Ponoć nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ustawodawca uznał jednak, że zakaz fotografowania powinien powrócić. No to i powrócił. Mowa o przepisach ustawy z dnia 11 marca 2022 r. o obronie Ojczyzny. Zgodnie z powyższą ustawą zakaz dotyczy obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa lub obronności państwa, obiektów resortu obrony narodowej nieuznanych za obiekty szczególnie ważne dla bezpieczeństwa lub obronności państwa, obiektów infrastruktury krytycznej. Jeden warunek – obiekty te muszą zostać oznaczone znakiem graficznym wyrażającym ten zakaz (art. 616a).
Zakaz fotografowania
Dzisiaj garść informacji o krajach (raczej egzotycznych), gdzie fotograf może mieć kłopoty. Przy opracowaniu tej notki korzystałem z informacji zamieszczonych na stronie Ministra Spraw Zagranicznych.
Afganistan
MSZ zwraca uwagę, aby podczas wykonywania zdjęć lub nagrań wideo zachować ostrożność. Warto się upewnić czy dana osoba wyraża zgodę na fotografowanie. Istnieje zakaz fotografowania instalacji militarnych, budynków rządowych i siedzib członków administracji.
Wczoraj na stronie F-LEXa na Facebooku udostępniając angielski tekst na temat praw policji w UK względem fotografów napomknąłem, że zainspirowało mnie to, aby zrobić podobne zestawienie odnośnie polskiego prawa. Spotkanie fotografa z różnej maści stróżami prawa jest na porządku dziennym, więc temat rzeczywiście jest jak najbardziej na topie i zazwyczaj nie dezaktualizuje się. Raz po raz pojawia się informacja w mediach czy Internecie o ?kłopotach? fotografów. Jako, że w Polsce mamy dużo różnej maści stróżów prawa, to postanowiłem, że temat pojawi się w odcinkach. Bo przecież nie tylko stajemy oko w oko z groźnie mruczącymi funkcjonariuszami Policji, ale już zza rogu wychylają się i grożą strażnicy miejscy, a za chwilkę wyskakuje ochroniarz z banku, czy tez sokista na peronie. F-LEX w odcinkach, to pewna nowość. Dzisiejszy odcinek będzie poświęcony ochronie. Ochrona gościła już na blogu co najmniej dwa razy (?Atak terrorystyczny?, ?Zdjęcia bananów, czyli co może ochrona?), tym samym dzisiejszy tekst będzie pewnego rodzaju przypomnieniem.
Ochroniarz przy wykonywaniu zadań ochrony osób i mienia ma prawo do:
a) ustalania uprawnień do przebywania na obszarach lub w obiektach chronionych oraz legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości,
b) wezwania osób do opuszczenia obszaru lub obiektu w przypadku stwierdzenia braku uprawnień do przebywania na terenie chronionego obszaru lub obiektu albo stwierdzenia zakłócania porządku,
c) ujęcia w granicach obszarów lub obiektów chronionych lub poza ich granicami osób stwarzających w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia ludzkiego, a także chronionego mienia, w celu niezwłocznego oddania tych osób Policji.
Jako, że tekst przeznaczony jest dla fotografów dlatego też zakładam, że nie będzie konieczne korzystanie przez ochronę z uprawnień w zakresie użycia lub wykorzystania środków przymusu bezpośredniego czy też użycia lub wykorzystania broni palnej. Chociaż należy pamiętać, że w tym zakresie ochronie przysługują również i takie kompetencje w określonych prawem sytuacjach.
Fotograf styka się zazwyczaj z ochroną w bardzo prozaicznych sytuacjach, np. podczas fotografowania w galerii handlowej, na dworcu kolejowym, czy też na parkingu przed siedzibą prywatnej firmy. Zakładam, że fotografujący jest ?zaczepiony? przez ochroniarza w miejscu, w którym ma prawo fotograf przebywać legalnie. Skoro robiąc zdjęcia przebywasz w miejscu, do którego nie trzeba mieć żadnej przepustki lub nie przeskoczyłeś przez mur stoczni 😉 , to ochrona nie będzie miała podstaw do sprawdzania legalności Twojego przebywania na terenie, a tym samym do wylegitymowania Ciebie.
