Cały wczorajszy wieczór prowadziłem zaciekłą dysputę z Piotrem na temat, czy narusza prawo, czy też go nie narusza. Rzecz była oczywiście o fotografowaniu ludzi i o zgodzie na rozpowszechnianie wizerunku. Trzeba odczarować rzeczywistość z komentarzy pod wczorajszym wpisem Piotra. Wróćmy do prawd podstawowych i przypomnijmy je sobie.
1. W Polsce nie istnieje zakaz fotografowania ludzi. To pierwsza i podstawowa zasada. Wielokrotnie już na F-LEX powtarzana. Widać jednak, że trzeba powtarzać, żeby się utrwaliło.
2. Sfotografować można każdego, bez względu na to, czy się uśmiecha do Ciebie i wyraża zgodę na cyknięcie fotki, czy też wygraża. Jeśli jednak biega szybciej niż Ty, to istnieje oczywiście ryzyko dostania po zębach. Przez przypadek mogą Cię pomylić z kimś z TVN czy Polsatu.
3. Zgoda potrzebna jest na rozpowszechnianie wizerunku.
Ka_tula pod Piotrowym wpisem napisała: ?W sumie ja bez podpisanej zgody aparatu nie wyciągam. Bo póki wszystko jest dobrze to ok ale potem to może być różnie.?
F-LEX: Droga Katarzyno, nie ma powodu nie wyciągać aparatu. Fotografuj do woli. Kwestia tylko późniejszej publikacji stoi pod znakiem zapytania.
Atka natomiast pisze tak: ?Darek:) zrozumiałam, że moją panią z lasu mogę wystawiać? nie jest zza granicy ale na uprzejme dzień dobry i zagajenie rozmowy obrzuciła mnie niewidzącym wzrokiem i rozmowy o umowach , choćby ustnych, nie było mowy.?
F-LEX: Natalio, było już na blogu. Przywołam po raz enty pewne orzeczenie: Zgoda osoby na publikowanie jej wizerunku winna być wyrażona wprost, aczkolwiek w dowolnej formie, jednak zgody tej nie można domniemywać (Sąd Apelacyjny w Warszawie sygn. akt I ACa 509/04).
Strzelec: ?Darku chyba są ?złagodzenia? prawa do publikacji wizerunku w książkach fotograficznych), byle nie poniżać modela lub go ośmieszać. I ok. Naciągane trochę, ale ile razy taka domyślna zgoda wyrażona jest uśmiechem. Ja nieraz tak mam, to mi wystarczy! (No może nie w sądzie )?.
F-LEX: ?Uśmiech?, to raczej jest zgoda na strzelenie fotki. Zobacz Jarku, co napisałem powyżej pod tezą Natalii. Osobiście nie znam żadnych złagodzeń prawnych odnośnie publikacji wizerunku osób w książkach fotograficznych. Co do kwestii obraźliwego kontekstu zdjęcia. Poruszasz zupełnie inne zagadnienie (które też było na F-LEX). Można bowiem mieć zgodę na rozpowszechnianie wizerunku, a poprzez obraźliwy kontekst (podpisując zdjęcie np. złodziej) możesz naruszyć inne dobra osobiste modela (a nie jego wizerunek).
Wracając do dysputy z Piotrem, to dużo czasu zajęła nam kwestia, w którym momencie fotograf narusza dobro osobiste modela. Dobro osobiste modela zostaje naruszone z chwilą bezprawnego rozpowszechnienia wizerunku. To, że model nie ściga fotografa, nie oznacza wcale działania zgodnego z prawem. Z naruszeniem praw do wizerunku jest tak samo, jak z jazdą samochodem. Na autostradzie w Polsce obowiązuje ograniczenie prędkności do 140 km/h. Jeżeli jadę 180 km/h, to naruszam prawo. Naruszam je i to bez względu na to, czy złapała mnie policja na wideoradar, czy też nie. Po prostu miałem farta i nie doścignęła mnie ręka sprawiedliwości. I oczywiście niech tak zostanie in saecula saeculorum! 😉
Konkludując: Publikując zdjęcie bez zgody modela lub zgody ustawowej naruszasz prawo, co oczywiście nie oznacza, że poniesiesz z tego tytułu jakieś konsekwencje. Decyzja jest jedynie w rękach modela.
