Dzisiaj Gazeta.pl opisuje zakaz fotografowania bananów w Carrefourze. Sprawa fotografowania w miejscach publicznych, acz prywatnych wciąż wzbudza wiele kontrowersji. Sam wiele razy doświadczyłem, jak mnie ochrona przeganiała i zabraniała robić zdjęcia w tej czy tamtej galerii. No cóż, ale kto nie próbuje, ten w kozie nie siedzi 😉 Dosyć szeroko o fotografowaniu w takich miejscach i regulacjach prawnych z tym związanych pisałem już na blogu w tekście zatytułowanym ?Zakazany owoc?. Nie będę więc w tym miejscu pisał wszystkiego od początku o fotografowaniu w sklepach, bo każdy zainteresowany tam to znajdzie. Należy jednak odczarować pewną tezę czytelnika. Nie można w żaden sposób mieszać kwestii zakazu fotografowania w muzeach z zakazem fotografowania w budynkach prywatnych (w tym w sklepach). Powoływanie się na sprawę zakazu fotografowania w muzeum jest doprawdy nieporozumieniem, a analiza prawnicza oburzonego czytelnika będącego studentem prawa, chybiona. Stwierdzenie ?Tabliczka zakaz fotografowania nigdy nie jest przepisem powszechnie obowiązującego prawa? nie przystoi studentowi prawa. Żadna tabliczka nie jest przepisem prawa. No dobra, każdy, kto pomyślał o Mojżeszu i Górze Synaj, złapał mnie na pewnej nieścisłości. 😉 Żeby nie było, że jestem czepialski, wiem, jakie miał intencje ów student. Taka tabliczka wbrew pozorom ma swój wydźwięk (może nie prawny, ale jednak), gdyż stanowi ona wyraz woli właściciela. W myśl zasady ?my house is my castle? informuje nas, że nie zgadza się on na fotografowanie w jego obiekcie. Tym samym robiąc zdjęcia wbrew intencjom wyraźnie zasygnalizowanym, naruszamy jego prawo wynikające z własności. Co innego, gdy takiej tabliczki nie ma. Nie istnieje żaden przepis, który nakazywałby nam domniemywać, że właściciel zakazuje fotografowania w jego obiekcie. Dopóki więc nikt nas o tym nie poinformuje, działamy w sposób jak najbardziej praworządny.
Ogólne
Nie można w żadnym wypadku zgodzić się na działalność pseudokibiców, o której donosi dzisiaj gazeta.pl. Należy przypuszczać, że nie jest to robione w zacnych celach. Komentarze, o których wspomina autor tekstu zdają się temu przeczyć.Jednak nie o kibicach chciałem, a o zdjęciach, a dokładniej o publikacji wizerunku. Pod koniec tekstu cytowana jest wypowiedź pana prof. Jana Błeszczyńskiego w zakresie ochrony wizerunku.
?Przepisy mówią wyraźnie, że wizerunek jest chroniony we wszystkich przypadkach, a wyjątki, kiedy można rozpowszechniać wizerunek, są enumeratywnie wymienione: dotyczy to osób powszechnie znanych i w sytuacjach, które łączą się z ich działalnością. Z tego rodzaju przypadkiem nie mamy tu do czynienia – tłumaczy prof. Błeszyński. Policjanci bowiem, co prawda wykonują zadania służbowe, ale nie są osobami powszechnie znanymi.?
Najbliższe okolice mojego biura zaczynają przypominać obwarowania jak za czasów obrony Festung Breslau w 1945 r., albo jak kto woli największy publiczny szalet Europy [Uwaga 2019.05.11 link do GW usunąłem, gdyż był już nieaktywny]. Znaczy, że się zbliża. Czas dać nogę i nie dać się temu zbiorowemu szaleństwu. Na kilka dni macie wolne od F-LEXa. 😉
Uciekam tam, gdzie wieje. Może tym razem uda mi się wreszcie przyzwoicie sfotografować wiatraki i inne atrakcje Północnej Jutlandii.