Jeżeli nie masz żadnych złych intencji (poza zrobieniem kilku fajnych zdjęć), to również nie zajdą podstawy do zatrzymania Ciebie celem przekazania Policji. Trudno sobie bowiem wyobrazić (przynajmniej mnie), aby facet z rybim okiem w sposób oczywisty zagrażał bezpośrednio życiu lub zdrowiu ludzkiemu lub chronionemu mieniu. Jeżeli więc Twoim jedynym ?przewinieniem? było naciśniecie spustu migawki i zrobienie kilku zdjęć, to jakakolwiek próba zatrzymania przez ochronę lub zatrzymanie stanowi naruszenie prawa. Nie będzie też podstaw stosowania przez ochronę siły fizycznej w postaci technik transportowych, obrony czy obezwładnienia. Również żadnego użycia pałek, gazu pieprzowego, paralizatorów czy też kajdanek. Te ostatnie zwane środkami przymusu bezpośredniego ochrona może użyć lub wykorzystać jedynie w przypadku konieczności podjęcia co najmniej jednego z następujących działań:
a) odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby,
b) przeciwdziałania bezpośredniemu zamachowi na ochraniane przez uprawnionego obszary, obiekty lub urządzenia,
c) przeciwdziałania niszczeniu mienia,
d) ujęcia osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą,
e) pokonania czynnego oporu.
Co więc może ochrona? Wezwać Cię do opuszczenia chronionego terenu, jeżeli jest to teren prywatny (uwaga: galeria handlowa to teren prywatny i nie jest to mój wymysł) , a właściciel nie wyraża zgody na fotografowanie. Wezwać! Żadnych pałek, wykręcania rąk czy kopniaków. Ochrona nie może również zabrać Ci aparatu czy też karty. Nie ma prawa skasować zdjęć. Ochroniarzowi nie przysługują również uprawnienia do przeszukania Twojej torby fotograficznej.
Warto również pamiętać, że na Twoje żądanie ochroniarz ma obowiązek okazać legitymację i to w taki sposób, abyś miał możliwość odczytać i zanotować imię i nazwisko pracownika ochrony, numer legitymacji, dane podmiotu wystawiającego. Uwaga! W legitymacji zawarta jest informacja o ustawowych uprawnieniach przysługujących jej posiadaczowi. Też masz prawo się z tym zapoznać. Ochroniarz jest zwolniony z obowiązku okazywania legitymacji tylko w przypadku, gdy osoba, wobec której wykonuje czynności, swoim zachowaniem w sposób oczywisty zagraża życiu lub zdrowiu pracownika ochrony lub innych osób albo dobrom powierzonym ochronie.
Nawet w przypadku, gdy ochroniarz działa w sposób bezprawny, to nie zalecam wyzywania go i obrzucania epitetami. Wiem! Wiem! Czasami aż się prosi. Ale zalecana jest powściągliwość nie tylko ze względu na kulturę osobistą, ale także z tego powodu, że w niektórych sytuacjach (podczas wykonywania zadań ochrony obszarów, obiektów i urządzeń podlegających obowiązkowej ochronie) pracownik ochrony korzysta z ochrony prawnej przewidzianej w kodeksie karnym dla funkcjonariuszy publicznych. Szczegóły znajdziesz w art. 5 ustawy z dnia 22 sierpnia 1997 r. o ochronie osób i mienia. W każdym razie ochrona w galerii handlowej nie korzysta z tak szczególnej dodatkowej ochrony prawnej, co innego w porcie morskim czy lotniczym.
Ochrona musi natomiast pamiętać, że pracownik ochrony, który przy wykonywaniu zadań przekroczył upoważnienia lub nie dopełnił obowiązku, naruszając w ten sposób dobro osobiste człowieka podlega karze pozbawienia wolności do lat 5.
PS. O wyczynach ochroniarzy możesz przeczytać np. TU.
PS2. Oczywiście nazwa ?ochroniarz? to pojęcie potoczne, oficjalnie jest to pracownik ochrony.
