Szturchaniec fotograficzny wywołał mnie do tablicy. ?Larum grają! Wojna! Nieprzyjaciel w granicach! A Ty się nie zrywasz!? Chcąc nie chcąc skreśliłem tych kilka słów. I wcale nie chodzi o Pana Wołodyjowskiego. Tym nieprzyjacielem jest firma Adobe, a zagrożoną granicą starsze wersje programów graficznych używanych w ramach ważnej licencji Adobe Creative Cloud. Już na wstępie chciałbym podkreślić, że nikogo nie mam zamiaru namawiać do aktualizacji posiadanego oprogramowania, jak również do tego zniechęcać. Każdy zrobi tak, jak uważa za stosowne. Nie jestem również prawnikiem Adobe. Jak większość z Was korzystam na zasadach komercyjnych z ich produktów.
licencja
W zeszłym roku alfabet zakończyłem na literce E. Czas więc na „ef”. 🙂
Przeniesienie praw autorskich majątkowych do utworu polega na rozporządzeniu przysługującym autorowi prawie, czego skutkiem jest to, że autorowi przestają przysługiwać jakiekolwiek prawa majątkowe do utworu, w zakresie pól eksploatacji, których dotyczy umowa. Właścicielem tychże praw staje się nabywca. Przykładowo więc, jeżeli przeniosłeś prawa autorskie majątkowe do zdjęcia X na polu eksploatacyjnym związanym z jego rozpowszechnianiem w Internecie, to tym samym utraciłeś wszelkie prawo do umieszczania tego zdjęcia m.in. na swoim fanpagu, blogu czy stronie WWW. A żeby zrobić to legalnie, musiałbyś uzyskać stosowną licencję od nabywcy praw do zdjęcia.
Zawarcie umowy licencji nie skutkuje przeniesieniem praw autorskich majątkowych do utworu na licencjobiorcę. Nie jest to czynność rozporządzająca (jak w przypadku przeniesienia praw autorskich majątkowych), a jedynie czynność upoważniająca, tzn. zawierająca upoważnienie dla licencjobiorcy do korzystania z tego prawa. Majątkowe prawa autorskie pozostają przy licencjodawcy. Zawarcie takiej umowy rodzi po stronie licencjodawcy obowiązek znoszenia korzystania z utworu przez licencjobiorcę w zakresie objętym licencją. Korzystanie to odbywa się więc za zgodą uprawnionego i tym samym nie stanowi naruszenia jego praw autorskich. W przypadku licencji nadal możesz korzystać ze zdjęcia X i może ono sobie ?wisieć tam, gdzie wisiało?. 😉
Przenosząc prawa autorskie majątkowe do zdjęcia (w zasadzie dotyczy to każdego utworu, a nie tylko utworów fotograficznych) należy pamiętać, że umowa dla swej ważności musi zostać zawarta w formie pisemnej (art. 53 Ustawy). Niedochowanie formy pisemnej będzie skutkowało tym, że na nabywcę nie przejdą te prawa, co nie oznacza jednak, że nie będzie mógł on korzystać z utworu. W świetle prawa autorskiego wymóg formy pisemnej jako warunek skutecznego i ważnego zawarcia umowy dotyczy umowy o przeniesienie praw autorskich (art. 53 Ustawy) i umów licencji wyłącznej (art. 67 ust. 5 Ustawy). Nie obejmuje natomiast licencji niewyłącznej. Oświadczenie woli stron w przypadku umowy licencji niewyłącznej może być złożone w dowolny sposób wyrażający ich wolę w sposób dostateczny (art. 60 k.c.).
Czy autorskie prawa majątkowe można przenieść na podstawie faktury?
Zawarcie umowy polega na złożeniu zgodnego oświadczenia obu stron umowy. Zgodnie z art. 78 § 1 k.c. do zachowania pisemnej formy czynności prawnej wystarcza złożenie własnoręcznego podpisu na dokumencie obejmującym treść oświadczenia woli. Ten warunek można spełnić przy założeniu, że fakturę wystawi osoba upoważniona do zbycia praw, a przyjmie ją i zaakceptuje osoba upoważniona do składania oświadczeń w imieniu nabywcy. Sprawa wydaje się być bardzo prosta, gdy mamy relację fotograf ? osoba fizyczna. Gdy nabywcą jest osoba prawna, taką akceptację musiałyby złożyć osoby upoważnione do reprezentacji osoby prawnej. Umowa przenosząca autorskie prawa majątkowe musi określać przedmiot przenoszonych autorskich praw majątkowych, a więc konkretnych utworów objętych tymi prawami, a także wskazania pól eksploatacji. Zgodnie z art. 41 ust. 2 Ustawy umowa o przeniesienie autorskich praw majątkowych obejmuje pola eksploatacji wyraźnie w niej wymienione. Zarówno oznaczenie utworów (zdjęć) jak i wskazanie pól eksploatacji może zostać dokonane w treści faktury.