Nie każda fotografia zamieszczona w prasie lub na portalach utrzymywanych przez wydawców prasy ma charakter fotografii reporterskiej. Wydawcy prasy widząc coraz to większe zagrożenie dla ich papierowego produktu wspierają go portalami internetowymi. Wiadomo, że portal rządzi się trochę innymi zasadami i prawami (nie mylić z prawem), niż papierowy produkt. Sam kontent z gazety już nie wystarcza. Taki portal trzeba czymś ?zapełnić?. Powinno być dużo, a przy okazji najlepiej za bezcen lub za darmo (O pozyskiwaniu darmowego kontentu już było na F-LEX). Łatwym sposobem na materiał portalowy jest zamieszczenie ?fotorelacji? z jakiegoś wydarzenia lub pokazanie czegoś, co ma zainteresować czytelnika. Pomysł dobry, a nawet bardzo dobry. Sam często oglądam te fotorelacje na różnych portalach. Pomysł jest OK, ale z realizacją bywa czasem gorzej.
Jeżeli pokazuje się reportaż z remontu Rynku we Wrocławiu, to zdjęcia rzeczywiście mają charakter reporterski i trudno od nich wymagać, żeby było super światło, nienaganna kompozycja itp. No bo przecież żwir przyjechał, kiedy przyjechał, a z niespodziewaną gospodarską wizytą pan prezydent wpadł wtedy, kiedy miał lukę w kalendarzu, a nie kiedy było najlepsze światło dla fotografa. Jeżeli jednak widzę tytuł ?Wyremontowany Dworzec Główny piękny także po zmroku? i bohaterem zdjęć jest budynek wrocławskiego dworca, to chciałbym zobaczyć go w całej krasie, na wymuskanych, dopieszczonych fotkach. Tu już nie ma reporterki, pośpiechu, przepychania się z innymi fotografami lub walki z czasem, aby złapać ulotną chwilę. Otwieram i co widzę? Walące się budynki (czyli typowa rzecz dla obiektywu zadartego do góry), przepalona niemiłosiernie iluminacja walącego się budynku, jak również sporo zdjęć, na których nie wiadomo, co jest. Ludzie to oglądają, lecą ze swoimi aparatami, robią zdjęcia, a potem publikują na różnych fotograficznych portalach i oczekują ?obiektywnej? oceny, czyli ochów i achów. W sumie nie można się dziwić. Widzą tego typu zdjęcia na portalach u największych wydawców, a to znaczy, że tak się robi zdjęcia. To musi być dobre zdjęcie, bo przecież w innym wypadku tacy poważni wydawcy nie publikowaliby czegoś, co jest kiepskie.
Jakoś mi się nie chce wierzyć, że fotoedytorzy i redaktorzy nie zauważają ?jakości? tego, co publikują. Bardziej uwierzę w to, że nie mają świadomości jaką robią ?krzywdę? wielu swoim czytelnikom. Przecież nie każdy wie, że tego, co jest dobre, należy szukać w ?Foto?, ?Foto Kurierze? czy DFV {Uwaga 2019.05.11. miesięczni k DFV nie jest już wydawana, a strona w zasadzie nie istnieje], których łączny miesięczny nakład zapewne jest mniejszy niż dzienny nakład niejednej gazety, która na swoich portalach pokazuje ?zdjęcia zrobione inaczej?.
PS. Zapewne osoby, które czytają ten tekst, wiedzą doskonale, jak zrobić zdjęcie nocą. Jednak na wszelki wypadek (a nuż trafią tu także inni) polecam Tony’ego Worobca i jego ?Fotografię nocną i przy słabym świetle?.
Nikon D800 się wieszał i nadal się wiesza. Niestety upgrade softu do wersji B.1.01 nie pomogło za wiele, mimo że na oficjalnej stronie Nikona Polska można znaleźć taką oto informację:
?W przypadku rejestracji zdjęcia podczas przeglądania zapisanych zdjęć w trybie odtwarzania monitor aparatu wyłączał się, dioda dostępu do karty pamięci świeciła stałym światłem oraz, w rzadkich przypadkach, aparat przestawał reagować na polecenia. Ten problem został usunięty.?