Niedawno dostałem e-maila od czytelnika Andrzeja z prośbą o odpowiedź na dwa zagadnienia. Pierwszy stan faktyczny wygląda następująco:
?Ekipa wynajmuje budynek domu kultury i należący do niego plac. Przed rozpoczęciem zdjęć byłem tam i zrobiłem kilka zdjęć kaskaderom w trakcie próby. Później zostałem wyproszony z terenu placu, lecz znalazłem bardzo dobry widok na plac z sąsiadującej kamienicy. Dostałem telefoniczną zgodę od zarządu na robienie zdjęć z klatki. Dodam że cała akcja była świetnie widoczna dla każdego z mieszkańców. Był wybuch, skok z okna, spadanie na samochód. Oprócz tego kilka „prostych” scen. Dobrze rozumuję, że do czasu zamknięcia placu gdy mógł tam wejść na dobrą sprawę każdy było to wydarzenie „publiczne”, a później takim przestało być? Czy można to wziąć za zgromadzenie? Domyślam się że mogłem robić zdjęcia wszystkiego ze swojej perspektywy, natomiast nie wiem co myśleć o publikowaniu. Czy w momencie kiedy teren był wynajęty przez ekipę filmową był on ich „mirem domowym”? Czy takimi zdjęciami mogę się narazić za zdradzanie sekretów produkcji albo coś podobnego??
Na blogu już wspominałem, że naruszenie miru domowego samo w sobie nie ma wpływu na prawa autorskie. Te kwestie omówiłem niedawno w ?Po cichutku, po kryjomu?. Trzeba przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie, czy można publikować te zdjęcia ze względu na ochronę wizerunku kaskaderów. Kwestia ochrony wizerunku była wielokrotnie poruszana na blogu, tak więc nie będę jej szczegółowo omawiał. Przypomnę tylko, że generalną zasadą jest zakaz publikacji wizerunku bez posiadania zgody modela. Oczywiście są od tej zasady wyjątki określone w art. 81 ust. 2 Ustawy.
Wakacje, czyli sezon ogórkowy w pełni. Pomimo prawie stu polskojęzycznych kanałów telewizyjnych na wszystkich prawie to samo i zazwyczaj odgrzewane kotlety. Biorąc przykład z nadawców telewizyjnych postanowiłem, że dzisiejszy wpis będzie jak wakacyjny program w TV. Odgrzewane kotlety, czyli powtórka. Jako, że dzisiaj są trzecie urodziny F-LEXa (tak, tak właśnie dzisiaj mijają równo trzy lata od zaistnienia bloga w sieci), to powtórka z ZAKAZU FOTOGRAFOWANIA będzie odwoływać się do wcześniejszych wpisów z mojego bloga.
Dla mnie jako dla fotografa i prawnika (albo odwrotnie sam już nie wiem) ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA jako powszechna norma nie istnieje. Nie ma normy prawnej zabraniającej fotografować. Mając więc na uwadze zasadę ?co nie jest zabronione jest dozwolone? należy stwierdzić, że generalnie można fotografować wszystko. No oczywiście nie wszystko, a prawie wszystko. 😉
ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA PTAKÓW
Oczywiście, że ptaki można fotografować. Są jednak pewne sytuacje, gdy trzeba powiedzieć sobie stop. W ?Bubo bubo? znajdziecie informację, kiedy i w jakich sytuacjach nie można fotografować konkretnych ptaków. Zamieściłem tam m.in. listę ptaków, których fotografowanie, filmowanie i obserwacja jest zakazane w sytuacjach mogących powodować ich płoszenie lub niepokojenie.
Odmieniona pogoda spowodowała, że zamiast zajmować się sumiennie blogiem, więcej czasu spędzam z aparatem w ręku na wieczornych sesjach z zaprzyjaźnionym mostem (widocznym powyżej). Jednak dzisiaj nie o moście będzie. Chciałbym wrócić do tematu, którym dosyć szczegółowo zajmowałem się prawie dwa lata temu, gdy startowałem z F-LEXem. Chodzi mianowicie o zakaz fotografowania na dworcach. Jeżeli ktoś kibicuje F-LEXowi od początku, to wie, że w tej sprawie korespondowałem nawet oficjalnie, jako Wsparcie z PKP.
