Update 15.06.2012
W komentarzach znajdziecie wyjaśnienie organizatora – wpis Proimage.
Agata, Pani Doktor od ząbków, a jednocześnie zapalona fotograf- amator troszkę oburzona, wrzuciła mi link reklamujący warsztaty prowadzone przez Wiktora Franko [Uwaga 2019.05.11 Usunąłem interaktywny link, gdyż nie ma już strony pod tym adresem], jakie mają się odbyć lada dzień w Kielcach. Oburzenie nie dotyczy ani ceny ani miejsca czy tym bardziej samego prowadzącego. Chodzi o pewne zasady związane z wykorzystaniem zdjęć powstałych podczas warsztatów. Niedawno pisałem o innych warsztatach i rządzących tam regułach. Co takiego zbulwersowało Panią Doktor? Agatę poruszyła taka informacja:
?Zdjęcia zrobione przez uczestnika w trakcie jego indywidualnej pracy z modelką nie podlegają żadnej „cenzurze” ze strony organizatora. Wszystkie zdjęcia uczestnik może wykorzystać w swoim portfolio.(…)
Przez wykorzystanie w swoim portfolio organizator rozumie wykorzystanie w celach promocji działalności autora zdjęcia związanej z fotografią np. autorskie strony www, blogi, profile społecznościowe, artykuły w prasie dotyczące autora zdjęcia. Nie oznacza to zgody na wykorzystanie komercyjne zdjęcia takie jak: odsprzedawanie zdjęcia, umieszczanie zdjęcia w agencjach stockowych, czy wykorzystanie zdjęcia w reklamie.?
W kontekście powyższego zapisu znowu pojawiło się pytanie, kto jest właścicielem zdjęcia zrobionego na tych warsztatach? Nie wiem, czym kierował się organizator przygotowujący te warsztaty, tak więc ?pogdybajmy?.
Wersja I.
?Uczestniku robisz zdjęcie pod moim kierunkiem, tak więc jesteśmy współautorami powstałych utworów. Jako współautorzy decydujemy o dalszych ich losach. Ja ze swojej strony wyrażam w ciemno zgodę na wykorzystanie zdjęć w takich i takich sytuacjach (polach eksploatacyjnych).?
Można byłoby zastosować taką wykładnię, ale co wtedy z oznaczeniem współautora pod zdjęciem? Nie znalazłem zgody na pominięcie informacji o współautorstwie. Choćby z tego można wnioskować, że chyba tak nie myślał organizator.
Wersja II
?Ja, organizator, jestem twórcą?.
Oczywiście poniosło mnie. Mogłoby dojść do takiej sytuacji, gdyby uczestnik warsztatów był tylko Panem Push The Buton, o którym pisałem w ?Autoportrecie?. Z przywołanego na wstępie ?regulaminu? nie wynika jednak, żeby organizator miał zakusy traktować uczestnika kursu jako Pana Push the Button.
Wersja III.
?Nie możesz wykorzystywać zdjęć poza sytuacjami opisanymi w ogłoszeniu, bo modelka wyraziła zgodę jedynie na publikację w ograniczonym zakresie.? Zgoda na rozpowszechnianie wizerunku nie ma wpływu na kwestie związane z majątkowymi prawami autorskimi. Brak zgody modela nie powoduje, że zdjęcia nie można sprzedać. Pisałem o tym na F-LEX w ?Model release II?.
Oczywiście może być tak, że modelka wyraziła zgodę na rozpowszechnianie wizerunku w ograniczony sposób. W takim wypadku, może warto byłoby napisać wprost, że zgoda modelki obejmuje to i tamto, a jeżeli postąpisz w inny sposób, to narazisz się z jej strony (a nie organizatora) na zarzut naruszenia dobra osobistego, jakim jest wizerunek modelki.
Co miał na myśli organizator, tak jak pisałem na wstępie nie wiem, bo niby dlaczego miałbym wiedzieć. Może po prostu warto, aby zainteresowani sami go zapytali. 😉
Pozostaje jeszcze passus:
?Na wykorzystanie ewentualnych zdjęć zrobionych w trakcie warsztatów, poza tym czasem [uwaga: chodzi o czas indywidualnej pracy z modelką], organizator nie wyraża zgody.?