Chyżo wgrałem nowy soft do aparatu, żeby paskudne zawieszanie się stanowiło jedynie wspomnienie z przeszłości. Zadowolony cyknąłem kilka zdjęć i? no nie wiesza się. Hura poprawili i wszystko jest jak należy. Kilka dni później, kolejne zabawy z aparatem (trzeba było ku potomności cyknąć kilka fotek, jak można z pięknego wrocławskiego rynku, zrobić Festung Breslau, czyli strefę kibica). Przypomniałem sobie, że zgodnie z zaleceniem Nikona włączyłem ?tryb awaryjny?, czyli wyłączyłem w menu aparatu tryb podświetlania prześwietlenia zdjęć i tryb wyświetlania histogramu. Oba ?gadżety? przeze mnie wykorzystywane na co dzień. Skoro Nikon pisze, że wszystko OK, no to trzeba przywrócić funkcjonowanie ?dobrego?. Ustawiłam na nowo w Menu Odtwarzania funkcje wyświetlania histogramu i wskazywania obszarów prześwietlonych. Cyk jedno zdjęcie, drugie i trzeciego już nie zrobiłem, bo aparat znowu wziął i się zawiesił. Co robić? Wyjąć akumulator i po problemie. Ale czy rzeczywiście powinno to być rozwiązanie w puszcze wartości używanego samochodu małolitrażowego? W sumie wkurzyło mnie to na dobre. Nikon odtrąbił sukces i nawet go ogłosił na stronie. Jesteśmy nieźli naprawiliśmy to, co sknociliśmy w produkcji. Długo się nie zastanawiając napisałem do Nikona.
A oto i odpowiedź.
Nikon Europe Support 01-06-2012 | 09:20
Szanowny Panie Dariuszu,
Dziękujemy za zadanie pytania poprzez system wsparcia technicznego Nikon w sprawie D800. Nowy firmware 1.10 nie rozwiązuje problemu, który Pan opisał. Z tego co wiemy sprawa jest znana i Nikon pracuje nad jej rozwiązaniem. Mamy nadzieję, że w niedługim czasie rozwiązanie zostanie opublikowane.
Serdecznie przepraszamy za wszelkie niedogodności związane z tym problemem.
W razie dodatkowych pytań bardzo proszę o ponowny kontakt ze wsparciem technicznym.
Pozdrawiam serdecznie
(tu imię i nazwisko osoby odpisującej)
Europejskie Centrum Wsparcia Technicznego Nikon
Problem jednak nie został rozwiązany :-(.
Pozostaje więc pytanie po co się Nikon chwalił, że rozwiązał problem?!
29.05.12 Update – Zajrzyj do PS1 🙂
[Uwaga 2019.05.11 – tekst nie podlegał weryfikacji od daty jego powstania]
Osoba nieprowadząca działalności gospodarczej przyjmując zamówienie na wykonanie zdjęć powinna zadbać o to, żeby podpisać umowę o dzieło, a nie umowę innego typu np. umowę zlecenia. Zupełnie na boku pozostawmy dzisiaj różnice pomiędzy charakterem umowy zlecenia a umowy o dzieło. O umowie o dzieło warto pamiętać ze względu na dwa jakże istotne aspekty: podatki i składki ZUS. Dosyć dawno, bo pod koniec marca, napisał do mnie Krzysztof i zadał następujące pytania.
?Czy istnieje jakaś wykładnia określająca kiedy (ze względu na skalę dochodów, ilość transakcji w miesiącu/kwartale itp.) działalność wykonywana osobiście przestaje taką być? Jeżeli artysta jest twórczy może przecież namalować dużo obrazów, stworzyć dużą liczbę innych przedmiotów noszących cechy wytworu artystycznego lub wykonać mnóstwo interesujących fotografii wcale nie zamierzając ich sprzedawać bądź licząc się z tym, że są niesprzedawalne. Jeśli jakimś cudem okaże się, że trafił w gusta i upodobania sprzedaż może okazać się dużo częstsza niż okazjonalna.. Jakim parametrem mierzona jest przez fiskusa ta okazjonalność. Przez fiskusa a może i ZUS – wszak działalność oznacza rejestrację w ZUS właśnie.?
O podatkach i sposobie rozliczaniu zleconych sesji fotograficznych było już w różnych odcinkach PIT-olenia na F-LEX (co nie oznacza, że temat nie powróci, jeżeli zajdzie taka potrzeba). Dzisiaj jednak parę słów o uniknięciu kontaktów z ZUS-em. Ubezpieczenia społeczne to temat nielubiany przez prawników, a ja również nie czuję się specjalistą w tym zakresie, ale postaram się chociaż trochę go przybliżyć.
