Na dobrą fotografię składa się wiele czynników, które muszą zostać ?zmieszane ze sobą w odpowiednich proporcjach?. Recepty, jak to zrobić, jakie zastosować proporcje, ile i czego ?dodać bądź ująć?, nie znajdziesz raczej na blogu F-LEX. Tego typu porad należy szukać u innych. Osobiście mogę polecić ?Szturchaniec fotograficzny? oraz jego młodszą siostrę Fotezję. Tam Piotr stara się wyjaśnić wszystkie zawiłości związane z kuchnią fotograficzną.
Utwór
Dzisiaj powracam do historycznego już wpisu ?Autoportret? z 15.07.2011, a w zasadzie do dyskusji dotyczącej kwestii, czy zdjęcie z kamery przemysłowej, miejskiej czy jakiejkolwiek innej inwigilującej każdego z nas dzień po dniu, podlega ochronie prawnej na podstawie Ustawy. Zagadnienie to nie należy do kategorii tych bardzo trudnych. Odpowiedź na nie ma jednak charakter bardzo uniwersalny i będzie stanowić wstęp do odpowiedzi na każde pytanie w stylu ?czy to zdjęcie podlega ochronie prawnej?. Kluczem do rozwiązania zagadki jest oczywiście ustawowa definicja pojęcia utwór.
Zgodnie z art. 17 Ustawy, jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, twórcy przysługuje wyłączne prawo do korzystania z utworu i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji oraz do wynagrodzenia za korzystanie z utworu. Skopiowanie cudzego zdjęcia (utworu) i zamieszczenie na własnej stronie internetowej jest co do zasady niedozwolone. Bez znaczenia dla oceny bezprawności jest zastosowana technika umożliwiająca jego skopiowanie.
Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 26.10.2017 r., sygn. akt I ACa 1159/16 stwierdził, że wykonanie tzw. zrzutu z ekranu (który zasadniczo można porównać do wykonania fotografii ekranu), na którym zamieszczony jest czyjś utwór (zdjęcie), a następnie zamieszczenie tego zrzutu w innej domenie (przykładowo własnej) należy uznać za wykorzystanie cudzego utworu bez zgody twórcy. Zastosowanie metody „printscreen” jest bowiem jedynie środkiem technicznym.
Bez znaczenia dla oceny bezprawności działania pozostaje fakt dotyczący jakości wykonanych kopii. Opublikowanie zdjęcia jako pliku niskiej rozdzielczości nie ma znaczenia dla oceny działania i nie nadaje to przymiotu legalności aktywności naruszyciela. Przywołanie źródła, z którego pochodzi printscreen, jak również wskazanie autora zdjęcia także nie legalizuje działania. Na marginesie należy przypomnieć, że brak wskazania autora narusza jego prawo do oznaczenia utworów nazwiskiem lub pseudonimem (art. 16 pkt 2 Ustawy), a także prawo do nadzoru nad sposobem korzystania z utworów (art. 16 pkt 5 Ustawy).
Sytuację z printscreenem należy odróżnić od zamieszczenia linku do innej strony, na której utwory uprzednio opublikowano, które to działanie przy spełnieniu dodatkowych przesłanek bywa uznawane za legalne. Tak więc legalne byłoby podanie linku do strony ze zdjęciem umieszczonym przez autora. Pisałem o tym całkiem niedawno w notce ?Ochrona prawa autorskiego przez TSUE?.
źródło: www.ewaipiotr.pl
Podsumowując:
Publikacja powyższego zdjęcia stanowiącego printscreen ze strony www.ewaipiotr.pl, bez zgody autora, byłaby naruszeniem prawa. Nie zmienia tego fakt, że podałem źródło, z którego pochodzi.
Niepodanie autora tego zdjęcia narusza również jego osobiste prawa autorskie, o których wspominałem powyżej, tj. prawo do oznaczenia autora, jak również prawo do nadzoru nad zdjęciem (utworem).
Dozwolone byłoby zamieszczenie natomiast linku do zdjęcia w postaci https://www.ewaipiotr.pl/wp-content/uploads/2018/10/B9999117_b.jpg
PS. Zamieszczony printscreen jest za zgoda zaprzyjaźnionych blogerów Ewy i Piotra ze „Szturchańca fotograficznego”, tym samym wszystko jest legalne.
PS2. Prawie wszystko! Nie podałem autora. Autorem jest Ewa, a może Piotr.