Rozumiem, że może to być próba ochrony wizerunku organizatora i pozostałych uczestników. Ale co będzie w sytuacji, jeżeli uczestnicy widniejący na zdjęciu wyrażą zgodę? Poza tym, co ma wizerunek do majątkowych praw autorskich? Wersja I i II odpada na 100%.
Pozostawiając paragrafy na boku pojawia się jeszcze jedno pytanie skierowane do potencjalnych uczestników. Czy na warsztaty (z modelkami) jedzie się zrobić zdjęcie życia, czy czegoś się nauczyć?
42 komentarze
?Na wykorzystanie ewentualnych zdjęć zrobionych w trakcie warsztatów, poza tym czasem [uwaga: chodzi o czas indywidualnej pracy z modelką], organizator nie wyraża zgody.?
Sens sensem, ale co, jeśli na tych warsztatach uczestnik wystawi aparat przez okno i pstryknie krajobraz albo położy się na trawie i pstryknie jakieś owady – co ma organizator do sprzedaży takich zdjęć? Czy zgoda na warunki regulaminu (zgaduję, że nie można wziąć udziału w warsztatach, nie godząc się na regulamin) oznacza przyznanie prawa organizatorowi do decydowania, co się z takimi zdjęciami, na których nie ma rozpoznawalnych postaci ludzkich, później zrobi? Takie stanowisko organizatora jest do obrony w sądzie?
No chyba poszedłeś na całość! 😉
Nie rozumiem?
Z tymi Twoimi wydumanymi wywodami. Wiadomo, że chodzi o backstage i inne zdjecia z warsztatów, a nie o zdjecia zrobione z okna „kibla” 😉
Nie wiem, co w przypadku tak sformułowanego regulaminu jest oczywiste. Dla mnie oczywiste jest, że autorem zdjęcia jest autor zdjęcia, a nie organizator płatnych warsztatów, a w przypadku publikacji, autor musi się dogadać z modelką, a nie szkoleniowcem.
Czy na warsztaty (z modelkami) jedzie się zrobić zdjęcie życia, czy czegoś się nauczyć?
A to musi być albo-albo? Ja nie rozumiem, dlaczego ktoś, kto nie ma własnego studia, nie może na warsztatach zrobić zdjęć, które chciał zrobić, tylko nie wcześniej nie miał możliwości.
Panie Redaktorze, jak tak można! Jeżeli na warsztatach ustawi Pan światło, modelkę i jeszcze powie jaka ma być ekspozycja, to ile w tym będzie mojej (znaczy uczestnika) zasługi. Tyle co nic 🙂
Darku, piszesz, jakbyś nigdy nie był na naszych warsztatach. Przypominam choćby Szklarską – niedługi kawałek strumienia w lesie, kilkunastu uczestników, scena stała, oświetlenie także, a później były okrzyki „A gdzie zrobiłeś to zdjęcie?”. Wszyscy fotografują to samo, a każdy inaczej.
Przy tej samej modelce i stałym oświetleniu wystarczy się trochę przesunąć, żeby uzyskać zupełnie inny kadr, już nie wspominam o zmianach wprowadzonych przez zmianę ogniskowej, dystansu itp.
Poza tym wracam do pytania – dlaczego zdjęcia wykonane podczas warsztatów automatycznie są autorstwa instruktora? Nawet bez dotykania lamp (bo instruktor może dać po łapach), można zmieniać charakter oświetlenia, można realizować mnóstwo własnych pomysłów, które niekoniecznie będą miały cokolwiek wspólnego z zamysłem instruktora.
Nigdzie nie napisałem, że zdjęcia są autorstwa organizatora, chociaż potrafię sobie wyobrazić sytuację, że ktoś będzie jak Pan Push The Button. Doprawdy nie widzisz różnicy między plenerowymi warsztatami, a w studio?
