Człowieka nie ma kilka dni w kraju, a tu się tyle dzieje. Fran(e)k (nie Kimono) szaleje, politycy podejmują różne, zaskakujące decyzje (w tym i życiowe), pojawia się kolejna pusta lodówka i dziwne spoty. Czas powoli wrócić na ziemię, do codziennych zajęć i obowiązków, w tym również do F-LEXa. Zastanawiałem się przez chwilę jaki sens ma pisanie o ochronie praw autorskich do zdjęć, prawach i obowiązkach fotografa, skoro nawet komisja pod przewodnictwem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji potrafi „podprowadzić zdjęcie” (urzędnicy i członkowie komisji nie czytają F-LEXa :-(). Szybko jednak uzmysłowiłem sobie, że powyższy przykład pokazuje, że warto znać prawo, dzięki czemu można stawić czoła nawet Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji. Tak więc F-LEX będzie nadal kontynuowany, ku uciesze autora i mam nadzieję, że również czytelników ;-). Wróćmy do komisji, a raczej do kwestii związanych z odpowiedzialnością cywilną z tytułu naruszenia autorskich praw majątkowych. Czego może żądać uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, od osoby, która naruszyła te prawa?
Prawo Autorskie
Zdjęcie, mające charakter utworu fotograficznego, podlega ochronie prawnej od momentu jego wykonania. Czy musisz podjąć jakieś dodatkowe kroki w celu jego ochrony? W zasadzie nie. Niektórzy podpisują swoje zdjęcia, ale to zazwyczaj szpeci zdjęcie, nie dodaje mu walorów artystycznych, jak również nie wzmacnia ochrony prawnej zdjęcia. Wymóg podpisania zdjęcia w celu objęcia go ochroną prawna nie istnieje od 24 maja 1994 r. kiedy to weszła w życie ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych uchwalona w dniu 4 lutego 1994 r.. Poprzednio obowiązująca ustawa uzależniała objęcie fotografii ochroną od odpowiedniego jej oznaczenia. Utwór, wykonany sposobem fotograficznym lub do fotografii podobnym, jest przedmiotem prawa autorskiego, jeżeli na utworze uwidoczniono wyraźnie zastrzeżenie prawa autorskiego. Obecnie zamieszczenie noty copy right jest wyłącznym kaprysem autora, a nie wymogiem prawnym. Jeżeli przed 1994 r. Twoje zdjęcie było opublikowane bez stosownej noty (czyli nie korzystało z ochrony prawnej), to nie może korzystać z ochrony prawnej dzisiaj. Obecna ustawa obejmuje ochroną utwory powstałe przed jej wejściem w życie w stosunku do utworów do których prawa autorskie według przepisów dotychczasowych:
a) nie wygasły lub
b) wygasły, a które według niniejszej ustawy korzystają nadal z ochrony, z wyłączeniem okresu między wygaśnięciem ochrony według ustawy dotychczasowej i wejściem w życie niniejszej ustawy. Ustawa nie narusza własności egzemplarzy utworów rozpowszechnionych przed dniem jej wejścia w życie.
Jeżeli Twoje opublikowane zdjęcie nie było chronione przed 1994 r. , bo przegapiłeś kwestię noty copy right, to nie jest ono chronione również dzisiaj. Jeżeli było chronione przed 1994 r. ale w dacie wejścia w życie obecnej Ustawy nie podlegały ochronie, bo upłynął okres ochronny, to dojdzie do reaktywacji wygasłych majątkowych praw autorskich.
?Zgodnie z art. 36 tej ustawy prawa te gasną z upływem lat siedemdziesięciu, podczas gdy stosownie do art. 26 Pr.aut. z 1952 r., okres ten wynosił tylko dwadzieścia pięć lat, a do pewnej kategorii utworów, wymienionych w art. 27, w tym do utworu fotograficznego lub otrzymanego w sposób podobny do fotografii, prawa te gasły już z upływem lat dziesięciu. Przyznając znacznie dłuższe okresy ochronne, ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. w art. 124 ust. 1 pkt 3 przywróciła ochronę tym prawom, które według Prawa autorskiego z 1952 r. na skutek upływu czasu już wygasły. W ten sposób spowodowała „odżycie” tej ochrony i odpowiednie jej wydłużenie? (wyrok Sądu Najwyższego, sygn. akt I CKN 654/00).
