Prawo cytatu jest dla wielu wytrychem usprawiedliwiającym niezgodne z prawem wykorzystanie cudzej własności intelektualnej. Dla wielu jest ono, jak słynny paragraf 22 z książki Josepha Hellera o tym samym tytule. Przedsiębiorcy, politycy, producenci różnej maści uwielbiają art. 29 Ustawy, niewielu jednak go rozumie poprawnie. Wiele osób interpretuje ten przepis tak, jak im wygodnie. Fragment piosenki T.Love po raz kolejny ?pada ofiarą? prawa cytatu. I po raz kolejny wykorzystano ich twórczość w celach politycznych. Na blogu przyglądałem się już kwestiom związanym z prawem cytatu. Zajrzyjcie np. do tekstu ?Wróg publiczny?, gdzie omawiałem kwestie cytatu w fotografii. Wróćmy do politycznego spotu. Rzecznik prasowy, a także sama kandydatka w kolejnym spocie, odwołuje się do prawa cytatu. Jeżeli prawo cytatu, to oczywiście art. 29 Ustawy.
Art. 29. 1. Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.
2. Wolno w celach dydaktycznych i naukowych zamieszczać rozpowszechnione drobne utwory lub fragmenty większych utworów w podręcznikach i wypisach.
21. Wolno w celach dydaktycznych i naukowych zamieszczać rozpowszechnione drobne utwory lub fragmenty większych utworów w antologiach.
3. W przypadkach, o których mowa w ust. 2 i 21, twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia.
Najważniejszy jest cel! I wcale nie mam na myśli celu politycznego, a cel, w jakim wykorzystuje się fragment utworu, tzn. cel cytatu. Ustawodawca wyraźnie wskazuje te cele. Mamy więc cel dydaktyczny, cel naukowy, cel publicystyczny (analiza krytyczna) i cel artystyczny (prawa gatunku). W przypadku spotu wyborczego pierwsze trzy zapewne odpadają. Czyżby więc cel artystyczny? Cel ten pozwala bowiem na stosowanie cytatu w działalności parodystów, kabareciarzy i karykaturze politycznej. W sumie czemu nie, przecież zarówno politycy, jak kandydaci na polityków to kuglarze.
Nie chcąc wdawać się w dysputy akademickie, czy można było zastosować prawo cytatu w tym wypadku, czy też nie, to chciałbym zwrócić uwagę na jeden szczegół. Zakładając nawet, że mamy do czynienia z prawem cytatu (w tym momencie zachłystnąłem się kawą 😉 ), to i tak producent spotu wyborczego naruszył prawo. Zarówno on, jak i kandydatka zapomnieli o tym, że poza przepisem art. 29 Ustawy, jest również art. 34.
Art. 34. Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Podanie twórcy i źródła powinno uwzględniać istniejące możliwości. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia, chyba że ustawa stanowi inaczej.
W sprawie o sygnaturze I CK 232/04 Sąd Najwyższy stwierdził, że ?nawet gdyby uznać, że skarżący byli uprawnieni do posłużenia się w takim zakresie cytatem bez zgody twórcy, to – jak wynika wprost z art. 34 Pr.aut. – mogłoby to nastąpić pod warunkiem wymienienia twórcy i źródła, i to bez względu na to, czy chodzi o cytat powszechnie rozpoznawalny, czy też nie. Wymienienie twórcy oraz źródła stanowi conditio iuris. Obowiązek ten dotyczy także wymienienia twórcy i źródła utworów powszechnie rozpoznawalnych i znanych?. W spocie nie ma takiej informacji. OK, TVN24 może być nieobiektywne, poszukałem spot na Youtube i obejrzałem cały. No nie ma! A skoro nie ma, to nie jest spełniony warunek, od którego uzależnione jest prawo cytatu.
PS. Ten wpis nie ma charakteru manifestu politycznego, ani tym bardziej nie jest oceną kandydatki lub jej umiejętności wokalnych. Jest to kolejny wpis o prawie autorskim w oparciu o scenariusz, jaki pisze nam życie.
PS2. Obrona swoich praw, w tym ochrona prawa autorskiego doprawdy nie ma nic wspólnego z cenzurą.