Widzę. Natomiast nadal nie rozumiem, dlaczego osoba ustawiająca światło miałaby być autorem zdjęcia.
Zwróć uwagę, że w Szklarskiej to np. miałeś taki wpływ na światło, jak ja na wynik wczorajszego meczu 😉
Wszyscy mieli taki sam wpływ i takie samo światło, zdjęcia powstały bardzo różne. Światło jest ważne, niemniej nie jest jedynym czynnikiem przy tworzeniu zdjęcia. Studyjnego także.
I każdy w zasadzie robił co chciał i jak chciał, nie było żadnej ingerencji Pana Redaktora ;P
To, że Ty nie chciałeś słuchać o wpływie polara i szarego na płynącą wodę, to Twoja sprawa. Ja nikogo do niczego nie zapędzam 😛 Niektórzy słuchali, niektórzy z tych niektórych ustawiali statywy tam, gdzie ja, pożyczali filtry itp. Byłoby dla mnie absurdem twierdzenie, że jestem autorem ich zdjęć.
Wyśmiałbym Cię, jakbyś tak twierdził 😉
Sam bym się wyśmiał. Tym bardziej mnie dziwi, że do pretensji niektórych studyjnych podchodzisz z większym zrozumieniem.
Bez przesady, piszą czasem bzdury, ale nie piszą, że są autorami. Artysta, to nie prawnik 😉
Wiesz doskonale, że nie chodzi o samo światło;P Zaczynasz dzielić włos na czworo.
zgodnie bowiem z powszechnym stanowiskiem doktryny i orzecznictwa, o tym, kiedy współpracę kilku osób można uznać za współtwórczość, decyduje konkretny stan faktyczny, ustalający udział tych osób w powstawaniu dzieła (III CKN 1096/00).
Nic nie dzielę. Cały czas pytam o kwestię podstawową: na jakiej podstawie ktoś, kto pobiera pieniądze za uczestnictwo w kursie fotograficznym czuje się jakby to on płacił uczestnikom za ich czas i wysiłek, a tym samym stawał się uprawniony do otrzymania wyników tego czasu i wysiłku.
Zapytaj tego kogoś.
Darek ma kompleks studia 😉
„Zdjęcia zrobione przez uczestnika w trakcie jego indywidualnej pracy z modelką nie podlegają żadnej „cenzurze” ze strony organizatora.”
Moja prawnicza interpretacja tego zagadnienia .Nie podlegają cenzurze czyli nie ma/organizator ani modelka, bo nie modelce płacę tylko organizatorowi / jakichkolwiek praw do wykonanego zdjęcia, bo zbył się ich w słowie nie podlegają- sorki ale mimo,że humanistka jasno rozumiem słowo pisane – to taka matematyczna interpretacja .”
Cenzura ” to bardzo szerokie określenie. Jeśli coś nie podlega cenzurze, to znaczy, że nie ujmuje go prawodawstwo- taki wyjęty z pod prawa !!!
” Wszystkie zdjęcia uczestnik może wykorzystać w swoim portfolio.”
I znowu „portfolio” to termin szeroki medialnie a w połączeniu z następnym zdaniem o stronach www ,na których ja przecież mogę zarabiać- wydaje mi się bezsensowny. Umieszczam swoje portfolio na stronie www, drukuję książkę foto jako portfolio i pokazuję znajomym z myślą o zarobku na tym przedsięwzięciu i co nie mogę czy mogę???
„Na wykorzystanie ewentualnych zdjęć zrobionych w trakcie warsztatów, poza tym czasem, organizator nie wyraża zgody.”- to już dla mnie totalny bełkot . I słusznie Piotrek zaczął temat o kwiatkach a ty o zdj. z kibla . Ja też tak się mam taki stosunek do tego zdania.
Dla mnie to totalny bełkot do podważenia przez każdy sąd :-)chyba że sędzina lub sędzia nie kumaci.
„Nie oznacza to zgody na wykorzystanie komercyjne zdjęcia takie jak: odsprzedawanie zdjęcia, umieszczanie zdjęcia w agencjach stockowych, czy wykorzystanie zdjęcia w reklamie.”