Dobra wiadomość jest taka, że po 1994 r. nie ma już potrzeby ?znakowania? zdjęć publikowanych wcześniej. W cytowanym powyżej wyroku sąd uznał, że ?Jeżeli na pocztówkach fotograficznych twórca umieścił zastrzeżenie swego prawa autorskiego (art. 2 § 1 ustawy z dnia 10 lipca 1952 r. o prawie autorskim, Dz. U. Nr 34, poz. 234 ze zm.), to egzemplarze drukowane później są przedmiotem prawa autorskiego także wtedy, gdy nie zostały opatrzone takim zastrzeżeniem. W tej sytuacji na twórcy spoczywa ciężar dowodu, że naruszyciel wiedział o istnieniu jego zastrzeżonego prawa.?
Żeby nie było żadnych wątpliwości. Osobiście jestem wrogiem pojęcia prawo cytatu w odniesieniu do utworu fotograficznego. Bez względu na to, co powiecie i napiszecie, będę uparcie powtarzał, że powoływanie się przez osoby i firmy na przepis o dozwolonym użytku, wynikającym z art. 29 ust. 1 Ustawy, jest wyraźnym robienia właściciela w bambuko. Jeżeli ktoś jest odmiennego zdania ? ma prawo, ale niech pamięta, że cytat (w tym wypadku zdjęcie) musi zostać zamieszczony w utworze. Jeżeli zdjęcie umieszczone jest w czymś, co nie spełnia warunków utworu, to na 100% cytujący nie będzie korzystać z licencji ustawowej.
Art. 29. 1. Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.
Dlaczego uważam, że prawo cytatu zdjęcia jest nadinterpretacją?
Co ze zdjęciami zrobionymi na przysłowiowym P lub zielonym? Czy pozbawione są cech twórczości? Takie pytanie padło przy wpisie „Autoportret”. Tam przywołałem fragmenty uzasadnienia z wyroku Sądu Najwyższego omawiając kwestię Pana ?Push the Button?. Przypomnę, co stwierdził sąd (III CKN 1096/00). ?Przyjmuje się, że za „twórczość” w rozumieniu art. 1 ust. 1 można uznać w dziedzinie fotografii świadomy wybór momentu fotografowania, punktu widzenia, kompozycji obrazu (kadrowania), oświetlenia, ustalenia głębi, ostrości i perspektywy, zastosowania efektów specjalnych oraz zabiegi zmierzające do nadania fotografii określonego charakteru, elementy te bowiem nadają fotografii indywidualne piętno, konieczne dla uznania istnienia utworu w rozumieniu Prawa autorskiego?.
To co z tym ?zielonym?? Sam fakt robienia na zielonym nie może pozbawić zdjęcia charakteru utworu, bo przecież ?zielone dobierze ISO, czas i przysłonę?, a są jeszcze inne elementy, na które zwracał uwagę sąd, m.in. świadomy wybór momentu fotografowania, punkt widzenia, czy kompozycja. Dlatego nawet początkujący fotoamator nie musi się obawiać, że jego zdjęcia ?są wyjęte spod prawa? i skazane na brak ochrony. Musicie jednak pamiętać, że nie ma jednej reguły, szablonu czy wzoru na udzielenie jednoznacznej odpowiedzi. W przypadku sporu sądowego sąd będzie musiał odpowiedzieć na pytaniem, czy podczas robienia zdjęcia miały miejsce elementy twórcze pozwalające objąć zdjęcie ochroną.
Kiedy zdjęcie nie będzie traktowane jak utwór? Sąd Najwyższy starał się zmierzyć z pytaniem ?Co nie jest utworem fotograficznym podlegającym ochronie?? Poniżej przedstawiam jedną z nielicznych prób odpowiedzi na to, wbrew pozorom, niełatwe pytanie. Szczerze mówiąc nie jest to jakaś wskazówka pozwalająca na pierwszy, drugi czy nawet trzeci rzut oka stwierdzić: To zdjęcie nie jest utworem!