PS.
Strzelec pisze również: ?Jako domorosły portrecista (brzmi już jak recydywista ) uważam, że to paranoja jakaś. Tak, wiem: prawo. Ale powinno ono oddawać przemiany społeczne. Dziś wszyscy fotografują, i fajnie! Jak chcą zarabiać, to niech się dzielą z modelem lub pilnują zgody na publikację. Jeśli nie, to z punktu widzenia etyki (nie prawa) taki strzelony portret na ulicy można chyba publikować na stronach fotograficznych (w celach edukacyjnych)?.
F-LEX: Jarku chciałbyś wisieć w galerii np. DFV przyłapany, jak dłubiesz w nosie? 😉
PS2. Publikując zdjęcie bez zgody modela, albo bez ustawowego upoważnienia (art. 81 ust.2 Ustawy) jest chyba większym przewinieniem, niż naruszenie przez okuka67 norm społecznych.
43 komentarze
Darek – przecież nie robię zdjęć po to by je trzymać u siebie w kompie i oglądać w zaciszu domowym ;P Więc jak robię zdjęcie to chce je gdzieś pokazać – więc umowa jest mi niezbędnie potrzebna 🙂
Hmm… a myślałam, że mnie pochwalisz że taka praworządna jestem 😉
No to chwalę 🙂
„Wracając do dysputy z Piotrem, to dużo czasu zajęła nam kwestia, w którym momencie fotograf narusza dobro osobiste modela. Dobro osobiste modela zostaje naruszone z chwilą bezprawnego rozpowszechnienia wizerunku.”
A kiedy następuje owa bezprawność? 🙂 Tak, wiem – odpowiesz, że w momencie, gdy nie ma się wyraźnej, niedomniemanej, udowadnialnej w sądzie zgody modela na publikację. Tylko czy tutaj brak zgody automatycznie oznacza niezgodę? Przypominam, że nie mówię o sytuacji, gdy model zgłosi się do prokuratury z publikacją zdjęcia – wówczas nie ma wątpliwości, że nie wyraża zgody. Mówię o sytuacji, gdy jedyną informacją, jaką masz, to że zdjęcie jest opublikowane. Niezgodne z prawem jest nieposiadanie udowadnialnej w sądzie zgody modela? Tak wynika z Twoich komentarzy. A prosty przykład: zrobię zdjęcie mojemu Tacie i je wrzucę na bloga czy do DFV bez pytania go o opinię. Powiesz, że naruszam jego prawa? No powiedz, że powiesz! 🙂 Tymczasem ja wiem, że on nie będzie miał nic przeciwko temu (jasne, to jest domniemanie zgody, sądownie się nie liczy) i gdy go spytam, to potwierdzi przy dowolnej liczbie świadków, że nie ma nic przeciwko temu. Ale… dopóki nie potwierdzi przy świadkach – to naruszam prawo, tak? Nie uważasz, że to stawianie sprawy na głowie i decydowanie za modela o tym, czy jego prawa zostały naruszone? I trochę bliskie podejściu feministycznemu w pewnych kwestiach 😉
„F-LEX: Jarku chciałbyś wisieć w galerii np. DFV przyłapany, jak dłubiesz w nosie?”
Należy się zachowywać przyzwoicie, niezależnie od tego, czy ktoś może opublikować zdjęcie, czy tylko opowiadać 😛
„Publikując zdjęcie bez zgody modela, albo bez ustawowego upoważnienia (art. 81 ust.2 Ustawy) jest chyba większym przewinieniem, niż naruszenie przez okuka67 norm społecznych.”
Błee, no po Tobie się nie spodziewałem, że nie rozróżniasz przepisów prawa od regulaminu portalu…
1. Matko już bardziej obrazowo nie można było niż z tą autostradą !!
2. „Błee, no po Tobie się nie spodziewałem, że nie rozróżniasz przepisów prawa od regulaminu portalu?” Miała być delikatna aluzja, ale cóż, nie udało się. Chodzi o to, że bardziej zwracasz uwagę na niesprecyzowane normy społeczne, niż na konkretne normy prawne ;P
„1. Matko już bardziej obrazowo nie można było niż z tą autostradą !!”