Why to moje zdjęcie kupione wraz z modelką. Nie rozbierane więc nie ma zgody na porno.
Jeśli nie mogę wykorzystać zdjęcia, a zakładam, że będzie genialne -to po co mi te warsztaty ?Po to by wydać 8 stów za ustawione światła czy za dymek w tle?
Hłe Hłe no i ten bonus na 400 PLN ________——chyba pojadę, żeby sprawdzić, ale nie wydajcie mnie ;-)))))))))))))))))))))))))
Uważaj z bonusem 😉 zajrzałem do sklepu, a tam ceny zaczynają się od 800 pln za sztukę.
No i to mnie właśnie tak rozśmieszyło ;-))
Blog (przynajmniej mój) nie służy do piętnowania wszystkiego i wszystkich.To pozostaje w gestii pewnego prezesa 😉
Uważam, że aby krytykować warsztaty należy na nich być. Nie dałem się wciągnąć w „awanturę” o Złodziejewo, tak samo i teraz nie zamierzam.
Mogę pokazać różne sposoby interpretacji, czasami to, czy tamto lekko obśmiać. Ale skoro mamy rozmawiać o prawie, to nie liczcie na to, że popadnę w krytykanctwo i dam się ponieść emocjom. Rozumiem, że warunki mogą się nie podobać, ba mogą być nawet czasem contra legem, ale jest na to proste rozwiązanie. Nie jadę na takie warsztaty i już.
Oczywiście organizatorzy mogliby się pokusić o bardziej szczegółową informację, a nawet skorzystać z pomocy prawnika, ale kto to później przeczyta, a co dopiero zrozumie. 😉 Stąd zapewne wiele „regulaminów” i „reguł” zawartych na stronach reklamujących warsztaty jest pisane językiem potocznym. Dla każdego, kto choć trochę liznął prawa, wygląda to śmiesznie, a nawet oburzająco (vide Piotr) 🙂
Jeżeli pojawiają się w regulaminach różne „kwiatki”, to najlepiej ustalić zasady gry bezpośrednio z organizatorem. Akceptuję te zasady, to jadę, w innym wypadku siedzą w domu. No chyba, że ktoś ma naturę bojownika i po warsztatach ma zamiar toczyć boje prawne z organizatorem, to zapraszam do… Wsparcia. Ale od razu mówię, że tanio nie jest 🙂
Co do warsztatów studyjnych nadal uważam, że w studio z dużym prawdopodobieństwem może zajść sytuacja, że więcej będzie elementów twórczych organizatora, niż uczestnika. Zwłaszcza podczas indywidualnej części warsztatów.
Odpowiadając Andrzejowi: – nie boi się, nie bo, ale to nie moje klimaty i tyle ;-).
„Uważam, że aby krytykować warsztaty należy na nich być”
Masz problemy z nadinterpretacją. Mnie nie interesują warsztaty jako takie, natomiast cały czas próbuję się dowiedzieć, jak ma się ten regulamin do kwestii prawnych – czy dziwne zapisy z tego regulaminu obowiązują uczestników, jakie szanse w sądzie ma uczestnik w sporze z organizatorem itp. I tego nadal nie mogę się dowiedzieć, bo w swoich odpowiedziach bardzo skupiasz się na „niekrytykowaniu warsztatów”.
Podrzucę jeszcze jeden przykład hipotetycznej sytuacji odnośnie takiego regulaminu. Organizator posadził modelkę, ustawił światła tak, żeby oświetlały jej twarz (generalnie – oświetlały ją do portretu z przodu), a uczestnik przy tak ustawionych światłach stanął z tyłu i pstryknął podświetlone włosy. Dodatkowa okoliczność – to jest detal, po którym modelka nijak nie jest na zdjęciu rozpoznawalna. Czy na publikację, prezentację, a nawet sprzedaż takiego zdjęcia potrzebuje autor zdjęcia od kogokolwiek zgodę?