?Prawo autorskie do dzieła powstaje, gdy dzieło to zawiera elementy osobistej twórczości autora w treści lub formie, gdy nosi cechę oryginalności. Dotyczy to również fotografii (przy zachowaniu warunku zastrzeżenia prawa autorskiego stosownie do art. 2 § 1), niezależnie od tematyki utworu i techniki jego wykonania (jego wartości artystycznej). Utwór fotograficzny, który nosi cechy osobistej twórczości jego autora, jest przedmiotem prawa autorskiego i jeśli czyni zadość przepisowi art. 2 § 1 ustawy o prawie autorskim, podlega ochronie tego prawa.Nie będzie podlegać tej ochronie fotografia, która spełniała funkcję wyłącznie rejestracyjną (np. jest wykonana według wyraźnie dla autora określonego sposobu przy zastosowaniu ściśle określonych norm itp.), tym samym jest pozbawiona cech twórczości osobistej (cech utworu oryginalnego)? (sygn. akt IV CR 127/76). Cytowane uzasadnienie pochodzi z wyroku wydanego przed 35 laty, który dotyczył kwestii zdjęć eksponatów zrobionych przez pracownika muzeum.
W każdej sprawie, gdy sąd poweźmie wątpliwości, czy zdjęcie ma charakter utworu podlegającego ochronie, z pewnością będzie posiłkował się opinią biegłych. Zadaniem biegłego nie będzie ocena wartości artystycznej zdjęcia, a ustalenie czy zdjęcie pozbawione jest, czy też nie cech twórczości osobistej.
Na początku był Chaos. W międzyczasie było kilka wojen i powstań, potem urodziłeś się, dostałeś lub kupiłeś aparat fotograficzny, albo telefon z aparatem (w końcu zdjęcia robią ludzie nie aparaty) i? zrobiłeś swoje pierwsze zdjęcie. I stało się. Naciśnięcie spustu migawki wywołało lawinę konsekwencji prawnych, o których nawet może sobie nie zdajesz sprawy. Po pierwsze powstał utwór (któremu prawo przyznaje ochronę) , a Ty sam okrzyknięty zostałeś twórcą z wieloma prawami z tego wynikającymi (no chyba, że robiłeś za Pana ?Push The Button?). Są oczywiście również odstępstwa od powyższej generalnej zasady. Może bowiem się zdarzyć, że mimo że jesteś twórcą nie nabyłeś majątkowych praw autorskich do zdjęcia (np. zrobiłeś zdjęcia w ramach stosunku pracy – art. 12), albo okaże się że zdjęcie nie jest utworem. Zakładam jednak, że jesteś autorem, a zrobione zdjęcie jest utworem i podlega reżimowi ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Dzisiaj jeden z elementów osobistych praw autorskich, jednocześnie odpowiedź na Case study. Zrobione zdjęcie zamieszczasz na stronie internetowej (nie ważne czyjej). Twoim świętym prawem jest zadecydować o tym, jak będzie ?podpisany? autor zdjęcia (prawo to należne jest Tobie i nie można go zbyć, gdyż jest to jeden z elementów osobistych praw autorskich (art. 16 pkt 2).
Pamiętaj, jeżeli jesteś autorem zdjęcia, to masz prawo do oznaczania utworu:
a) swoim nazwiskiem lub
b) pseudonimem albo
c) do udostępniania go anonimowo.
Anonimowa publikacja implikuje pewne konsekwencje prawne, albowiem majątkowe prawa autorskie wygasają z upływem lat siedemdziesięciu od daty pierwszego rozpowszechnienia (chyba że pseudonim nie pozostawia wątpliwości co do tożsamości autora lub jeżeli autor ujawnił swoją tożsamość), a nie od daty śmierci autora. Publikacja pod pseudonimem lub anonimowo nie pozbawia zdjęcia ochrony prawnej, z pewnością nie może być traktowana, jako zgoda autora do wykorzystania jego przez osoby trzecie. Świadczy o tym treść art. 8 ust. 3. ?Dopóki twórca nie ujawnił swojego autorstwa, w wykonywaniu prawa autorskiego zastępuje go producent lub wydawca, a w razie ich braku – właściwa organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.?