Ha! Czyli naruszenie prawa jest wówczas, gdy model się zgadza na publikację, tylko nie powiedział o tym fotografowi! Tak, nie?
1. Jeżeli masz zgodę taty na wszystkie foty, to masz zgodę i nie ma sprawy.
2. Twoim obowiązkiem jest się zapytać, nie możesz domniemywać zgody.
3. Street photography często korzysta z ustawowej zgody, o której mowa w art. 81 ust. 2 pkt 2.
Doceniam w pełni Twoją wiedzę Darku i uważam, że już powinieneś z tego książkę wydać nt. aspektów prawnych fotografowania. Ale sytuacja jest kuriozalna! Wiem, znam i rozumiem stan prawny, ale… Do głowy mi nie przychodzi, aby zrobić zdjęcie komuś dłubiącemu w nosie, tym bardziej gdzieś to pokazać… Raczej robię zdjęcia, aby pokazać dobre cechy modela, jego charakter – a nie ośmieszyć go! Pokazując, promuję jego dobre cechy, nawet piękno – i za to mam być przestępcą? To się kupy nie trzyma, oczywiście jeśli mierzymy to tzw. chłopskim rozumem. Naiwne rozumowanie… bo wiem jakie jest prawo. Przykładając miary prawne już mamy inny wynik! Wiem to dokładnie dzięki Tobie. Tak więc dyskusja jest trochę akademicka. Niemniej jednak wątpliwości pozostają. Często tak jest, że prawo nie nadąża za rozwojem cywilizacji (tu za rozwojem przemysłu fotograficznego i fotograficznego hobby). Każdy zna takie mankamenty ze swojej dziedziny zawodowej. Takie dyskusje są może po to, żeby coś zmienić na lepsze, także w prawie! Znowu naiwne rozumowanie?
PS. Dzięki Ci za wszystkie wyjaśnienia, są tak klarowne i dobrze uzasadnione, że trudno podejmować polemikę. To też nie jest polemika, tylko luźna refleksja…
To z innej strony. Idzie sobie Jarek z fajną laską w czułych objęciach (nie córka) . Bach fota i na DFV, 20 ocen doskonałych, fota miesiąca. Zagląda przez przypadek na DFV pani Jarkowa i co widzi: Jarka w czułych objęciach z sąsiadką z dołu:-). Upssssssssssss
Oczywiście to nie jest prawda (wymysł F-LEXa), ale najlepiej przemawiają przejaskrawione obrazy. 🙂
Jak nie dłubanie w nosie, to kochanka…. Ty nie za dużo kombinujesz Darek? Życie to nie jest jedno wielkie pasmo wykroczeń 😉
Ja staram się chronić Twoją prywatność Jarku.
Eee, kiepski przykład, bo ewidentnie wskazuje, że z powodu publikacji Jarek poniesie koszty rozwodu.
Wcale nie kiepski, pokazuje konkretne skutki falandyzowania pewnych norm prawnych, Panie Redaktorze 🙂
Jest!, jest kruczek prawny 😉 A więc bez pisemnej zgody mogę fotografować i publikować zdjęcia rodziny? Bo nie mają nic przeciwko mojemu hobby, którego efekty pokazuję. Ten pomysł Piotra już dawno realizuję w galerii DFV. A teraz najważniejsze: Ten pan z Marakeszu to mój daleki wujek! ;-P Nie wierzycie!? Służę dowodem, jaką mam rodzinę: z pietyzmem przechowuję album z wystawy „Rodzina człowiecza” zorganizowanej niegdyś przez Edwarda Steichena. Już dawno ten album wywarł na mnie ogromny wpływ, uświadamiając mi jaką mam wielką rodzinę 😉
Ty się nie masz co nam tłumaczyć, kłopoty się zaczną dopiero jak wujek przyśle Ci pismo za pośrednictwem prawnika;-)
Znam pewnego Mecenasa, co może mnie wybroni 🙂
Z tego co wiem, przepisy od czasów Steichena się zmieniły. Kilka razy czytałem narzekania z tego tytułu różnych fotografów. Te zdjęcia które publikowali wiele lat temu, teraz nie odważyliby się opublikować. Nie pamiętam, kto, ale np. ktoś narzekał, że kiedyś [lata 50.? 60.?] sfotografował kobietę prowadzącą kozę przez Warszawę. Dziś nie ośmieliłby się opublikować tego zdjęcia, bo być może wnuczek tej pani jest prawnikiem i kłopoty gotowe.