W ostatnim czasie dosyć często gościłem na Dworcu Głównym we Wrocławiu z aparatem. I wcale nie jako turysta. Wielka lustrzanka, torba sprzętu oraz oczywiście obowiązkowo statyw. Nikt zupełnie nie zwracał na mnie uwagi. Policja sobie chodziła po peronach, kolejarze przyglądali z pewnym zaciekawieniem, a ja sobie spokojnie robiłem zdjęcia lub kręciłem filmy. Ani nie ukradkiem, ani w ulubionej przez Piotra wersji ?hit and run?. Statyw, dokładne ustawianie sprzętu, ustalanie parametrów itp., itd. Nic, kompletnie nic. Zero reakcji ze strony dworcowych służb. Czyżby coś się zmieniło? W edukacyjny wpływ F-LEXa nie uwierzę.
Zmiana jest jednak widoczna, przynajmniej na Głównym we Wrocławiu. Ciekaw jestem, jakie są Wasze doświadczenia z ostatniego okresu (góra 18 miesięcy wstecz), jeżeli chodzi o dworcowe fotografowanie. Będzie miło, jeżeli zechcecie się nim podzielić swoimi doświadczeniami z innymi czytelnikami F-LEXa.
Moje stanowisko względem zakazu fotografowania na dworcach oraz regulacje prawne w tym zakresie zaprezentowałem w ?Jedzie pociąg z daleka…?. Jeżeli ktoś nie czytał lub nie pamięta, to zapraszam.do lektury 🙂
Na koniec bonus w postaci kilku zdjęć dworcowych.
Idę do sieciowej restauracji, zamawiam dużą bułę z czymś bliżej nieokreślonym w środku, płacę, siadam przy stoliku, wyciągam aparat (albo telefon) w celu zrobienia zdjęcia, a tu nagle dostaję szmatą po łapach od szczupłej blondynki w firmowym uniformie, która paluchem pokazuje znaczek ?zakaz fotografowania?. Zakaz fotografowania w restauracji, kto to słyszał!? Czy to w ogóle jest możliwe? Wydawałoby się, że nie, a jednak.
Jak podaje ?The New York Times?, w niektórych restauracjach w Nowym Jorku wprowadzono zakaz fotografowania potraw. Z założenia każdy zakaz nas oburza, a fotografów w szczególności zakaz fotografowania. Dużo na temat zakazów pisałem na blogu w aspekcie fotografowania na dworcach. W zasadzie od tego zaczęła się dwa lata temu przygoda z F-LEXem.
Wróćmy jednak do restauracji i fotografowania. Czy taki zakaz miałby rację bytu w Polsce? Czy restaurator mógłby zakazać fotografowania potraw? A jeżeli tak, to jakie byłyby tego konsekwencje? Generalnie nie ma ogólnego przepisu zakazującego fotografowania. Czy więc powołując się na zasadę ?co nie jest zabronione jest dozwolone? można przyjąć, że zakaz fotografowania wprowadzony przez restauratora byłby niezgodny z prawem? Pokuszę się o postawienie tezy (zapewne będzie ona mało popularna), że restaurator ma podstawy do wprowadzenia takiego zakazu. I teza ta nie będzie sprzeczna z tym, co napisałem powyżej o braku przepisu zakazującego. Prawo to można wywieść z praw przysługujących właścicielowi, dzierżawcy czy najemcy. Jako właściciel mam prawo określić, na jakich zasadach udostępniam innym swoją własność. Jako najemca czy dzierżawca mogę określić zasady, na jakich dopuszczam do korzystania przez inne osoby z lokalu, którego jestem posiadaczem. Jakoś nikogo nie dziwi, że aby wejść do niektórych restauracji trzeba mieć odpowiedni strój wieczorowy. Nie masz, nie wchodzisz. Nie ma żadnej dyskusji. A przecież nie ma przepisów prawnych odnośnie ubioru wymaganego w restauracji, to restaurator określa ?zasady gry?. Najbardziej adekwatne jest tu angielskie powiedzenie ?My house is my castle?.