Jeżeli więc faktura będzie określała minimum elementów wymaganych dla umowy o przeniesienie autorskich praw majątkowych i będzie wystawiona i przyjęta (podpisana) przez osoby upoważnione do reprezentowania zbywcy i nabywcy, to taka faktura może zostać uznana za umowę przenoszącą autorskie prawa majątkowe.
Na różnych portalach społecznościowych, rzadziej prywatnych blogach i własnych stronach internetowych zachwalają i prezentują cudze zdjęcia. Jeżeli taka prezentacja odbywa się za pomocą ?dedykowanej wtyczki? umieszczonej przy zdjęciu na stronie internetowej autora lub jego stronie na portalu społecznościowym, to wszystko w porządku. Temat ten szerzej omówiłem prawie trzy lata temu w notce ?Czy lajki naruszają prawo??. Tekst ten nadal pozostaje aktualny. W zasadzie nic nie zmieniło się w prawie w tym zakresie.
Pewnie się już stęskniliście za kolejnym wpisem na blogu. Wiem, wiem, sam rozbestwiłem swoich czytelników i zerkaczy. 🙂 Dzisiaj kilka słów o wynagrodzeniu o zdjęcia. Oczywiście temat ten już wielokrotnie gościł na blogu (np. TU lub TU), ale zostało opublikowane nowe orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie (wyrok z dnia 12 czerwca 2015 r., sygn. akt VI Aca 1170/14), które odnosi się do kwestii podstawy do obliczenia zryczałtowanego odszkodowania z tytułu naruszenia praw autorskich majątkowych i chciałbym przedstawić jego główną tezę. W tym miejscu trzeba przypomnieć treść art. 79 ust. 1 pkt 3 Ustawy.
Art. 79.1.3. Uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa naprawienia wyrządzonej szkody: a) na zasadach ogólnych albo b) poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione – trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu.
Wyrok, o którym wspominałem powyżej dotyczy sytuacji określonej w punkcie b, a dokładniej odwołuje się do pojęcia ?stosownego wynagrodzenia, które byłoby należne?. Sąd Apelacyjny zakwestionował przyjęte przez Sąd Okręgowy stawki do wyliczenia odszkodowania w oparciu o treść art. 79 ust1 pkt 3 lit. b Ustawy (a były wzięte stawki ZPAF) mając na uwadze fakt, że strony sporu wcześniej miały ważną i wiążącą umowę, w której ustaliły stawki za udzielenie licencji do zdjęć.
Sąd Apelacyjny konstatuje, że ?stosowne wynagrodzenie?, o którym mowa w przepisie to takie wynagrodzenie, jakie otrzymałby autor, gdyby osoba, która naruszyła jego prawa majątkowe, zawarła z nim umowę o korzystanie z utworu w zakresie dokonanego naruszenia. W związku z tym należało się posiłkować stawkami, jakie wprowadziły w swoich stosunkach same strony, a zatem takimi, jakie stosował i zaoferował powód na rzecz strony pozwanej, a nie wykorzystywane przez inne podmioty. Skoro więc pierwotnie umowa licencyjna, która obejmowała wykonanie i korzystanie z 70 zdjęć na dowolnych /a zatem wszelkich polach eksploatacji/ posiłkowała się kwotą 2 500 zł brutto, przedłużenie tejże umowy na kolejne trzy lata/ również na wszelkich polach/ powód wycenił w swojej ofercie na kwotę 2160 zł, to taka kwota winna stanowić punkt wyjścia do obliczenia należnych mu stawek przy uwzględnieniu aspektu czasowego. W konsekwencji za okres jednego roku należałoby się wynagrodzenie w kwocie 720 zł, zaś za okres dwóch miesięcy /pozwany korzystał po wygaśnięciu umowy ponad miesiąc/- 120 zł.