PS3. I na koniec całkiem legalne własne zdjęcie. 🙂
Jak wspominałem w poprzednim wpisie zagadnienia poruszane w wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie (I ACa 942/15) mogą starczyć na kilka wpisów na blogu. Dzisiaj kolejna powtórka (bo przecież wszystko już było). Tym razem kilka uwag odnośnie utworu zależnego.
Co to jest utwór zależny?
Dziełem zależnym (opracowaniem) jest utwór, który zawiera wkład twórczy autora opracowania, w istotnym zakresie przejmuje elementy twórcze (w rozumieniu Ustawy) z utworu innego autora (utworu macierzystego).
Kiedy opracowanie lub przeróbka korzysta z ochrony prawnej?
Opracowanie, przeróbka, aby mogło stać się przedmiotem prawa autorskiego, musi wykazywać własne cechy twórcze (czyli samo musi być utworem). Zgodnie z art. 2 ust. 1 Ustawy opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego.
Jak ocenić, czy dzieło jest utworem zależnym?
To, czy określone dzieło zostało stworzone na podstawie innego dzieła (czyli jest opracowaniem dzieła w rozumieniu art. 2 Ustawy) należy do sfery ustaleń faktycznych, których z natury rzeczy należy dokonać przy pomocy opinii biegłego.
Czy istnieje różnica pomiędzy utworem zależnym a utworem inspirowanym?
Tak, jednak w rzeczywistości nie jest rzeczą prostą odróżnić utwór zależny od utworu inspirowanego. Sąd Najwyższy zauważył, że „elementy utworu inspirującego w nowo powstałym utworze inspirowanym są i mogą być rozpoznawalne, ale nie dominujące, stanowiąc efekt emocjonalnego i intelektualnego impulsu wywołanego cudzym dziełem. Za kryterium rozgraniczające uznaje się w doktrynie takie twórcze przetworzenie elementów dzieła inspirującego, że o charakterze dzieła inspirowanego decydują już jego własne, indywidualne elementy, a nie elementy przejęte.?
W przypadku utworu zależnego, na jego wykonanie musimy mieć zgodę twórcy utworu pierwotnego (w innym wypadku naruszamy jego prawa). Natomiast, gdy utwór jest tylko inspirowany dziełem pierwotnym, takiej zgody nie potrzeba. W 1971 r. Sąd Najwyższy uznał, że ?Inspirowany (z podniety cudzego utworu powstały) utwór tylko wtedy nie stanowi dzieła zależnego (przeróbki utworu cudzego), gdy ?ma cechy samodzielnej twórczości” w tym znaczeniu, że jest na równi z utworem inspirującym dziełem oryginalnym. Oryginalność dzieła inspirowanego nie wyłącza skorzystania z tematu dzieła inspirującego, ujęcie tego tematu musi być jednak własnym, indywidualnym ujęciem autora (możliwym także przy pokrewieństwie tematycznego schematu). Brak takiego ujęcia, mimo że nowy utwór nie stanowi nawet przeróbki, pozbawia utwór inspirowany cechy oryginalności. Może to prowadzić do naruszenia osobistych i majątkowych praw autorskich autora dzieła inspirującego.?
Co z cudzymi starymi zdjęciami ?opracowanymi? na nowo?
Zakwalifikowanie reprodukcji starych fotografii jako utworu zależnego wzbudza istotne trudności. W 1998 r. Ministerstwo Kultury i sztuki stwierdziło, że ?Nie podlegają autorsko prawnej ochronie rekonstrukcje utworu w tym zakresie, w jakim badacz odtwarza (często dzięki niewątpliwemu procesowi twórczemu) uprzednio istniejący, pierwotny kształt utworu (…) Wysiłek skierowany jest tu nie na kreację nowej twórczej zawartości łub planu wyrażenia, nie na uwidocznienie własnej indywidualności, lecz – przeciwnie – na „usunięcie się w cień” i wyszukiwanie (rekonstrukcję) elementów cudzej twórczości.? Podobne stanowisko zaprezentował Sąd Apelacyjny w Lublinie (I ACa 942/15).