Ja nie mam problemów. Za to wydaje mi się, że doprawdy zaczynasz Piotrze szukać dziury w całym. Żeby można było ocenić sytuację trzeba mieć stan faktyczny. Teraz go nie ma, więc trudno jest mówić kategorycznie, będzie tak, a tak. Najlepszy przykład to opis przedstawiony przez Paulinę. Niby mieliśmy stan faktyczny, a z komentarza na komentarz jej „stan faktyczny” ewaluował, a wraz z jego zmiana musiała ewaluować ocena prawna.
Pojawiło się stanowisko organizatora i ja je rozumiem, a nawet „kupuję”. W zasadzie nie odbiega ono od tego, co wcześniej napisałem na blogu, jak i w moich komentarzach pod wpisem.
Wracając do pytania o zdjęcie włosów. Sam sobie powinieneś umieć odpowiedzieć na to pytanie, w końcu jesteś prymusem na blogu ;-). Ale żeby nie było, że unikam odpowiedzi. Nie musisz.
Ale jak zaczniesz robić za pleców, to organizator może Cię wyprosić skoro zgodziłeś się, że zdjęci zrobisz tylko w trakcie „swojej sesji”.
Żeby można było ocenić sytuację trzeba mieć stan faktyczny.
Może z wiekiem coraz gorzej rozumiem prawo, ale wydawało mi się, że stan faktyczny to regulamin – forma umowy, gdzie pojawiają się pewne sformułowania i określenia. Co tak naprawdę chciał przez to powiedzieć autor regulaminu, a co z tego zrozumieli uczestnicy – to zupełnie inna historia, interesująca raczej tylko dla samych zainteresowanych. Ja się pytam o konkret, czyli te zapisy regulaminowe – na ile one obowiązują uczestnika warsztatów (jakichkolwiek warsztatów, na których by się pojawiły – żebyś już nie musiał bronić warsztatów przed krytyką :)).
Wracając do pytania o zdjęcie włosów. […] Nie musisz.
Uff, czyli jeszcze coś rozumiem z prawa. Ok, to teraz proszę sprostuj moje rozumienie sensu tego regulaminu, a właściwie brak sensu wedle intencji przedstawionych przez organizatora.
Jeśli na zdjęciu będzie identyfikowalna modelka, to autor zdjęcia tak czy tak potrzebuje jej zgody, żeby sprzedać zdjęcie do reklamy. Jeśli sprzeda bez zgody, to grożą mu znacznie poważniejsze konsekwencje niż wynikające ze złamania regulaminu.
Z kolei jeśli na zdjęciu będzie detal modelki nie pozwalający na jej identyfikację (np. nogi od stóp do kolan), to takie zdjęcie i tak może sprzedawać bez pytania o zgodę modelki i bez przejmowania się regulaminem – np. do reklamy butów.
Więc jakie jest praktyczne znaczenie tak sformułowanego regulaminu?
Więc jakie jest praktyczne znaczenie tak sformułowanego regulaminu?
Np. wyproszenie z warsztatów za zachowanie niezgodne z regułami 😉
Wyprosić to można zawsze. Nawiasem – na okoliczność wyproszenia jest przewidziana jakaś niezwrotność opłaty? zwrotność opłaty?
Natomiast nie można wyprosić z warsztatów za to, że ktoś miesiąc później opublikuje zdjęcie nie tam, gdzie trzeba. A kwestia praw do publikacji w regulaminie jest opisana. I dalej nie wiem, na ile takie zapisy kogoś obowiązują.
1. Ja bym niesfornemu uczestnikowi, co robi zdjęcia na warsztatach w sposób łamiący zasady warsztatów, nie zwrócił pieniędzy i niech się sądzi.
2. Pojedź, opublikuj i przekonamy się empirycznie 😉 Teraz trzeba byłoby gdybać, jak będzie sformułowane żądanie w pozwie i w oparciu o jakie przepisy.
[Tu jest stanowisko organizatora]
Jako organizator warsztatów o których mowa spróbuje przedstawić swój punkt widzenia.
