginalnego ani też nie musi powodować przysporzenia majątkowego po stronie plagiatora. Plagiat ma obiektywny charakter i do jego wystąpienia wystarczy bezprawne przypisanie sobie autorstwa cudzego utworu. Wynagrodzenie niesłusznie pobrane przez plagiatora ani rozpowszechnienie plagiatu nie stanowi istotnego jego elementu. Dozwolony użytek publiczny lub prywatny nie stanowi w omawianej sytuacji okoliczności wyłączającej bezprawność. Przepis art. 34 prawa autorskiego wyraźnie zastrzega, że rozpowszechnianie lub przytaczanie cudzych utworów jest dopuszczalne i nie stanowi naruszenia prawa pod warunkiem, że jest to uzasadnione wyjaśnieniem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości. Żadna z takich okoliczności w omawianej sprawie nie występuje. Cytat dozwolony, o którym mowa w art. 34, zilustrowany jest ponadto przez treść przepisu art. 29 ust. 2, mówiący o dopuszczalności zamieszczania w celach dydaktycznych i naukowych drobnych utworów lub fragmentów większych utworów w podręcznikach lub wypisach. W wypadku takim obok konieczności wymienienia twórcy i źródła powstaje także obowiązek wypłaty wynagrodzenia (art. 43). (…)„
20 komentarzy
Mam nadzieję, że sąd pośle skarżącego na drzewo. I dorzuci mu koszty sądowe, żeby naśladowców za dużo nie było.
Tak mi przyszło do głowy… Jeśli przedstawienie tego samego kadru, kompozycji, tematu to plagiat, to takie na przykład plenery malarskie są kryminogenne. O ile jeszcze 10 osób malujących portret może mieć nieco inne spojrzenia, bo metr w tę czy we wtę od modela coś zmienia w perspektywie, to przy krajobrazie po prostu wszyscy malują to samo.
Znowu będę robił za adv. diaboli ;-). Wszyscy malują w tym samym czasie, więc nie można w ogóle mówić o „ściągnięciu” od kogoś.
Ale niektórzy stoją bliżej, inni bardziej z tyłu i widzą, co malują ci z przodu…. 🙂
Czyli organizatorzy plenerów to osoby nakłaniające do przestępstwa, ułatwiający je, tak!? 😉 Piotrze, pilnuj abyśmy z tego samego miejsca nie focili, albo choć różne szkła zapinali! 😉 Bo inaczej… kryminał dla uczestników! 😉
Na poważnie, Darek jestem pod wrażeniem Twojego bloga! Tyle pracy i tak dociekliwe i interesujące rozważania! Staram się za tym nadążać, ale ten plagiat to takie typowe „pojęcie nieostre”. Napisałem już, że dla mnie ważniejsza jest sprawa intencji fotografującego. Z punktu widzenia laika prawnego można sobie wyobrazić badanie delikwenta na wykrywaczu kłamstw (wiem, że to jeszcze nie jest dowód w sądzie). Ciekawe jak by odpowiadał na pytanie: czy chciał ukraść dla zysku czy się tylko inspirował? I po sprawie 😉
„Plener , jako podżeganie do przestępstwa„. Hmmm! Ciekawa praca doktorska mogłaby powstać 😉
I oto kolejny punkt rozważań: Czy malując kadr z przypadkowo wyszukanego w internecie zdjęcia popełniam wykroczenie? Jestem właśnie w takiej sytuacji: przypadkowe zdjęcie z przypadkowej witryny (która też zdjęcie skądś przywłaszczyła, ale mniejsza o to) przeniesione na płótno i domalowany pierwszy plan. Kompozycja kadru zapożyczonego bardzo podobna, kolorystyka już mniej, wykonanie zupełnie inne, ale po przeczytaniu tego wpisu wynika że jest to „utwór zależny” a takowe nie są dopuszczane do konkursów. Wniosek taki, że muszę sam ustawić podobne kadry, sfotografować i dopiero potem przemalować, czy tak?
Jeżeli rzeczywiście korzysta się z innego utworu, to można mówić o powstaniu utworu zależnego.
Jeżeli jest to zdjęcie miejsca ogólnodostępnego (a nie np. dworku pana X, do którego poza nim i fotografem nikt nie miał dostępu), to każdy może zrobić podobne, a tym samym trudno będzie udowodnić, że konkretne zdjęcie stanowiło podstawę do powstania zdjęcia (oczywiście rozważamy to na płaszczyźnie prawnej, a nie etycznej, czy własnego sumienia). Nie sądzę, żeby każdy kto namalował, narysował, czy naszkicował np. Wieżę Eiffla był w Paryżu.
PS. Trudno jest tak w ciemno ustalić, czy powstały obraz jest tylko inspirowany, czy też stanowi utwór zależny.