Co to oznacza w praktyce? Jeżeli dochodzimy odszkodowania na zasadzie ryczałtu (zwłaszcza od podmiotu, z którym łączyła nas wcześniej ważna umowa), to nie możemy dowolnie przyjąć podstawy do wyliczenia odszkodowania ryczałtowego. Zazwyczaj to właśnie stawki określone we wcześniejszej umowie muszą stanowić punkt wyjścia do wyliczenia stosownego odszkodowania ryczałtowego. Próba określenia znacznie wyższych stawek może natomiast skończy się tym, że pomimo wygranej sprawy będziemy musieli w znacznej części pokryć koszty procesu przegranego. W przywołanym orzeczeniu sąd był wprawdzie łaskawy dla powoda i zniósł wzajemnie koszty postępowania, ale nie musi tak być za każdym razem. Jeżeli więc masz zamiar dochodzić roszczeń z tytułu naruszonych praw autorskich majątkowych do Twoich zdjęć, to musisz pamiętać, żeby żądanie było oparte o realne Twoje stawki, a nie ?wyimaginowane miliony?, którymi być może będzie kusił Cię kolega fotograf lub doradca prawny.
W ?handlu zdjęciami? istotna jest kwestia ?co sprzedać? i ?jak sprzedać?? Oczywiście nie chodzi tu o sprzedaż w rozumieniu art. 535 kodeksu cywilnego. Należy podjąć decyzję, czy zbyć autorskie prawa majątkowe, czy udzielić tylko stosownej licencji do korzystania z nich oraz w jakim zakresie. Zarówno o zbywaniu autorskich praw majątkowych, jak i o udzielaniu licencji było sporo na F-LEX, więc nie będę wracał dzisiaj do tego tematu. Dzisiaj kilka słów o tym, jak interpretować umowę, gdy nie jest ona jednoznaczna i nie wynika wprost, których dotyczy pól eksploatacji oraz czy przenosi ona autorskie prawa majątkowe, czy też tylko udzielona jest licencja. Oczywiście w przypadku umów niejednoznacznych, każda ze stron umowy będzie interpretowała ją w taki sposób, aby wyjść na tym jak najkorzystniej. W zasadzie taka byle jaka umowa to dobra pożywka dla konfliktu, który swój finał zapewne będzie miał w sądzie. Nie są to niestety wymysły piszącego te słowa, ale fakty, które miały już nie raz miejsce. Kwestia interpretacji umów dotyczących przenoszenia praw autorskich gościła już kilkakrotnie na wokandzie, także wokandzie Sądu Najwyższego. W 2008 r. Sąd Najwyższy (sygn. akt V CNP 82/08) uznał, że ?w sytuacji gdy chodzi o ustalenie pól eksploatacji, jakie obejmuje umowa, należy odwołać się do formułowanych w kodeksie cywilnym reguł wykładni, nie tracąc z pola widzenia wskazówek interpretacyjnej wynikającej z art. 41 ust. 2 Ustawy, zawierającej nakaz interpretowania na korzyść twórcy tych wątpliwości, których nie można usunąć za pomocą wskazanych reguł.?
Art. 41 ust 2. Umowa o przeniesienie autorskich praw majątkowych lub umowa o korzystanie z utworu, zwana dalej „licencją”, obejmuje pola eksploatacji wyraźnie w niej wymienione.
Czy umowa dotycząca udzielenia licencji musi być zawarta w formie pisemnej? W zasadzie odpowiedź na tak postawione pytanie jest prosta, ale nie jedna. Wszystko bowiem zależy od rodzaju udzielanej licencji. W przypadku licencji wyłącznej musi być ona zawarta w formie pisemnej pod rygorem nieważności (art. 67 ust. 5 Ustawy). Brak dochowania takiej formy powoduje nieważność umowy. Co jednak z licencją niewyłączną? Skoro art. 67 ust. 5 Ustawy wymaga pod rygorem nieważności formy pisemnej jedynie dla licencji wyłącznej, to a contrario umowa licencji niewyłącznej może być zawarta w dowolnej formie, także ustnej. Oczywiście należy pamiętać, że w przypadku sporu sądowego proces dowodowy będzie znacznie utrudniony.
Zgodnie z przepisami art. 60 kodeksu cywilnego, z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych, wola osoby dokonującej czynności prawnej (zawierających umowę) może być wyrażona przez każde zachowanie się tej osoby, które ujawnia jej wolę w sposób dostateczny, w tym również przez ujawnienie tej woli w postaci elektronicznej. Przepisy prawa cywilnego dopuszczają także zawarcie umowy poprzez sam fakt przystąpienia do jej realizacji.
Art. 69 kodeksu cywilnego. Jeżeli według ustalonego w danych stosunkach zwyczaju lub według treści oferty dojście do składającego ofertę oświadczenia drugiej strony o jej przyjęciu nie jest wymagane, w szczególności jeżeli składający ofertę żąda niezwłocznego wykonania umowy, umowa dochodzi do skutku, skoro druga strona w czasie właściwym przystąpi do jej wykonania; w przeciwnym razie oferta przestaje wiązać.