Jarek – przyłącz się do genografic project (NG) i zrób badania dna i wyjdzie skąd pochodzisz (genetycznie) a jak wyjdzie, że z Maroka to będziesz miał żądany dowód ;P
Obawiam się że Jarek jest w błędzie. Niektórzy mówią co prawda, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach, ale to chyba nieprawda 😀
Odnoszę wrażenie, że na siłę staracie się nie zrozumieć Darka, zupełnie jak on starał się nie zrozumieć stanowiska Piotra w sprawie zdjęć Okuki. Ale kłóćcie się dalej, im więcej się kłócicie, tym sprawa jest dla mnie coraz jaśniejsza 🙂
Jakbyś miał kilka terabajtów portretów tambylców to też byś udawał, że nie rozumiesz 🙂
Niby racja, ale dlaczego akurat Darka starają się przekonać do swoich niecnych zamiarów? 😀
Najwyraźniej to prawda, że ludzie najbardziej boją się lekarzy, prawników i fizyków 😉
Eee tam, ja rozumiem, co Darek pisze, tylko nadal nie chce mi wprost napisać, czy potencjalne naruszenie czyichś praw = naruszenie prawa.
A kwestia portretów tambylców nie ma tu nic do rzeczy. Raczej miałaby, gdybym miał portrety tubylców, ale u nas nie robię takich zdjęć.
Nie ma mowy o żadnych potencjalnych naruszeniach. Publikacja bez zgody jest naruszeniem. Co, jak kilkakrotnie powtórzyłem już, nie oznacza, że poniesiemy tego konsekwencje.
Się i ja w końcu czepnę 😉
Jak się ma publikacja wizerunku do art. 81. 1. „Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.” Jeśli 'umowa’ polegała na przyzwalającym usmiechu, a uśmiech fotografa i jego 'thanks’ była zapłatą? (Jaka umowa taka zapłata;-))
I jeszcze art. 78. 1. „Twórca, którego autorskie prawa osobiste zostały zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania.”
Czy 'może’ z definicji wskazuje, że nastąpiło przekroczenie prawa? Czy raczej, że mogło, jeśli 'właściciel’ wizerunku zażądał .. etc. – vide Piotr 😉
Wykroczenie na autostradzie jest ścigane chyba z urzędu? (jeśli zostanie zarejestrowane;-))
No ale ja się nie znam, sorry, Darku 😉
Po pierwsze: art. 78. ust. 1 stosuje się odpowiednio do ochrony naruszenia dobra osobistego jakim jest wizerunek.
Po drugie może być taka sytuacja, w której jeszcze nie doszło do publikacji, a istnieje zagrożenie naruszenia wizerunku: Przykładowo . Piotr jest w trakcie wydawania albumu o uczestnikach różnych wyjazdów DFV-owych. Sam im robił zdjęcia, ale nie ma zgody na publikację. jako praworządny wydawca do wszystkich kieruje pismo, z prośba o zgodę. jeden mówi, nie. Piotr mu odpisuje szanowny Panie uważam, że mogę opublikować Pana wizerunek bo jako użytkownik DFV, wg mnie jest pan osobą publiczną. Wkurzony użytkownik takim działaniem Piotra występuje z wnioskiem do sądu żeby zastopować publikację jego wizerunku. Podsumowując. Nie było jeszcze naruszenia prawa, ale jest ono zagrożone, bo wydawca Piotr oświadczył, że i tak opublikuje zdjęcie.
Warto jednak przytoczyć cały art. 78 ust. 1, a nie fragment:
Art. 78. 1. Twórca, którego autorskie prawa osobiste zostały zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania. W razie dokonanego naruszenia może także żądać, aby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności aby złożyła publiczne oświadczenie o odpowiedniej treści i formie. Jeżeli naruszenie było zawinione, sąd może przyznać twórcy odpowiednią sumę pieniężną tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę lub – na żądanie twórcy – zobowiązać sprawcę, aby uiścił odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez twórcę cel społeczny.
OK, ale cały czas 'nie o to mnie się rozchodzi’.