Gdzie szukać odpowiedzi?
Podstawowe kwestie reguluje ustawa z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (tekst jednolity z 2010 r. Dz.U. Nr 205, poz. 1585 z późn. zm.) i tam powinno się szukać odpowiedzi.
Czy podlegam ubezpieczeniu obowiązkowemu?
Art. 6. 1. Obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym podlegają, z zastrzeżeniem art. 8 i 9, osoby fizyczne, które na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej są osobami wykonującymi pracę na podstawie umowy agencyjnej lub umowy zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, zwanymi dalej „zleceniobiorcami” oraz osobami z nimi współpracującymi, z zastrzeżeniem ust. 4;
Zwróćcie uwagę, że w katalogu wymienionych umów jest umowa agencyjna, umowa zlecenie oraz inne umowy, co do których stosuje się przepisy odnośnie umowy zlecenia, natomiast nie ma umowy o dzieło. Można więc bez obaw stwierdzić, że zawarcie umowy o dzieło wyklucza powstanie obowiązku ubezpieczeniowego w zakresie ubezpieczeń społecznych. Wszystko pięknie, ładnie, ale nie wystarczy napisać w nagłówku umowa o dzieło i mieć w nosie ZUS. W przypadku jakichkolwiek sporów dojdzie z pewnością do badania charakteru umowy, czy rzeczywiście miała ona charakter umowy o dzieło (regulacje w zakresie umowy o dzieło znajdziecie w przepisach art. 627- 646 kodeksu cywilnego). W uzasadnieniu wyroku z 6 kwietnia 2011 r (sygn. akt II UK 315/10) Sąd Najwyższy podkreślił, że ?w systemie ubezpieczeń społecznych nie są rzadkie przypadki, w których nawet zgodnie nazwana przez strony umowa nie jest tą, która stanowi tytuł podlegania ubezpieczeniom społecznym.?
Jeżeli jesteś uczniem gimnazjum, szkoły ponadgimnazjalnej, szkoły ponadpodstawowej lub studentem to do ukończenia 26 lat nie podlegasz obowiązkowi ubezpieczenia emerytalnego i rentowego (o tym właśnie mówi, to groźnie brzmiące ?z zastrzeżeniem ust. 4? 😉 )
Ubezpieczenie Twórcy
Jeżeli nie prowadzisz działalności gospodarczej, a jesteś twórcą takim przez duże T, to możesz wystąpić do Komisji do Spraw Zaopatrzenia Emerytalnego Twórców działającej w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, która ustali dla celów emerytalnych i rentowych datę rozpoczęcia Twojej działalności twórczej lub artystycznej. Uznanie działalności za twórczą lub artystyczną i ustalenie daty jej rozpoczęcia następuje w formie decyzji, która posiada wszystkie cechy decyzji administracyjnej. Po co takie ceregiele? Są tacy, którzy nie prowadzą działalności gospodarczej, są twórcami i chcą jednak opłacać składki (no ponoć tacy są;-). Zgodnie z przywołaną na wstępie ustawą twórcę (takiego z kwitem od ministerialnej komisji) traktuje się jak podmiot prowadzący działalność gospodarczą
Art. 8. 6.2. Za osobę prowadzącą pozarolniczą działalność uważa się twórcę i artystę.
7. Za twórcę, o którym mowa w ust. 6 pkt 2, uważa się osobę, która tworzy dzieła w zakresie architektury, architektury wnętrz, architektury krajobrazu, urbanistyki, literatury pięknej, sztuk plastycznych, muzyki, fotografiki, twórczości audiowizualnej, choreografii i lutnictwa artystycznego oraz sztuki ludowej, będące przedmiotem prawa autorskiego.
9. Uznanie działalności za twórczą lub artystyczną i ustalenie daty jej rozpoczęcia następuje w formie decyzji Komisji do Spraw Zaopatrzenia Emerytalnego Twórców, działającej przy ministrze właściwym do spraw kultury.