Jak się łatwo domyśleć nie jestem prawnikiem. Wszelkiego rodzaju regulaminy na kilka stron wzbudzają moją niechęć. W opisie, słowo regulamin, nie jest nawet użyte. Moim celem było stworzenie możliwie czytelnych a zarazem krótkich reguł gry. Zaskoczony jestem, że wzbudzają tyle kontrowersji.
Do rzeczy. „Zdjęcia zrobione przez uczestnika w trakcie jego indywidualnej pracy z modelką nie podlegają żadnej „cenzurze” ze strony organizatora. Wszystkie zdjęcia uczestnik może wykorzystać w swoim portfolio.” Ta część jest pokłosiem wspomnianej w artykule sytuacji powstałej na innych warsztatach. Chcieliśmy dać jasny przekaz, że uczestnik nie będzie musiał ubiegać się o zgodę na zamieszczenie zrobionych przez siebie zdjęć na blogu, stronie www itp. Każde zdjęcie zrobione w wyznaczonym dla uczestnika czasie będzie przez niego wypracowane i zdecydowanie będzie on jego autorem. Prowadzący warsztaty nie będzie w tym czasie robił zdjęć, co więcej, nie będą ich także robili inni uczestnicy. Słowo „cenzura” ujęte jest w cudzysłów. Nie oznacza „wyjęty spod prawa” tylko oznacza, mówiąc wprost, że organizator nie będzie decydował które zdjęcie mu się podoba i można zamieścić, a które nie. Jest to częstą i bardzo wygodną dla organizatora praktyką.
Uczestnik może zamieścić zdjęcia w swoim portfolio. Portfolio jest czymś co promuję fotografa. Jeśli na swojej stronie czerpie korzyści z wyświetlanych reklam, to w porządku. Jeśli magazyn Foto zechce zamieścić zdjęcie jako ilustrację do artykułu o pracy tego fotografa to w porządku. Natomiast jeśli fotograf zechce sprzedać zdjęcie do reklamy produktu firmy X, to jest to po prostu nie fair. Osobiście poczucie etyki nie pozwalało by mi wziąć pieniędzy za zdjęcie które do końca nie jest moim udziałem. Można się z tym zdaniem spierać więc zostawmy je, wyraziłem swoją opinie. Przejdźmy do kwestii modelki. Zupełnie inne stawki są za pozowanie na potrzeby warsztatów inne za pozowanie do reklamy. Co w przypadku gdy modelka ma podpisany duży kontrakt z klauzulą, że nie może występować w reklamach konkurencji ? W ekstremalnych przypadkach modelka może stracić mnóstwo pieniędzy i życiową szanse. Jeżeli uczestnik udostępni zdjęcia agencji stokowej, to nie ma nad nimi żadnej kontroli. Wizerunek modelki może zostać mocno nadwyrężony i znowu, w ekstremalnych przypadkach, może to grozić zwichnięciem kariery. Czy uważam się za autora zdjęcia ? Zdecydowanie nie, akurat mój wkład w powstanie zdjęcia uważam za minimalny z wskazaniem na prawie żaden. Natomiast jako organizator czuję się odpowiedzialny zarówno za interesy uczestników jak i zatrudnionych osób. Może się zdarzyć sytuacja, że uczestnik otrzyma korzystną finansowo ofertę za zdjęcie z warsztatów. Może oczywiście udać się do sądu, może też zadzwonić, lub wysłać do mnie maila z przedstawieniem sytuacji. Gwarantuję, że osobiście nie będę nawet próbował ugrać czegoś dla siebie.