Może, ale nie musi. Jeśli więc tylko może, to czy doszło do naruszenia prawa? Czy do onego dochodzi naonczas, gdy delikwent skorzysta z owego 'może’? Na autostradzie policja Cię ściga, bo musi (zakładamy, że widziała Twoje wyczyny;-)), a właściciel wizerunku może, co nie jest imperatywem kategorycznym (cokolwiek to znaczy ;-))
Dochodzenie ochrony, związane jest z wyegzekwowaniem „kary” za złamanie prawa. Ergo delikwent może chcieć lub nie „ścigać” naruszającego.
Rzeczywiście wdając się w proceduralne dysputy – autostrada jest kiepskim przykładem.
Będzie mocniejsze uderzenie! Gwałt. Gwałt jest przestępstwem ściganym na wniosek. Nie można postawić tezy, że jeżeli osoba zgwałcona nie złoży wniosku, to nie doszło do gwałtu! Tak samo jest z wizerunkiem. Zostało naruszone prawo osobiste, ale model nie dochodzi sprawiedliwości.
Uffffff
Nie ma prawnego obowiązku obrony naruszonych praw osobistych. Jeżeli ktoś powie, że jestem idiota i mnie obrazi, to mnie obraża, bez względu na to czy wytoczę mu proces, czy też nie (zakładając, że idiotą nie jestem).
Czyli, trzymając się tej metafory, gwałt jest wtedy, gdy facet nie ma udowadnialnej w sądzie (najlepiej pisemnej i poświadczanej notarialnie) zgody na stosunek? 🙂
Zaczynamy jednak dzielić przysłowiowy włos na cztery. Dla przeciętnego pstrykacza istotne jest, czy może powiesić zdjęcie w galerii, czy nie? Jak nie ma zgody, to jakie mogą go czekać konsekwencje.
Ja tam jestem legalistą: http://www.dfv.pl/gallery/v/Warsztaty/Maroko_2011/2011+11+11_Maroko_2234_ed1DFV.jpg.html
PS. A w ogóle to nie polemizuję i nie przekonuję, wyrażam tylko swój pogląd. Na temat prawa też można mieć chyba poglądy krytyczne, co nie jest równoznaczne z jego nieprzestrzeganiem. Uff…
To ja podam taki przykład – jest w Gdańsku taki fajny fotograf, który robi zdjęcia typu ulicznego, ale o tyle specyficzne, że modele na ulicach mu pozują. Jak to robi? Ano podchodzi najpierw i nawiązuje kontakt, pyta się czy może zrobić zdjęcie. Jest w tym na tyle doświadczony i pewny siebie (w normalnym sensie, nie „zbyt pewny siebie”), że zazwyczaj dostaje na to zgodę. Nie wiem czy częścią jego rozmowy z daną osobą jest prawnie rozumiane zdobycie zgody na publikację, niemniej da się podejść, zagadać i mieć z tego naprawdę znakomite zdjęcia. A wy tu chyba wszyscy myślicie wyłącznie o zdjęciach robionych z partyzanta. Podpatrywanie sytuacji ma swój urok, niemniej zdjęcia podróżnicze można spokojnie zrobić ze zwróceniem uwagi ciekawej osoby na siebie jako fotografa.
Ale o czym to niby świadczy? Gdański fotograf uzyskuje zgodę na zrobienie zdjęcia – której nie potrzebuje. A zgodę na publikację na konkretnych polach eksploatacji otrzymuje? Bo jak nie otrzymuje, to równie dobrze może z tymi ludźmi nie gadać. Prawda, Darek? 🙂
Nie robiłam z ukrycia, pani wiedziała, że robię zdjęcia. Kompletnie nie zwracała na mnie uwagi, jakbym była kolejnym drzewem, robiła swoje. To ja w tej sytuacji czułam się nieswojo. Poczytałam wszystko i odpowiedź Piotra zostanie mi w głowie.
No tak, demagog wygrał 😉
Atko bo ja całkiem nie w temacie o jakie zdjęcie chodzi? i co robiła ta kobieta?