Wracając do wczorajszej zagadki. Nie mam zielonego pojęcia jak fakt publikacji anonimowo może wpłynąć na świadomość gościa, który używa bezprawnie zdjęć? Bezdyskusyjny jest, że przestępstwo z art. 116 ust. 1 i 2 można popełnić tylko z winy umyślnej, jednak dlaczego prokurator uznaje, że fotografie (jak też strona internetowa) nieopatrzone danymi autora, będące ogólnodostępne mają wpływ na świadomość sprawcy? Z faktu, że nie wiem czyje jest zdjęcie nie można wywieść, że nie mam świadomości, że nie wolno go użyć. Prawo autorskie nie wymaga noty copy right, żeby utwór był objęty ochroną. Ochrona zaczyna działać automatycznie z chwilą powstania utworu (zrobienia zdjęcia). I jeszcze jedno, gdzie podziała się zasada ignorantia iuris nocet? Może gość rzeczywiście był nieświadomy, ale na pewno nie z powodu anonimowej publikacji.
A teraz obiecane Słowo na niedzielę.
VII Przykazanie Dekalogu mówi. Nie kradnij (dotyczy to również zdjęć publikowanych w internecie).
Było prawo boskie, czas na prawo stanowione :-).
Art. 116. 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w ust. 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
3. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo działalność przestępną, określoną w ust. 1, organizuje lub nią kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.
4. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
„działalność przestępna” to jest z ustawy, a nie literówka ;-).
Dzisiaj krótko. Wczoraj jeden z internautów podesłał mi postanowienie prokuratury w G. w sprawie o czyn z art. 116 ust. 1 i 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Jest weekend, mnie również należy się odpoczynek od paragrafów. Sprawa ciekawa z punktu widzenia szkoleniowego, więc pewnie będzie jako case study, który trzeba będzie rozłożyć na czynniki pierwsze, ale nie dzisiaj. Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami pewnym wyimkiem z uzasadnienia. Prokurator w uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu dochodzenia pisze: ?W badanym przypadku nie sposób wykazać, że wyżej wymieniony działał bez odpowiedniego uprawnienia od autora zdjęć świadomie, albowiem jak już wskazano niniejsze fotografie (jak też strona internetowa) nie były opatrzone danymi autora, a zatem widniały w internecie jako ogólnodostępne.?
Pozostawiam na razie bez omówienia, oczekując Waszych refleksji i komentarzy. Nie dywagujcie jednak o winie, bo to jednak element prawa karnego, a zastanówcie się nad anonimowością witryny wpływającą na świadomość gościa, który korzysta bezprawnie z Waszych zdjęć.
Miłego główkowania!! 🙂
Autoportret można zrobić na różne sposoby. Na przykład moja młodsza córka jest specjalistką od robienia zdjęć ?na longhendzie? (od angielskiego long hand). ?Longhendy? to specjalność portali społecznościowych. Znajdziemy tam wiele autoportretów robionych przysłowiową małpką, z wyciągniętej ręki. Jak człowiek się uprze, to można ?na longhendzie? zrobić zdjęcia nawet dużym body, tylko po co?
Zrób to prościej. Poproś, aby ktoś Ci zrobił zdjęcie. Zapytacie jaki to autoportret, skoro zdjęcie nie jest zrobione przez autora. Chyba da się to jakoś wytłumaczyć. Dzisiaj podumamy na temat zdjęcia zrobionego przez kogoś innego, pod ?nadzorem? Pana Fotografa.