Adobe w końcu wrzuciło te dwa zdania, o które się tak dopominałem w ?Dalej o CS2?. Mam nadzieję, że to nie ja zrobiłem Wam kuku. 😉
Od tej chwili każdy, kto ściągnie i zainstaluje CS2, nie może się już powołać na to, że zrobił to w dobrej wierze. Pamiętacie fragment cytowanego ostatnio komentarza do kodeksu karnego? Pewnie nie, to powtórzę, ale tylko malutki wyimek.
?Sprawca musi mieć więc pełną świadomość, że jego zachowanie stanowi uzyskiwanie bez zgody uprawnionej osoby programu komputerowego i chcieć tego?
W zasadzie każdy, kto ściągnął program po opublikowaniu tego oświadczenia przez Adobe, musi być świadom, że robi to w sposób nielegalny. Ryzyko wizyty BSA i przykrych konsekwencji prawnych wzrasta dramatycznie. Teraz można się narazić na postawienie zarzutu popełnienia przestępstwa z art. 278 § 2 kodeksu karnego (kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej). Oczywiście teraz w kwestii praw autorskich majątkowych sprawa wydaje się bardziej klarowna. Nie masz uprawnienia do korzystania z licencji, więc naruszasz prawa Adobe. W polskim prawie konsekwencje określone są w art. 79 Ustawy, natomiast nie mam zielonego pojęcia, co tam słychać w prawie angielskim, któremu w kontaktach z Adobe podlegają Europejczycy.
Podsumowując: Każdy, kto od teraz ściągnie oprogramowanie nie mając wcześniejszej licencji na CS2, robi to w złej wierze i wykorzystuje licencję nielegalnie, narażając się na odpowiedzialność cywilną i karną.
A co z tymi, co pobrali wcześniej CS2 (przed oświadczeniem na stronie Adobe)? Zapewne nadal nie można im zarzucić popełnienia przestępstwa z art. 278 § 2 k.k. Istotą odpowiedzialności z art. 278 § 2 k.k. jest pozyskanie programu nielegalnie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Przestępstwo kradzieży oprogramowania jest bowiem przestępstwem kierunkowym i może być popełnione tylko umyślnie, w zamiarze bezpośrednim. Kwestia nielegalności tamtych pobrań była przeze mnie już rozważana w poprzednich dwóch wpisach na blogu. I w tym zakresie nic się nie zmieniło (sprawy etyczne pozostają poza rozważaniami tego wpisu).
Od strony cywilnoprawnej sprawa wygląda na bardziej skomplikowaną. Program został pobrany zapewne w dobrej wierze, ale bez jakiejkolwiek wiedzy na temat zasad udostępnienia licencji. Spekulowali wszyscy, spekulował również F-LEX. 🙂 Dzisiaj już wiemy, że nie jest to bezpłatnie udostępniony program dla wszystkich. Adobe wyraźnie wskazuje, że pliki i klucz licencyjny są tylko dla tych, którzy posiadają licencję na CS2. Wygląda na to, że nie mamy za dużo argumentów, aby wskazać, że z oprogramowania korzystamy na podstawie nabytej licencji. Ktoś powie, że przecież istnieje ochrona praw nabytych. Racja, ale czy na pewno w tym przypadku nabyto jakieś prawa? Sprawa trudna, kontrowersyjna i niejednoznaczna.
W jednym z update do wpisu ?Co z tym CS2?? zwracałem uwagę na brzmienie art. 43 ust. 1 Ustawy (Jeżeli z umowy nie wynika, że przeniesienie autorskich praw majątkowych lub udzielenie licencji nastąpiło nieodpłatnie, twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia). Ciekawe jak reguluje to prawo angielskie? Jeżeli miałoby się okazać, że podobnie, to lepiej po prostu odinstalować CS2 i spać spokojnie.
Czy to koniec schodów?
Update1: 15.01.2013
Update2: 17.01.2013
Update3: 23.01.2013. Zajrzyj do „Final cut, czyli koniec spekulacji CS2”
CS2 firmy Adobe za darmo. Dużo się o tym ostatnio pisze w Internecie. Nawet zaprzyjaźniony Szturchaniec nie mógł sobie odmówić przyjemności napisania kilku słów o tym. Na Szturchańcu piszą ?Skoro Darek mówi, że znalezione, nie kradzione?.?
Rzeczywiście na stronie Adobe nie ma ani słowa o zasadach licencji. Są jedynie do pobrania pliki z programem oraz podany jest numer seryjny. Czy to działa, nie wiem, bo nie ściągałem i nie próbowałem instalować. Może któryś z czytelników F-LEXa podzieli się swoimi doświadczeniami w tym zakresie.