Wisiało krótko, bo pan D. napisał i wycofałam. Starsza pani zbierała chrust na zimę. Mam kilka, gdzie nie widać twarzy, jak obrobię to wstawię, choć na chwilę 🙂 Na mnie to spotkanie zrobiło duże wrażenie, zwłaszcza ta obojętność i to, że my tak cieplutko w domku, myślimy o fotkch a tuż obok… ktoś myśli o zimie i ciuła drewienka jak wiewiórka orzeszki…
Zarzuca mi się zabijanie Street Photography. A oto jeden z regulaminów konkursu ?Street Photo. Twoja fotografia uliczna.? Polecam zwłaszcza punkt 12-ty.
Trzeba oświadczyć, że:
Prawa osób portretowanych zostały wyjaśnione i osoby sportretowane wyrażają zgodę na wystawienie i ich publikowanie również dla celów reklamowych Konkursu oraz przyjmuje na siebie wszelkie roszczenia jakiejkolwiek natury, które osoby trzecie mogłyby kierować przeciwko organizatorom Konkursu
Że jak? „osoby sportretowane […] przyjmuje na siebie wszelkie roszczenia jakiejkolwiek natury, które osoby trzecie mogłyby kierować przeciwko organizatorom Konkursu”??? Znaczy – osoba na zdjęciu za wszystko odpowiada?
No różne dupokrytki widziałem, ale tak bezczelnej to jeszcze nie.
A tak w ogóle to mnie oczywiście nie dziwi, że organizator konkursu chce mieć krycie, na wypadek problemów. Tylko przeważnie odpowiedzialność się zrzuca na fotografa, a nie modela…
To uczestnik konkursu oświadcza, a nie osoba ze zdjęcia 🙂
Mały przyczynek, jak ewoluuje prawo (ciągle mam nadzieję, że prawo bardziej będzie sprzyjać fotografom-portrecistom, znajdując kompromis między ich potrzebami a ochroną wizerunku).
Byłem wczoraj na ciekawej konferencji na Wydz.Prawa UW (warto zawsze „liznąć” trochę prawa ;-), bywam na takich ciekawych konferencjach) w sprawie wyroku Europ. Trybunału Praw Człowieka w spr. autoryzacji. Rzecz dot. prawa prasowego, w przypadku tym chodziło także o autoryzację fotografii a gł. o wywiad, jaki przeprowadził pewien dziennikarz z Gazety Kościeńskiej z posłem – wywiad był opublikowany był bez autoryzacji (patrz art w Rzepie wczoraj i dziś). Dziennikarz przegrał w naszych sądach i został skazany oraz przegrał w Trybunale Konstytucyjnym. Odwołał się do Strasburga i wygrał!
Wiadomo jakie mamy prawo prasowe (z 1984 r., są tam odwołania do konstytucji PRL). Nowe spojrzenie na m.in na autoryzację, zmusi państwo do jego nowelizacji. Więc jednak można coś zmienić! 🙂
Podałem ten przykład, bo autoryzacja jest trochę podobna w istocie do zgody na publikację wizerunku. Nie rozpisując się o sprawie powiem tylko, że w uzasadnieniu ze |Strasburga podkreślono, że autoryzacja może być uznana wyłącznie jako wymóg etyczny. I o to mi chodziło w podejściu do zgody na publikacje wizerunku! To mz właściwe podejście! Choć prawo w tym zakresie jest jeszcze (z naciskiem na jeszcze!) bardzo restrykcyjne.
Wracając do dyskusji z Piotrem na temat, kiedy następuje złamanie prawa modela oraz czy jego bezczynność może być przyczyną tezy, że nie nastąpiło złamanie prawa, chciałbym zacytować jeszcze jedno orzeczenie Sądu Najwyższego. ?Brak reakcji autora prywatnego listu na opublikowanie go bez jego zgody nie uchyla bezprawności takiego działania? (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 17 listopada 2010 r. – sygn. akt I CSK 664/09. Przywołuję ten wyrok, bo sprawa jest podobna jak z wizerunkiem (nawet tylko oczko wyższy artykuł w Ustawie). Art. 82. Jeżeli osoba, do której korespondencja jest skierowana, nie wyraziła innej woli, rozpowszechnianie korespondencji, w okresie dwudziestu lat od jej śmierci, wymaga zezwolenia małżonka, a w jego braku kolejno zstępnych, rodziców lub rodzeństwa.