Na forach wielokrotnie powtarza się pytanie: ?Kto jest autorem, do kogo należą prawa autorskie do zdjęcia, jeżeli wszystko ustawię, a osoba trzecia jedynie naciśnie spust migawki?? W przypadku zwykłego ?cyk? rzecz wydawałaby się mało istotna. Urasta jednak do wielkiego problemu, gdy ten ?cyk? zostanie wyceniony na tysiące dolarów, albo autor ma zostać laureatem jakiejś prestiżowej nagrody. Zazwyczaj wtedy Pan „Push The Button? przypomina sobie, że to on zrobił to zdjęcie i cały splendor, zaszczyty i majątek należą się jemu, albo przynajmniej powinien zostać uznany za współtwórcę. Ale czy na pewno? Niekoniecznie. Pamiętajmy, że prawo autorskie kładzie przede wszystkim akcent na element twórczy. Jeżeli sam ustawiłeś elementy ekspozycji (zdecydowałeś o czasie, przysłonie, ISO) ustaliłeś długość ogniskowej i kadr, wybrałeś miejsce z którego będzie robione zdjęcie i dodatkowo ustawiłeś światła, to na 99,9% zostałeś autorem utworu fotograficznego (zdjęcia), nawet jeżeli spust migawki nacisnął Pan „Push The Button?. Sąd Najwyższy uznał, że za twórczość można uznać w dziedzinie fotografii artystycznej (osobiście uważam, że każdej fotografii, a nie tylko artystycznej) świadomy wybór momentu fotografowania, punktu widzenia, kompozycji obrazu (kadrowania), oświetlenia, ustalenia głębi, ostrości i perspektywy, zastosowania efektów specjalnych oraz zabiegi zmierzające do nadania fotografii określonego charakteru, elementy te bowiem nadają fotografii indywidualne piętno, konieczne dla uznania istnienia utworu w rozumieniu prawa autorskiego (sygn. akt III CKN 1096/00). Tak więc, jeżeli Pan „Push The Button? nacisnął tylko spust migawki, to nie może być uznany ani za autora, ani za współtwórcę. W tym samym orzeczeniu sąd uznał, że ?osoba, która przy tworzeniu obiektu fotograficznego wykonuje tylko czynności techniczne obsługi sprzętu fotograficznego ściśle według wskazówek twórcy, nie jest współtwórcą w rozumieniu art. 9 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Współtwórczość w rozumieniu prawa autorskiego nie zachodzi, gdy współpraca określonej osoby nie ma charakteru twórczego, lecz pomocniczy, chociażby umiejętność wykonywania czynności pomocniczych wymagała wysokiego stopnia wiedzy fachowej, zręczności i inicjatywy osobistej?.
Korzystając z Pana ?Push The Button? nie powinniśmy mieć wątpliwości co do autorstwa w przypadku fotografii pejzażowej, architektury, portretów. W zasadzie wszędzie tam gdzie mamy do czynienia ze zdjęciami statycznymi. W przypadku zdjęć dynamicznych (fotografia sportowa lub reportaż) mogą powstać pewne wątpliwości, bo przecież w takim wypadku nie jest najważniejsza głębia ostrości, czy ekspozycja, a bardziej moment naciśnięcia spustu migawki powodujący zamrożenie akcji, która ?robi zdjęcie?.
Wydaje mi się, że udało mi się Was przekonać, że w świetle prawa autorskiego możesz zrobić autoportret biorąc do pomocy Pana ?Push The Button?.
PS 1. Zamieszczone na górze zdjęcie to właśnie autoportret, dosłownie i w przenośni. Ustawiłem wszystkie parametry (włącznie z trybem seryjnym) i ustaliłem z moim przyjacielem Adamem, w którym momencie ma zacząć robić zdjęcia. Tak więc można prowadzić samochód i jednocześnie zrobić sobie zdjęcia z oddali, czyli… tytułowy AUTOPORTRET :-).
PS 2. Adam masz u mnie piwo! ;-).
Update: 25.06.2014
W tekście „Obróbka cyfrowa i dementi” wycofałem się z pewnych twierdzeń w zakresie obowiązku przekazania RAWa (NEFa), dlatego po części ten wpis jest nieaktualny.
* * * * *
Wczorajszy wpis dotyczący kwestii przekazywania RAW-ów wzbudził z jednej strony duże zainteresowanie, a z drugiej ?zmasowany atak krytyków?. Przed jednym broniłem się przez dwie godziny na Gadu-Gadu (pozdrawiam adwersarza ;-)). Mając na uwadze, że nie należy chować głowy w piasek postanowiłem już dzisiaj wrócić do tematu. Z racji tego, że nie każdy jest użytkownikiem i ?wyznawcą? japońskiej firmy, co nazywa się tak jak dwóch Świętych (w historii ludzkości mieliśmy dwóch Świętych Nikonów), powróćmy do ogólnej nomenklatury. Bohaterem jest więc Pan RAW, jako element związany z utworem fotograficznym. Dzisiaj będzie nudniej, ale nikt nie mówił, że prawo nie jest nudne. Osobiście zdarzyła mi się na sali sądowej sytuacja, gdy sędzia z rozbrajająca szczerością stwierdził: ?Przed rozprawą mówiłem ławnikom, że będzie cyrk?. Cyrk to instytucja rozrywkowa dla szerokich mas, czyli są jednak tacy, dla których prawo to rozrywka :-).
Przypomnę, że postawiona przeze mnie teza o przekazania pliku RAW dotyczyła sytuacji, w której przenoszę autorskie prawa majątkowe do utworu fotograficznego na wszystkich znanych polach eksploatacji. No to teraz anonsowane nudy. Ustawodawca nie podjął się próby zdefiniowania pojęcia utwór fotograficzny (art. 1 ust.2 pkt 3), a dotychczasowa literatura, jak i orzecznictwo sądowe są bardzo ubogie. Sąd Najwyższy (wyrok z 10. maja 1976 r. , sygn. IV CR 127/76) zmierzył się z pojęciem utworu fotograficznego i uznał, że ?fotografia polega na uzyskaniu obrazów „przedmiotów” przy stosowaniu właściwych jej sposobów i środków (utwór plastyczny).? Tenże sąd stwierdził również, że prawo autorskie do fotografii powstaje, gdy dzieło to zawiera elementy osobistej twórczości autora w treści lub formie, gdy nosi cechę oryginalności. Dotyczy to fotografii, niezależnie od tematyki utworu i techniki jego wykonania (jego wartości artystycznej). Utwór fotograficzny, który nosi cechy osobistej twórczości jego autora, jest przedmiotem prawa autorskiego i jeśli czyni zadość przepisom ustawy o prawie autorskim, podlega ochronie tego prawa. Przywołam również pewne fragmenty (na prawie cytatu, bo przecież pisząc o prawie autorskim nie będę go łamał 😉 ) z jedynej monografii poświęconej fotografii autorstwa Rafała Sarbińskiego pod tytułem ?Utwór fotograficzny i jego twórca w prawie autorskim?. Można tam znaleźć następującą definicję. ?Utwór fotograficzny to utwór wykonany techniką fotograficzną, tj. przy pomocy światła (naturalnego lub sztucznego) i dowolnego materiału światłoczułego (utwór ?malowany światłem?), a także zdjęcie zrobione w drodze cyfrowego zapisu obrazu przy pomocy specjalnego aparatu przetwarzającego obraz na dużą ilość kropek (pikseli).? Uff, wreszcie ktoś z prawników zauważył, że poza fotografią analogową pojawiła się również fotografia cyfrowa i zamiast ziarna mogą być np. artefakty. W fotografii analogowej tradycyjnie mieliśmy do czynienia z negatywami, diapozytywami i odbitkami. Obecnie (tak w uproszczeniu) mamy do czynienia z zapisem cyfrowym, efektem jego obróbki i odbitkami. Cała dyskusja pod wczorajszym wpisem dotyczy tak naprawdę uznania lub ustalenia od którego momentu mamy do czynienia z utworem fotograficznym. Rozmyślnie nie piszę o zdjęciu, bo prawo autorskie mówi o utworze fotograficznym. Na pomoc przywołam autora cytowanej już dziś monografii. ?Prawo autorskie bada fotografię pod kątem przesłanek ochrony, a ani utrwalenie dzieła, ani też jego forma techniczna do nich nie należy. (?) Wydaje się, iż aby zapewnić praktyczną użyteczność prawno-autorskiej definicji utworu fotograficznego, winna ona wykazywać łączność z tym, co dla tej gałęzi prawa ma znaczenie podstawowe, a mianowicie z twórczością. ? I to jest sedno sprawy – liczy się twórczość, kreacja, a nie piksele i format zapisu.