Odpowiadając na pytanie Krzysztofa. ZUS ?rządzi się swoimi prawami?, w ubezpieczeniach społecznych czasami występują inne kryteria, niż w prawie podatkowym. Jeżeli nie prowadzisz działalności gospodarczej lub zrównanej z nią innej działalności (patrz poniżej przepisy) i zawierasz rzeczywiście z klientami umowy o dzieło, to kryterium ilościowe nie będzie miało tu znaczenia. ZUS musiałby wykazać w ramach prowadzonego postępowania administracyjnego, że Twoja działalność jest działalnością gospodarczą w rozumieniu ustawy (art. 8 ust. 6) lub, że zawierane przez Ciebie umowy nie są umowami o dzieło.
Za osobę prowadzącą pozarolniczą działalność uważa się:
1. osobę prowadzącą pozarolniczą działalność gospodarczą na podstawie przepisów o działalności gospodarczej lub innych przepisów szczególnych;
2. twórcę i artystę;
3. osobę prowadzącą działalność w zakresie wolnego zawodu:
a) w rozumieniu przepisów o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne,
b) z której przychody są przychodami z działalności gospodarczej w rozumieniu przepisów o podatku dochodowym od osób fizycznych;
4. wspólnika jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością oraz wspólników spółki jawnej, komandytowej lub partnerskiej;
5. osobę prowadzącą niepubliczną szkołę, placówkę lub ich zespół, na podstawie przepisów o systemie oświaty.
A i bez obaw, ZUS nie jest uprawniony do wystąpienia do Komisji z wnioskiem o uznanie Cię za Twórcę, gdyż nie jest osobą uprawnioną. 🙂
Update 29.05.12 PS1. Czytając dzisiaj jeszcze raz ten wpis doszedłem do wniosku, że brak tu jednej ważnej informacji. Dla prawnika była to „oczywista oczywistość”, ale już dla fotografa niekoniecznie. Obowiązkowemu ubezpieczeniu podlega się tylko raz. Jeżeli więc jesteś już objęty ubezpieczeniem emerytalnym i rentowym z innego tytułu, to nie powstanie obowiązek zapłaty składki bez względu na to, jaki rodzaj umowy zostanie podpisany z klientem.
Znowu będzie o wizerunku i sferze życia prywatnego. Te zagadnienia jakoś są ze sobą blisko związane, wręcz ?idą w parze?. Dzisiaj o publikacji wizerunku polityka, ale tym razem publikowanym przez podmioty podlegające dodatkowo reżimowi ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. prawo prasowe. Zgodnie z art. 14 ust. 6 prawa prasowego ?Nie wolno bez zgody osoby zainteresowanej publikować informacji oraz danych dotyczących prywatnej sfery życia, chyba że wiąże się to bezpośrednio z działalnością publiczną danej osoby.? Cytowany przepis ma chronić nasze prawo do prywatności, które mamy zagwarantowane w art. 47 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, zgodnie z którym ?każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.?
Art. 14 ust. 6 prawa prasowego odnosi się również do publikacji wizerunku. Warto zwrócić uwagę, że jest on skorelowany z art. 81 ust. 2 pkt 1 Ustawy (Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych.)
Sąd Najwyższy w sprawie pewnego znanego aktora, głównego bohatera z pewnego posterunku (sygn. akt I CSK 111/11) podkreślił, że ?Przepis art. 14 ust. 6 prawa prasowego wyłącza wymaganie w postaci zgody osoby zainteresowanej na publikację informacji oraz danych dotyczących prywatnej sfery życia, jeżeli wiąże się to bezpośrednio z działalnością publiczną danej osoby. Zezwolenia nie wymaga – zgodnie z art. 81 ust. 1 pkt 2 prawa autorskiego – rozpowszechnianie wizerunku osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych. Trzeba przy tym mieć na względzie, że w myśl z art. 81 ust. 2 prawa autorskiego i art. 14 ust. 6 prawa prasowego, zawsze konieczne jest wykazanie związku pomiędzy wykonywaną działalnością publiczną a opublikowanym wizerunkiem, czy też informacją o prywatnym charakterze. Musi więc istnieć zależność między zachowaniem danej osoby w sferze publicznej. Poza tym ujawnienie danej informacji powinno służyć ochronie konkretnego, społecznie uzasadnionego interesu.?