Jestem krnąbrnym gościem i mimo zakazu odpalam swoją sabinę robiąc zdjęcie półcalowej grubości schabowego. Co może restaurator? W zasadzie jedyne, co przychodzi mi do głowy, to wyprosić gościa z restauracji. Czy powinienem opuścić restaurację? No chyba tak, zwłaszcza mając na uwadze przepisy dotyczące ochrony miru domowego.
Czy mogę wykorzystać takie zdjęcie? Oczywiście, że mogę. Nie ma przecież ochrony wizerunku schabowego. Wielokrotnie na blogu polemizowałem z ochroną wizerunku rzeczy (np. samochodu Kowalskiego czy pieska Kowalskiej).
No i tak bez końca można by mnożyć kolejne pytania.
Smacznego! 🙂
PS. Jeżeli mnie wyproszą z restauracji przed skonsumowaniem, to czy powinienem zapłacić rachunek? Tu optowałbym za niepłaceniem, bo skoro nie zjadłem i mnie wypraszają, to muszą się liczyć z tym, że nie będę płacił za usługę, której nie mogłem, dosłownie i w przenośni, skonsumować. Każda przeciwna interpretacja do powyższej też jest do obrony.
O zakazie fotografowania w Gliwicach i niekompetentnych policjantach można przeczytać na infogliwice.pl. Po przeczytaniu tego tekstu po prostu człowieka ogarnia bezsilność. Pominę kwestie, co powiedzieli funkcjonariusze, bo nie ma pewności, czy rzeczywiście tak było, jak zostało to opisane w artykule. Co mnie oczywiście zdziwiło? Jasne, że kwestia fotografowania i publikacji budynku. Mogłoby się wydawać, że kwestia fotografowania budowli i ich późniejszego rozpowszechniania jest na tyle jasna, że nie powinna budzić kontrowersji
W pokrętnej głowie fotografa zaraz rodzi się pytanie: A co się stanie, jeżeli odpowiem, że dla celów prywatnych, a naprawdę przeznaczenie zdjęcia jest inne? Prawidłowa odpowiedź brzmi: W zasadzie nic. Nie ma bowiem w naszym kraju domniemania prawnego, że każdy, kto fotografuje przy użyciu statywu, robi to w celach komercyjnych. I doprawdy pisząc to, nie siedzi mi na ramieniu diabełek, który namawia Was, za moim pośrednictwem, do łamania prawa. 😉 Temat fotografowania budynków i budowli gościł wielokrotnie na moim blogu. Wygląda na to, że trzeba go czasem powtórzyć, to może i do Gliwic dotrze. Przed wyjściem na fotografowanie architektury warto przypomnieć sobie treść art. 33 pkt 1 Ustawy.
Wolno rozpowszechniać utwory wystawione na stałe na ogólnie dostępnych drogach, ulicach, placach lub w ogrodach, jednakże nie do tego samego użytku.
Zwróćcie uwagę, że ustawodawca nie mówi, że wolno fotografować architekturę, on idzie krok dalej i stanowi, że wolno ją rozpowszechniać. Więcej na ten temat znajdziecie w ?Wolności fotografowania?. Fotografujmy więc architekturę do woli (w końcu to taki wdzięczny temat). Pamiętajmy jednak o tym, aby przez przypadek nie wchodzić na cudzy ogrodzony teren, a w przypadku gdy jest to teren ogólnodostępny, to dostosujmy się do zasad ustalonych przez właściciela. Jeżeli wyproszą nas ze statywem z prywatnego terenu, to wychodzimy, ale tylko poza granicę własności. Z tej ?zagranicy? możemy natomiast fotografować do woli. Ba, nie tylko fotografować, możemy także rozpowszechniać i to nawet w celach komercyjnych.
Zakaz fotografowania wzbudzał i nadal wzbudza wciąż wiele kontrowersji. Jest to częsty temat na F-LEX. Było już kilka wpisów omawiających szereg różnych przepisów określających status fotografa w konkretnej otaczającej go rzeczywistości. M.in. w ?Klatce? czy w ?Mirze domowym? omawiane były przepisy dotyczące fotografowania na terenach prywatnych. Kilka dni temu prasa przyniosła informacje o tym, że ochrona zabrania robić zdjęcia w przejściu podziemnym w Krakowie {Uwaga 2019.05.10 Link już nie jest dostępny].