Ktoś zapytał po co nabywcy RAW ? skoro w nim nie będzie mógł gmerać (rozumiem wywołać w inny sposób). To czy będzie mógł ?gmerać? zależy od tego jak się umówią strony (jednak napisałem to po raz trzeci, w końcu do trzech razy sztuka 😉 ). Ja odwrócę pytanie, a po co fotografowi RAW, z którym teoretycznie nie będzie mógł nic zrobić bo nie ma np. praw do publikacji wizerunku? Wierzcie mi, że ten spór będziemy mogli toczyć tygodniami, a nawet miesiącami i zawsze znajdzie się jakieś ?ale?. Ambicją tego bloga nie jest zebranie materiału na pracę naukową, którą naprawdę zrozumie jedynie promotor i dwóch recenzentów. My tu dyskutujemy o konieczności przekazania RAW-a, a przecież nie wszyscy robią zdjęcia w RAW-ach.
Mój pogląd znacie, od wczoraj się nie zmienił. To, że ja stoję na takim stanowisku, to oczywiście nic nie znaczy. Jak najłatwiej pozbyć się problemu ? Nie przenosić autorskich praw majątkowych, a udzielać licencji. Od zawsze byłem zwolennikiem licencji, oczywiście licencji niewyłącznej (w naszym kraju nie ma „Licence to Kill”, no chyba że na DVD).
PS 1. Przyjmuje się, że za „twórczość” w rozumieniu art. 1 ust. 1 można uznać w dziedzinie fotografii artystycznej świadomy wybór momentu fotografowania, punktu widzenia, kompozycji obrazu (kadrowania), oświetlenia, ustalenia głębi, ostrości i perspektywy, zastosowania efektów specjalnych oraz zabiegi zmierzające do nadania fotografii określonego charakteru, elementy te bowiem nadają fotografii indywidualne piętno, konieczne dla uznania istnienia utworu w rozumieniu Prawa autorskiego (orzeczenie Sądu Najwyższego, sygnatura III CKN 1096/00).
PS 2.
- Blog nie zawiera prawdy objawionej.
- Każdy może mieć zdanie odmienne niż ja.
- Wszelkie wpisy są moimi prywatnymi poglądami na prawo i fotografię.
- Stosując się do moich porad, robisz to na własne ryzyko :-).
Jadąc na zagraniczne wojaże warto poświęcić kilka chwil i odpowiednio się do nich przygotować. I nie chodzi wcale o zaprawę fizyczną mającą na celu poprawić naszą kondycję czy wygląd zewnętrzny (chociaż o to warto również zadbać 🙂 ). Warto poczytać o tym co wolno, a czego nie w miejscu do którego właśnie się wybieramy. Szczególnie istotne jest to przy wyprawach egzotycznych lub poza nasz obszar kulturowy. Poświęcenie kilkunastu minut może nas ustrzec przed przekształceniem podróży życia w koszmar lub przed uznaniem za szpiega. Podstawowe informacje można znaleźć w poradniku ?Polak za granicą?. Więcej i bardziej szczegółowych informacji należy szukać na stronach naszych placówek dyplomatycznych w poszczególnych krajach.
I tak przykładowo w Izraelu:
- istnieje zakaz fotografowania obiektów wojskowych (Znajomi na wyjeździe służbowym wyszli z hotelu cyknąć kilka pamiątkowych fotek. Pech chciał, że na tle obiektów wojskowych. A że nieszczęścia chodzą parami, to się okazało że nie mieli z sobą żadnych dokumentów. Z krótkiego wypadu z hotelu zrobiła się kilkugodzinna wizyta na komisariacie.),
- nie wolno bez zgody uczestników uroczystości religijnych fotografować tych osób.