Czy zdjęcie zrobione bez przymiarki, bez kadrowania, bez ustawiania parametrów ekspozycji może podlegać ochronie prawnej? Pytanie to będzie również aktualne w stosunku do zdjęcia zrobionego telefonem. Zwłaszcza takim telefonem, który ma jedynie ?spust migawki?, a nie ma możliwości ustawienia jakichkolwiek parametrów. Zapewne większość pamięta, że zdjęcie, aby było uznawane za utwór, musi stanowić przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Jak jest więc ze zdjęciami, w których nasza kreacja jest znikoma? Sądy w Gdańsku zajmowały się sprawą, w której musiały ocenić, czy ?przypadkowe? zdjęcie radnego, wykonującego gest ?fuck you?, jest utworem. Osoba, która zrobiła to zdjęcie sama przyznała, że zrobiła je przypadkowo. Nie przygotował się do zrobienia fotografii z punktu widzenia kompozycji obrazu, oświetlenia, ustalenia głębi, ostrości, perspektywy, czy zastosowania efektów specjalnych, nie stosował też innych zabiegów zmierzających do nadania fotografii określonego charakteru. Sąd I instancji powołując się na art. 1 ust. 1 Ustawy stwierdził, że utwór musi cechować się kreacyjnym charakterem i oryginalnością, utworem może być też fotografia, jeśli jest przejawem działalności twórczej o indywidualnym charakterze, do której nie można zaliczyć tylko odtworzenia rzeczywistego stanu rzeczy za pomocą fotografii. Praca intelektualna o charakterze twórczym jest przeciwieństwem pracy o charakterze technicznym, która polega jedynie na wykonywaniu czynności wymagających tylko określonej wiedzy i sprawności oraz użycia odpowiednich narzędzi, materiałów i technologii, mającej cechy przewidywalności i powtarzalności. Sąd ocenił, że zdjęcie radnego jest zwykłą fotografią nie mającą cechy wyróżniającej, indywidualizującej i określającej ją jako utwór, nie wyróżnia się ani treścią, ani formą, które odbiegałyby od kanonów charakteryzujących fotografie odwzorowujące rzeczywistość, jest jedynie wyrazem uchwycenia przez powoda pewnego momentu rzeczywistości, wskazującego na szczególne zachowanie się fotografowanej osoby. Sąd odmówił również takiej fotografii cech fotografii reporterskiej, gdyż celem jej wykonania nie było udokumentowanie opisywanego w reportażu wydarzenia.
Sąd Apelacyjny nie podzielił jednak zapatrywania sądu I instancji. Uznał on, że ?okoliczności wykonania spornej fotografii są podobne do okoliczności wykonywania fotografii reportażowej, albowiem powód uchwycił na niej szczególny moment, kiedy X – widząc skierowany przez powoda w jego kierunku obiektyw aparatu fotograficznego – wykonał w jego kierunku gest określany nazwą „fuck you”. Przejaw działalności twórczej powoda polegał na uchwyceniu tego szczególnego momentu, podobnie jak wykonuje się fotografię reporterską, rejestrując z reguły niepowtarzalny układ fotografowanych obiektów Nie jest to więc fotografia, której wykonanie można powtórzyć. Oryginalność takiej fotografii polega na uchwyceniu tego szczególnego momentu, w którym fotografowana osoba uczyniła powyższy gest. Wykonanie jej przez powoda jest rezultatem jego inwencji noszącej charakter kreacyjny, konsekwencją czego fotografia ma indywidualny charakter. Fotografia ta spełnia minimalny wymóg twórczości, więc korzysta z ochrony prawnej.? (Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdański, sygn. akt V ACa 549/12)
Co wynika z tego orzeczenia dla nas?
- Zdjęcie zrobione telefonem będzie utworem, pod warunkiem że będzie charakteryzowało się choćby minimum działalności twórczej. Takim minimum może być ?decydujący moment?.
- Fotografia wykonana dla uchwycenia szczególnego zachowania się fotografowanego obiektu jest utworem w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, bez względu na to, czym jest wykonana i czy ustawialiśmy parametry ekspozycji, czy nie. Sam fakt zrobienia zdjęcia w odpowiednim momencie był wystarczający dla Sądu Apelacyjnego, by taką fotografię uznać za utwór.
1 komentarz
Muszę przyznać, że zgadzam się z opinią Sądu Apelacyjnego.
Tak sobie myślę: gdyby ktoś ustawił mi wszystkie parametry w aparacie, a ja tylko nacisnąłbym spust migawki w odpowiednim momencie, to też uważałbym siebie za autora zdjęcia. No… może współautora 🙂