„Na wykorzystanie ewentualnych zdjęć zrobionych w trakcie warsztatów, poza tym czasem, organizator nie wyraża zgody.” To nie jest bełkot, jednak, jak widać, zdanie to wymaga rozbudowania i przy okazji kolejnych warsztatów postaram się je dopracować. Myśl przewodnia w tym zdaniu jest taka by uczestnik jak najwięcej skorzystał. Znamy sytuację gdy na warsztatach uczestnicy ustawiają się jeden obok drugiego, czy jeden za ramieniem drugiego i rozpoczyna się strzelnica. Monika, Monika popatrz tu, Monika teraz tu, teraz tam itd. Modelka jest rozkojarzona, prowadzący szybko traci panowanie, uczestnicy pstrykają reporterskie foty skupiając się na momencie, a nie na kadrze. Takiej sytuacji chcę uniknąć. Indywidualny czas uczestnika to tak naprawdę indywidualne warsztaty. Zarówno prowadzący jak i modelka skupiają się na fotografującym. W tym czasie słychać tylko jedną migawkę. Fotografujący korzysta na tym maksymalnie. W tym czasie część grupy zajęta jest przeze mnie, pozostała część przypatruje się pracy fotografującego, słucha uwag prowadzącego i zastanawia się nad swoją wizją zdjęć. Przyznacie chyba, że w takiej sytuacji uczestnicy więcej skorzystają niż w przypadku „strzelnicy”.
Wspominane tutaj robienie zdjęć przez okno itp. to już w mojej opinii dzielenie włosa na czworo.
Na pytanie po co komu warsztaty każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Z definicji warsztaty służą podnoszeniu własnych umiejętności. Płaci się za wiedzę, za to, że ktoś z większym doświadczeniem w danej dziedzinie, pokaże nam coś być może oczywistego, a czego odkrycie zajęłoby nam być może lata. Dodam, że jak na warsztaty prowadzone przez osobę z dorobkiem, to cena jest jedną z niższych w kraju. Jeśli zbiorą się chętni, to mogę zorganizować sesję bez prowadzącego za dużo mniejsze pieniądze :).
Pozwolę się jeszcze odnieść do wspomnianego vouchera. Widziałem kiedyś reklamę audiofilskich głośników, jakieś 60 000 zł. sztuka. Voucher na kwotę 30 000 zł, na zakup takiego głośnika to dla mnie bezwartościowy papier. Nawet 10 000 zł. to dla mnie nadal abstrakcyjna kwota za głośnik. Być może spróbowałbym voucher sprzedać za niższą kwotę, może bym komuś podarował, a może bym o nim zapomniał w sekundę po otrzymaniu. Natomiast jestem w stanie zrozumieć, że dla osób z pasją, taki bonus to czasami szansa na zrealizowanie marzeń, a czasami po prostu świetna okazja, by właśnie teraz skorzystać z oferty, choć stać ich też na zapłacenie pełnej sumy. Oczywiście nieco ten przykład koloryzowany, ale chyba oddaje idee.
Jak widać nieco się rozpisałem próbując wyjaśnić raptem pięć zdań, ale cieszę się, że trafiłem na ten artykuł. Wiem, że nie przekonałem wszystkich (może nikogo), ale także wiem, że następnym razem muszę bardziej zadbać o przekazanie idei. Szkoda tylko, że trafiłem tutaj przez statystyki mojej strony, a nie zostałem poproszony o wyjaśnienia bezpośrednio zainteresowanych. Najlepiej jest wyjaśnić wszystko u źródła. Tak czy inaczej zapraszam na warsztaty, Warsztaty organizowane przez ludzi dla ludzi :).
Super, że się pojawiło wyjaśnienie organizatora. Teraz mamy pełen obraz sytuacji. Szkoda, że na F-LEXa trafia się tylko ze względu na statystyki ;-).
A Ty Darek nie czaruj, że tu się wchodzi tylko przez statystyki 🙂
Ciekawa jestem Twoich statystyk ;P
Jak widać warto zadbać o dokładny rozpisany regulamin i wszystko w nim wyjaśnić bo może dojść do nieporozumień A to wpływa niestety na ogólny obraz organizatora.