Ochroniarz tłumaczył, że jest to teren prywatny i zdjęć nie można robić. Z przywołanego tekstu dowiadujemy się, że przejście podziemne jest własnością Gminy Kraków, czyli z pewnością nie jest to własność prywatna. Wraca więc kwestia możliwości robienia zdjęć w przestrzeni publicznej. Sądzę, że należy odróżnić sytuację, w której fotograf wpada do budynku urzędu gminy X i robi zdjęcia, od takiej sytuacji, gdy spacerując przez miasto robi zdjęcia. Osobiście uważam, że w przejściu podziemnym będącym własnością gminy, właściciel (czytaj gmina) nie może po prostu ustanowić zakazu fotografowania. Brak do tego jakichkolwiek podstaw prawnych. Nie sądzę, żeby podstawą taką mogły być przepisy dotyczące prawa własności. Jest bowiem różnica pomiędzy własnością prywatną, a własnością gminy czy Skarbu Państwa. Przyjmując pogląd przeciwny należałoby uznać, że gmina może zakazać również robienia zdjęć na ulicach, placach, czy w parkach publicznych. Na szczęście nie może! 🙂 Tłumaczenie prezesa spółki ochroniarskiej w czasach Google Maps, miniaturowych aparatów fotograficznych, czy też kamer uważam za takie sobie.
?Nasi pracownicy zwracają uwagę na wszystkie zachowania, które mogą wydawać się niebezpieczne, nawet na wypadek ataku terrorystycznego. Monitorują więc, czy nie ma porzuconych pakunków, czy ktoś nie zachowuje się agresywnie. Podobnie z filmowaniem czy fotografowaniem. Ze względów bezpieczeństwa pracownicy są szkoleni, że w razie podejrzeń mogą zadać pytanie, po co ktoś rejestruje dane miejsce.?
Z tego wnioskuję, że facet chodzący po Krakowie z aparatem fotograficznym (i to niekoniecznie z dużą lustrzanką, wielką lufą i statywem) może stanowić zagrożenie dla miasta, a zapewne wzbudza podejrzenia pracowników pewnej firmy ochroniarskiej. Pamiętajmy, że pracownik firmy ochroniarskiej to za dużo nie może w świetle prawa. O tym też już było na blogu. Jeżeli ktoś nie czytał lub nie pamięta, to niech zajrzy koniecznie do ?Zdjęcia bananów, czyli co może ochrona?.
Idąc robić zdjęcia warto znać swoje prawa, jak również ewentualne uprawnienia tych, którzy wszędzie widzą ?zakaz fotografowania?. Dobry efekt zazwyczaj daje zapytanie interweniującego ochroniarza o podstawę prawną zakazu. I nie dajmy się zbyć stwierdzeniem, że szef kazał interweniować, jak ktoś będzie robił zdjęcia. Miłego fotografowania! Także w Krakowie. 😉
Na temat kończącego się dzisiaj Euro2012 pisałem na blogu dwukrotnie. Raz w tekście zatytułowanym ?Jeszcze jeden powód, by nie lubić piłki nożnej? poświęconemu ?zakazowi stadionowemu? dla aparatów fotograficznych i drugi raz w aspekcie znaków towarowych ?Sportowy™?. Przy okazji przypomnę wszystkim ( w końcu dzisiaj jest mecz Hiszpania-Włochy), że w ?Sportowy™? zachęcałem do wołania Forza Italia. 😉 W tym miejscu chciałbym jeszcze raz wrócić do znaków towarowych, pomimo tego, że dzisiaj coś tam się kończy. Znajomy zachęcił mnie do powrócenia do tego tematu po tekście dotyczącym wydania albumu fotograficznego z Euro2012. Nie będę powtarzał tego wszystkiego, co było u mnie na blogu, jak również w przywołanym tekście. Oderwijmy się od piłki kopanej i zajrzyjmy do przepisów związanych ze znakami towarowymi. Kwestie ochrony znaków towarowych reguluje ustawa z 30 czerwca 2000 r. prawo własności przemysłowej (tekst jednolity z 2003 r. Dz.U. nr 119, poz. 1117 z późniejszymi zmianami). Znakiem towarowym może być każde oznaczenie, które można przedstawić w sposób graficzny, jeżeli oznaczenie takie nadaje się do odróżnienia towarów jednego przedsiębiorstwa od towarów innego przedsiębiorstwa. Znakiem towarowym może być w szczególności wyraz, rysunek, ornament, kompozycja kolorystyczna, forma przestrzenna, w tym forma towaru lub opakowania, a także melodia lub inny sygnał dźwiękowy (art. 120). Przez uzyskanie prawa ochronnego nabywa się prawo wyłącznego używania znaku towarowego w sposób zarobkowy lub zawodowy na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej. Czas trwania prawa ochronnego na znak towarowy wynosi 10 lat od daty zgłoszenia znaku towarowego w Urzędzie Patentowym (art. 153).
Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie (II GSK 335/09) zwrócił uwagę, że przedsiębiorca, który uzyskuje na podstawie p.w.p. prawo ochronne na znak towarowy, ma wyłączne prawo dysponowania nim w sposób zarobkowy i zawodowy na obszarze Polski (art. 153 p.w.p.). Wynikająca z udzielonego prawa ochronnego możliwość nieskrępowanego wykorzystywania własnego znaku towarowego w prowadzonej działalności gospodarczej jest jednym z przejawów realizowania konstytucyjnej zasady swobody działalności gospodarczej. I to jest powód, dla którego UEFA zarejestrowała prawie wszystko, co było możliwe, a Urząd Patentowy przypomina o tym na swojej stronie internetowej.
Używanie znaku towarowego polega w szczególności na:
- umieszczaniu tego znaku na towarach objętych prawem ochronnym lub ich opakowaniach, oferowaniu i wprowadzaniu tych towarów do obrotu, ich imporcie lub eksporcie oraz składowaniu w celu oferowania i wprowadzania do obrotu, a także oferowaniu lub świadczeniu usług pod tym znakiem;
- umieszczaniu znaku na dokumentach związanych z wprowadzaniem towarów do obrotu lub związanych ze świadczeniem usług;
- posługiwaniu się nim w celu reklamy.
Zwracam uwagę, że zwrot ?w szczególności? wskazuje, że niżej wymienione sytuacje są tylko przykładowe i nie zawierają zamkniętego katalogu związanego z używaniem znaku towarowego. W związku z faktem, że UEFA zarejestrowała wiele znaków słownych, powstają takie sytuacje, jak ta opisana w przywołanym artykule o perypetiach związanych z tytułem dla albumu fotograficznego. Zapewne nie pierwsza i nie ostatnia.
Są jednak także pozytywne wieści. Nie ma żadnego przepisu, który zabraniałby nam wprost publikować i korzystać z fotografii, na której uwidoczniliśmy przedmioty ?obrendowane? znakiem towarowym, no chyba, że będziemy mieli do czynienia z takim dziwadłem, jak TU. Prawo do fotografowania znaków towarowych i przedmiotów nimi opatrzonych można wywnioskować między innymi z art. 155 ust. 1 przywołanej dzisiaj ustawy.
Art. 155. 1. Prawo ochronne na znak towarowy nie rozciąga się na działania dotyczące towarów ze znakiem, polegające w szczególności na ich oferowaniu do sprzedaży lub dalszym wprowadzaniu do obrotu towarów oznaczonych tym znakiem, jeżeli towary te zostały uprzednio wprowadzone do obrotu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej przez uprawnionego lub za jego zgodą.
Sąd Apelacyjny w Poznaniu (sygn. akt I ACa 967/08) wyraził m.in. pogląd, że dalszy uczestnik obrotu, ma prawo do używania znaku w celach reklamowych i informacyjnych, jeżeli tylko nie prowadzi to do mylącego wrażenia o istnieniu gospodarczych powiązań pomiędzy uprawnionym ze znaku a używającym go w tym celu.
PS. A kto wygra dzisiaj mecz? AZZURRI 🙂