PS. Prz okazji przypominam, że ochroną prawa autorskiego nie są objęte idee i pomysły, ale ich konkretna realizacja. Pomysł, czy koncepcja, która nie została skonkretyzowana w danym utworze nie podlega ochronie. Przedmiotem ochrony jest bowiem ustalony utwór, a nie wynikająca z niego idea.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 12 września 2016 r. (sygn. akt I ACa 942/15) to kopalnia wiedzy na temat prawa autorskiego. Nie wiem, jak to się stało, że do tej pory nie trafił na blog. Zagadnienia poruszone w tymże wyroku wystarczą nie na jeden, a na kilka wpisów, doprawdy warty poświecenia trochę czasu i głębszej analizy. Przede wszystkim jest to jeden z nielicznych wyroków, w którym sąd dokonał szerokiej analizy fotografii (zdjęcia), jako utworu w rozumieniu Ustawy. W zasadzie o wszystkim tym już pisałem na blogu, ale warto to jednak zaprezentować jeszcze raz w skondensowanej postaci w jednym miejscu.
Ostatnio pojawiło się w Internecie kilka informacji na temat ?ściągania? przez fotografów od siebie tematów, a czasem nawet powielania dokładnie tych samych scen (ustawienia modeli, jak i wykorzystanie tych samych miejsc do zrobienia zdjęcia). Na ten temat było kilka wpisów na blogu, jednak postanowiłem zebrać je i przedstawić w pigułce odwołując się przy tym do wyroków naszych sądów.
Kultura Web 2.0 powraca. Powraca tym razem na łamach Innpolad.pl w artykule, który moim zdaniem w swoim wydźwięku jest bardziej szkodliwy, niż działanie opisanej bohaterki, która mimo wszystko działa w ramach obowiązującego prawa.
Autor tekstu zajmuje się copyright trollingiem. Wyjaśnia on, że polega to na dochodzeniu odszkodowania z tytułu naruszenia praw autorskich, które nastąpiło nieświadomie i w celach społecznie pożytecznych. Autor podnosi przy tym, ze ?Roszczenia takie są w wysokości nieadekwatnej do powstałej szkody. W przypadku wykorzystania zdjęcia bez zgody autora, ten ma prawo domagać się trzykrotności stosownego wynagrodzenia.?
Prawie każdy obecnie produkowany aparat fotograficzny ma również funkcję filmowania. Jedne aparaty radzą sobie z tym lepiej, inne trochę gorzej. W każdym razie istnienie tej funkcji oraz jej wykorzystywanie powodują, że użytkownik aparatu nie tylko wkracza na ścieżkę kariery prowadzącą prosto do Hollywood, ale również powinien zainteresować się przepisami Ustawy, które po części są ?dedykowane? przede wszystkim dla filmowców. Z fotografią jest prosto (przynajmniej w teorii), bo zdjęcie jest utworem albo nim nie jest. Nie będę dzisiaj się nad tym rozwodził, bo na blogu znajdziecie wiele wpisów dotyczących pojęcia ?utwór? oraz rozważań na temat tego, kiedy zdjęcie jest utworem, a kiedy nie.
O głośnej sprawie makaka pisałem na blogu dwukrotnie. Pierwszy raz w ?Makak i jego selfie? i całkiem niedawno w ?Sprawa selfie makaka trafiła na wokandę?. Mamy rozstrzygnięcie! Wczoraj, tj. 6 stycznia 2016 r. sędzia poinformował o swoim rozstrzygnięciu. Chyba nie ma nikogo, kto byłby przekonany, że makakowi będą przysługiwały prawa autorskie?
Pamiętacie selfie sympatycznego makaka? Rok temu cały świat się rozpisywał na ten temat. W tym względzie F-LEX nie był oryginalny, bo też poczynił na ten temat notkę. Kto nie pamięta sprawy lub o czym pisałem wtedy na blogu niech zajrzy do tekstu ?Makak i jego selfie?. Media i portale społecznościowe żyły sprawą przez kilka dni, a potem o sprawie zapomniały. O makaku przypomniała trzy dni temu witryna www.petapixel.com. bowiem zdjęcie sympatycznego makaka stało się powodem procesu sądowego w USA o prawa autorskie do selfie.
Organizacja PETA (przypadkowa zbieżność z witryną) wystąpiła we wrześniu 2015 r. z pozwem przeciwko właścicielowi aparatu z wnioskiem o uznanie, że prawa autorskie do zdjęcia powinny należeć do makaka, a nie do właściciela aparatu, co skutkować musi, że wszelkie wpływy osiągane ze zdjęcia powinny być należne makakowi. Iście amerykański proces. Wiem, brzmi niedorzecznie, a jednak to prawda. Kto nie wierzy, niech zajrzy TUTAJ, gdzie opublikowana jest treść pozwu, złożonego w imieniu sześcioletniego makaka Naruto.