Skoro jednak producent udostępnił na swojej stronie zarówno produkt, jak i klucz licencyjny, to należy domniemywać, że z produktu może korzystać każdy. Swego czasu pisałem na blogu o konsekwencjach związanych z używaniem nielegalnego oprogramowania. Trudno jednak w tym przypadku mówić o jakimkolwiek naruszeniu prawa przez osobę korzystającą z uprzejmości Adobe. Zgodnie z art. 278 § 2 kk karalne jest uzyskanie cudzego programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej bez zgody osoby uprawnionej. W tym przypadku program jest ściągnięty ze strony producenta, który również udostępnił klucz licencyjny (osobę uprawnioną). Zatem zgodnie z polskim prawem nie mamy do czynienia z czynem zabronionym. Co innego, gdy ściągniesz triala CS6, a następnie po upływie terminu upoważniającego do korzystania z programu ?skorzystasz z crack-a?. Wtedy możesz mieć kłopoty, o których pisałem w ?Kto pójdzie siedzieć 😉 „.
A jak wygląda to od strony Ustawy? Przepisy Ustawy dotyczące programów komputerowych (Rozdział 7) nie wyłączają stosowania art. 49 ust.1. zgodnie z którym, jeżeli w umowie nie określono sposobu korzystania z utworu, powinien on być zgodny z charakterem i przeznaczeniem utworu oraz przyjętymi zwyczajami. Tak więc zapewne użytkownik CS2 nie otrzyma więcej uprawnień, niż wynikają one z obowiązujących w Adobe licencji. Czy można używać takiego programu komercyjnie (w sensie obróbki zdjęć, a nie odsprzedaży programu)? Skoro nie ma żadnych zastrzeżeń ze strony producenta, to moim zdaniem brak jest podstaw do uznania, że nie wolno, gdyż ani to sprzeczne z charakterem utworu, ani przeznaczeniem utworu, jak również przyjętymi zwyczajami. Zwłaszcza, że jeżeli producent chce zastrzec, że program nie jest do użytku komercyjnego, to dobitnie to artykułuje (vide Microsoft Office Home Edition).
Update1: 15.01.2012. Dotarłem do informacji Adobe, którą znajdziesz TU. Trochę dziwne to tłumaczenie, że jest to klucz wyłącznie dla dotychczasowych klientów. Każdy kto ma jakieś produkty Adobe wie, że zazwyczaj do aktywacji konieczny jest klucz i rejestracja programu. Można więc było to zapewne inaczej zrobić, niż zrobiło Adobe. Poza tym rodzi się pytanie, dlaczego taka informacja nie pojawiła się na stronie z plikami i kluczem? Sprawdziłem chwilę temu, wszystko po staremu na stronie Adobe. Nadal są pliki do pobrania i klucz licencyjny. Zero informacji typu: nie bierz, jak nie miałeś ;-).
Update2: 17.01.2013
A może chodzi tu o coś zupełnie innego? To, że wolno, to wcale nie musi oznaczać, że jest za darmo 😉
Z czego wynikają takie moje spekulacje? Z art. 43 ust. 1 Ustawy.
Art. 43. 1. Jeżeli z umowy nie wynika, że przeniesienie autorskich praw majątkowych lub udzielenie licencji nastąpiło nieodpłatnie, twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia.
Swego czasu na F-lex popełniłem wpis dotyczący oznaczania zdjęć w celu uzyskania ochrony prawnej. Wpis ten odnosił się jednak do stanu prawnego wynikającego z ustawy z dnia 10 lipca 1952 r. o prawie autorskim. Obecna Ustawa (z 1994 r.) nie nakłada na twórcę żadnego warunku formalnego, od którego uzależniona byłaby ochrona prawna. I to niezależnie od tego, z jakim utworem mamy do czynienia. Ochronie podlega każdy utwór od chwili ustalenia, chociażby miał postać nieukończoną. Na wszelki wypadek pozwolę sobie jednak przypomnieć treść art. 1. ust. 4 Ustawy.
Art. 1. ust. 4. Ochrona przysługuje twórcy niezależnie od spełnienia jakichkolwiek formalności.
Ustaliliśmy już kiedyś, że licencja w zasadzie może być udzielona w każdej formie. Kto nie pamięta, to może wrócić do tekstu ?Licencja? i ?Licencja II?. Formy pisemnej wymaga jedynie udzielenie licencji wyłącznej do utworów (zdjęć).
Art. 67.5. Umowa licencyjna wyłączna wymaga zachowania formy pisemnej pod rygorem nieważności.