W innym z rozstrzygnięć (sygn. akt I CSK 497/10) Sąd Najwyższy uznał, że samo zaliczenie kogoś do kategorii osób publicznych bez wykazania bezpośredniego związku publikowanych informacji oraz danych z działalnością publiczną danej osoby nie skutkuje, z mocy art. 14 ust. 6 ustawy z 1984 r. – Prawo prasowe, zwolnieniem z obowiązku uzyskania zgody takiej osoby zainteresowanej na publikację, dotyczącą prywatnej sfery jej życia.
Tak więc jeżeli ktoś jest osobą publiczną, to wcale nie oznacza, że można wszystko na jego temat pisać lub publikować każde zdjęcie, bez względu na kontekst, w jakim zostało zrobione. Należy bowiem podkreślić różnicę pomiędzy pojęciem „osoba publiczna” i „osoba prowadząca działalność publiczną”. Zaliczenie danej osoby do pierwszej z wymienionych kategorii pojęciowych nie powoduje, iż „publiczny” status tych osób przesądza o tym, że ich życie prywatne staje się automatycznie „życiem publicznym”.
Pan poseł zareagował w sposób?., dobra miało być bez polityki na F-LEX. W każdym razie wyszedł fajny case study na temat kogo wolno, a kogo nie wolno filmować/fotografować. Oczywiście tutaj poseł ?Stefan daj spokój? wykazał się brakiem wiedzy w zakresie wolności fotografowania, czy filmowania. Wielokrotnie na F-LEX zwracałem uwagę na fakt, że co do zasady w Polsce nie ma czegoś takiego, jak zakaz fotografowania, czy też filmowania ludzi. OK, jest jeden wyjątek wynikający z art. 191a kodeksu karnego, ale z filmu nie wynika, aby pan poseł był nago lub w trakcie czynności seksualnej. Tym samym wyrywny Stefan dał się podpuścić jak dziecko i sprowokować. Nie bacząc na poglądy pani redaktor i jej sympatie polityczne (zupełnie odmienne niż autora F-LEXa) należy stanowczo podnieść, że dziennikarka miała prawo filmować Niesiołowskiego, czy mu się to podoba, czy też nie. Ba, nawet miała prawo opublikować jego wizerunek, w końcu występował on w roli posła na Sejm RP, a tutaj jak wszyscy pamiętają można skorzystać z ustawowej zgody na publikację wizerunku wynikającą z art. 81 ust.2 pkt 1 Ustawy.
Art. 81 ust. 2.pkt 1. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych.
Pozostawiamy kwestię bił, nie bił, groził, nie groził. Tym niech zajmą się inni. Swoją drogą opozycja robi pod publiczkę event i wodę z mózgu zwykłym obywatelom, gdyż składają zawiadomienie o prawdopodobieństwie popełnienia co najmniej dwóch przestępstw, z których jedno jest ścigane z oskarżenia prywatnego, a drugie na wniosek pokrzywdzonego (PiS tu pokrzywdzonym nie jest i to jest fakt obiektywny).
Na bazie tego incydentu chciałbym zwrócić jednak uwagę, że:
- fotografowany, czy filmowany nie ma prawa używać przemocy wobec fotoreportera, tego typu działania mogą nosić znamiona przestępstwa (np. naruszenia nietykalności, o której mowa w art. 217 § 1 k.k. Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.)
- pogróżki wobec fotografa lub operatora filmowanego mogą stanowić znamiona groźby karalnej (art. 190 k.k. Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.)
Filmując lub fotografując musimy jednak pamiętać, żeby też samemu nie prowokować. Jeżeli dostaliśmy w pysk od fotografowanego, bo go sprowokowaliśmy, to w myśl art. 217 § 2 k.k. sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
Art. 217.§ 2. Jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
W sprawie znamion naruszenia nietykalności wypowiadał się w 2010 r. Sąd Najwyższy (sygn. akt W 1/10), który stwierdził, że ?Takie wyrażenia jak „uderzenie”, „pchnięcie”, „odepchnięcie” mają, po pierwsze, odmienne znaczenie, a po wtóre, cechują się – odpowiednio – zwiększającą się aktywnością sprawcy, nasileniem jego złej woli, a także zamiarem. Nie bez powodu zatem ustawodawca wyszczególnił wprost określone w art. 217 § 1 k.k. znamię „uderza”, a większość komentatorów jako przykład znamienia „w inny sposób narusza (…) nietykalność cielesną” podaje pchnięcie człowieka. Odpychanie natomiast, tego drugiego znamienia (z art. 217 § 1 k.k.) nie wypełnia.?