A gdzie jest regulamin tych warsztatów, co dzisiaj II edycja się zaczyna u Ciebie?
a bo u mnie wolno wszystko 😉
„Zupełnie inne stawki są za pozowanie na potrzeby warsztatów inne za pozowanie do reklamy. Co w przypadku gdy modelka ma podpisany duży kontrakt z klauzulą, że nie może występować w reklamach konkurencji ? W ekstremalnych przypadkach modelka może stracić mnóstwo pieniędzy i życiową szanse. Jeżeli uczestnik udostępni zdjęcia agencji stokowej, to nie ma nad nimi żadnej kontroli. Wizerunek modelki może zostać mocno nadwyrężony i znowu, w ekstremalnych przypadkach, może to grozić zwichnięciem kariery. ”
Modelki, które pracują dla Agencji mają zakaz występowania bez pośrednictwa macierzystych agencji. Tak zabezpieczają się wszystkie agencje w kraju i za granicą. Moja kuzyneczka Wiki Malicka jest modelką i sama wpadłam na pomysł,żeby zatrudnić ją do zdjęć i okazało się to nie możliwe bez udziału agencji, ale pewnie co agencja to inny kontrakt.
Fajnie, że sam autor się wypowiedział, bo przynajmniej mamy jasny obraz sytuacji i w sumie o to nam chodziło.
W sumie nawet nie przypuszczałam, że tak głęboko wsadzę kij w mrowisko 🙂
Tak, zauważyłem i wezmę to pod uwagę następnym razem. Regulaminu na x stron plus drobny druk nie będzie, ale wyjąśnienia dla czego tak, a nie inaczej, na pewno się pojawią.
Jeśli można, będę wdzięczny za umieszczenie w treści artykułu, po zdaniu „Nie wiem, czym kierował się organizator przygotowujący te warsztaty, tak więc ?pogdybajmy?.”, informacji (stanowisko organizatora w komentarzach pod artykułem). Z góry dziękuję.
Jest Update na samym wstępie, zaraz pod zdjęciem.
No więc tak czytając te wszystkie wpisy i komentarze…. oczywiście na tej stronie zajmujemy się sytuacją prawną każdego zdarzenia nazywanego zrobieniem fotografii. Natomiast, wg mnie tak czy inaczej są to sytuacje ekstremalne dotyczące żerujących na swoich prawach lub lubiących się kłócić o cokolwiek. Oczywiście chcę tutaj wyrazić swój szacunek dla Pana Dariusza, Piotra i wszystkich piszących pod tym wszystkim komentarze. Moje wnioski:
– zawsze jestem autorem zdjęcia które zrobiłem i ustawiłem, ewentualnie ustawiłem i zrobiłem. Zawsze patrzący przez obiektyw robi zdjęcie i robi to bo uznał to za dobre i stosowne…. więc ustawiacz (aka reżyser) jest mimo wszystko pomocnikiem. Co jeśli zrobię zdjęcie lepsze niż mój ustawiacz kazał… mam je oddać mimo ze jest nie takie jak sobie życzył?
– kwestia dogadania się… no po prostu z osobami kłótliwymi nie warto robić interesów. I tutaj przewaga DFV… pozwala nam publikować zdjęcia zrobione na warsztatach… pozwalając nam równoczesnie zaprezentowac się z jak najlepszej strony jak i najgorszej (typowy blamaż w moim wykonaniu 😉
– jeśli nie można się dogadać… hmmm… należy zastanowić się nad tym czy takie warsztaty nam się opłacają…, nie tylko pod względem finansowym
– i czy na warsztaty jedzie się zrobić zdjęcie życia.. no pewnie że tak… każde zdjęcie które robię ma być zdjęciem życia,… no cóż nie wyszło… robię następne 😛
I to tyle 🙂
Pozdrawiam
Rzadko odzywający się Nedyarrd 🙂
I jeszcze krótko o pieniądzach… no więc… sprzedanie do mikrosztoka kiepskiego zdjęcia danej modelki… bardziej świadczy to o fotografie niż o modelce 😛
Dodam tylko jedno… MAM NAJGORSZE ZDJĘCIA VENUS Z MILO… ktoś chętny? myślę że nie… a przecież to najbardziej obfotografowana modelka świata :)))
Jedyne usprawiedliwienie takiego wpisu jest wtedy gdy robimy tzw backstage w pozach i sytuacjach uwłaczających modelce :PP