I już po Foto Military 2012, a dokładniej po Strefie Militarnej 2012, w ramach której odbyło się Foto Military. Szczególne podziękowania należą się Sławkowi Skalskiemu, dzięki któremu mieliśmy możliwość fotografować w trochę (ale tylko trochę) lepszych warunkach, niż publiczność. Imprezę uatrakcyjnił nam również Mariusz z Foto Mastera, który udostępnił nam prawie całą gamę obiektywów Sigmy.
Impreza, którą warto, a nawet trzeba zobaczyć. Jeżeli nawet nie jesteś pasjonatem militariów, a wręcz może zagorzałym pacyfistą, to i tak warto. Warto zobaczyć, że jest jeszcze masa ludzi w naszym kraju, którym się coś chce, którzy mają swoją pasję i są w stanie dużo zrobić, ale również dużo znieść dla tej pasji. I nie chodzi tylko o grupy rekonstrukcyjne, ale także o te niezliczone grupy dzieciaków, które jako wolontariusze pomagały w realizacji tego przedsięwzięcia. Strefa Militarna to duża impreza przygotowana z rozmachem, ale i bez zadęcia. Doprawdy warto było spędzić te kilka dni w Podrzeczu koło Gostynia. I nie tylko dla kadrów, które się uchwyciło, ale przede wszystkim dla spotkanych tam ludzi.
W tym miejscu szczególne pozdrowienia dla Pana, który stwierdził, że Jarek i ja kradniemy mu kadr (cóż tacy też byli, ale nie w naszej grupie fotograficznej). 😉
A że na wojnie nie było łatwo, najlepiej ukazuje to zdjęcie z amerykańskich okopów. 😉
PS. Pozdrowienia dla wszystkich koleżanek i kolegów uczestniczących w Foto Military. 🙂
PS2. To, co czasem przyczepialiśmy do body, miało prawie średnicę lufy czołgowej.
19 komentarzy
Widzę ,że z okopów to u Amerykanów najbardziej Ci się podobało 🙂
Popieram tekst , gdyby było pod tekstem „Lubię to” to bym kliknęła. Pozdrawiam 🙂
Masz powyżej tekstu 🙂
Już zauważyłam .Już kliknęłam 🙂
Krótkie ale dobre podsumowanie! Mógłbym się podpisać:)
zdjęcie z okopów do bani. Niajk do realiów nie paujące. Pinup to i owszem publicznie sobie po samolotach i okopach wieszano. Ale takie hardporno to pod poduchą skrżetnie chowano. Zwłąszcza w amerykańskiej armi gdzie bardzo o moralne się prowadzenie mięsa armatniego dbano. Minus za brak realizmu!! mam nadziej ze lało.. zdjecai poprzepalane.. i karty pogubiliście (nie tylko dekielki:P)
Kolega tak z zazdrości czy z miłości :).
oczywiście że ze szczerej, niczym nie skrępowanej zazdrości:))
„Mści się” za to, że do końca pozostał na waiting list 😉
zaraz tam mści.. gdybym bym mściwy to bym się warków po azocie czepił.. 😛 no i to nie wina fotogafa tylko rekonstruktora że realiów nie trzymał
Jakiś czepialski dzisiaj jesteś, czy co?? 😉
Było mieć refleks przy zapisach, a nie ociągać się 😉
było.. nie było.. jak raz cholera jasna cos co mnie faktycznie interesuje.. nie pejzaże.. wrzosy czy insze okoliczności przyrody.. ech. dobrze ze choć „na pocieszenie” sobie grenadiera popstrykałem:P fot, mam nadzieję wiecej na DFV pokażesz.
Zapewne gdzieś się pojawią.
no to czekam i obiecuję się nie czepiać.. jeśli powodów ku temu nie znajdę:))
Czepiaj się ile wlezie!!!
Hej, pozdrawiam! Nie dość, że z wojny wróciłem cały i zdrowy, to chętnie bym się na taką wojnę jeszcze wybrał! Może następna będzie I Wojna Światowa, a później 30-letnia… 😉 A zawsze myślałem, że jestem pacyfistą! 😉
Co do tego Pana, drażliwego na punkcie kadrów, co to o nim wspomniałeś w swoim tekście Darku, to myślę sobie że oskarżył nas o kradzież kadrów z… czystej zawiści. My mieliśmy duże korpusy (ja zagripionego D700) z długimi lufami (te od Mariusza), a on jakiś malusią lustrzankę. Nic innego tylko ucierpiała na tym jego duma profesjonalisty. Innych logicznych powodów nie widzę. Takie mam obserwacje: duży korpus – duża drażliwość, mały aparacik – żadnych uwag i zastrzeżeń!
Na Szturchańcu Pan załapał się na fotkę 🙂