Z tego wynika, że samo odepchnięcie fotografa nie będzie nosiło znamion przestępstwa naruszenia nietykalności.
PS. Stefan, zacznij do cholery czytać F-LEXa! 🙂
Na jak długo udziela się licencji na zdjęcia? W zasadzie decyzja należy do Ciebie. Od Ciebie i ustaleń z Twoim kontrahentem będzie zależało, czy jest to licencja udzielona na czas nieokreślony czy na zamknięty.
Art. 66. 1 Ustawy umowa licencyjna uprawnia do korzystania z utworu w okresie pięciu lat na terytorium państwa, w którym licencjobiorca ma swoją siedzibę, chyba że w umowie postanowiono inaczej.
2. Po upływie terminu, o którym mowa w ust. 1, prawo uzyskane na podstawie umowy licencyjnej wygasa.
Co to oznacza w praktyce? W umowie, na podstawie której udzieliłeś licencji, masz prawo określić okres trwania licencji (na czas nieoznaczony lub czas zamknięty). Jeżeli z niewiadomych powodów tego nie zrobiłeś, to w myśl przywołanego przepisu licencja wygasa po upływie pięciu latach. Chciałbym zwrócić uwagę, że w przypadku udzielenia licencji (za wyjątkiem licencji wyłącznej) polskie prawo nie narzuca formy, w jakiej ma zostać zawarta umowa dla swej ważności. Tak wiec do zawarcia umowy licencji może dojść w wyniku ustnych ustaleń, czy też wymiany i akceptacji warunków określonych za pośrednictwem poczty elektronicznej czy też faksu.
Czy umowy licencyjne są wypowiadalne, a jeżeli tak, to na jakich zasadach? Przywołam treść art. 68 Ustawy, który z pewnością trochę namiesza w głowach i po raz kolejny ktoś stwierdzi, że prawo jest jakieś ?dziwne?.
Art. 68. 1. Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, a licencji udzielono na czas nieoznaczony, twórca może ją wypowiedzieć z zachowaniem terminów umownych, a w ich braku na rok naprzód, na koniec roku kalendarzowego.
2. Licencję udzieloną na okres dłuższy niż pięć lat uważa się, po upływie tego terminu, za udzieloną na czas nieoznaczony.
Na portalach społecznościach pojawia się coraz to więcej zdjęć. Autorzy w ten sposób starają się dotrzeć do coraz szerszego kręgu odbiorców. Prawdą jest, że ?fejsbuki?, ?tłitery? czy też ?enki? są niezłym nośnikiem, pozwalającym w krótkim czasie dotrzeć do szerszego odbiorcy. Pokażę zdjęcia swoim znajomym, te zostaną zobaczone przez znajomych znajomych i tak rozszerza się krąg odbiorców. Fajne, nawet bardzo fajne. Publikując na portalu fotograficznym, takim np. jak DigitalFotoVideo {Uwaga 2019.05.11 – portal już nie funkcjonuje] zapewne nie dotrzesz do takiej rzeszy odbiorców, jak za pomocą rzeczonego ?fejsbuka?. W przyrodzie nie ma nic za darmo, to fajne zapewne też coś kosztuje. Nie masz co się łudzić, że właściciele portali, tak są nastawieni prospołecznościowo, że nic od Ciebie za to ?fajne? nie chcą. Ano chcą, a Ty się na to godzisz. W końcu zaakceptowałeś ten czy ów regulamin. Zajrzyjmy więc do regulaminów. Sporo znajomych na FB zrobiło sobie portfolio i zamieszcza tam bezpośrednio zdjęcia (ja osobiście jedynie linkuję do swoich zdjęć na Flickr). Regulamin FB mami nas na wstępie i zapewnia nas, że to, co jest nasze, jest nasze.
Hurra zdjęcia są Twoje. Ale chwilkę potem w regulaminie stoi: